niedziela, 11 września 2011

Analiza rynku srebra, 11 wrzesień 2011

Mijający tydzień nie przyniósł wielkich zmian na rynku srebra i złota, jednak zmienność cen była znaczna. Ceny srebra spadły od poniedziałku do piątku o 1,8$ czyli 4,1%. Ceny złota zmniejszyły się o 28$, tracąc 1,5%. We wtorek notowania kruszcu wybiły się ponad szczyt z 23 sierpnia i osiągnęły nowy, historyczny rekord cenowy na poziomie 1920$/oz. Niestety zaraz potem ceny metalu zostały silnie zepchnięte w dół, tracąc w przeciągu dwóch dni ponad 120 dolarów. Wydawało się, że wykres zacznie „malować” formację podwójnego szczytu, ale w czwartek i piątek ceny zahamowały spadek i z szerszej perspektywy notowania zaczynają układać się w ponad miesięczny trend boczny. Co ciekawe wtorkowy nagły spadek cen złota, był reakcją na decyzje Banku Szwajcarii o interwencyjnym utrzymywaniu franka ponad poziomem 1.20 do euro. Spadek jest o tyle dziwny, że jest to bardzo pozytywna decyzja dla notowań kruszcu. W dłuższym terminie powinna ona wynieść złoto ponad poziom 2000$/oz. 
Ze względu na mniejsze spadki złota niż srebra, wskaźnik GSR rozszerzył się do 44,95 pkt. 


W piątek opublikowane zostały dwa ważne raporty, cotygodniowy Commitment of  Traders, oraz dodatkowo comiesięczny Bank Participation Report. Na rynku srebra, liczba krótkich pozycji w posiadaniu największych inwestorów (Commercials), zwiększyła się netto o 2158 kontraktów do poziomu 47306. To ponad 18 tysięcy krótkich pozycji więcej niż 28 czerwca, kiedy ich ilość spadła poniżej 30 tysięcy. 


Na rynku złota, liczba krótkich pozycji w posiadaniu segmentu komercyjnego, zwiększyła się o 10359 kontraktów, do poziomu 227714. Pomimo wzrostu, wartość ta nie jest na tyle duża, aby traktować ją negatywnie. Jeżeli spojrzymy na wykres to widać, że ilość krótkich pozycji przekraczała czasami nawet 300 tysięcy. Oczywiście najlepiej byłoby jakby, najwięksi inwestorzy na rynku, zamiast posiadać ponad 200 tysięcy krótkich pozycji, byli po przeciwnej stronie rynku i skupowali długie pozycje, ale wtedy cena złota byłaby wielokrotnie wyższa.


Patrząc na wykres srebra, począwszy od lipca aż do teraz, wykreślić można trend wzrostowy, który przez te dwa i pół miesiąca wyniósł notowania srebra z 34$/oz do ponad 41$/oz, czyli o 22%. Ceny złota w tym czasie zyskały 24%. Opierając się na danych historycznych, wiadomo że srebro porusza się średnio dwa razy mocniej niż złoto, zarówno w górę jak i w dół wykresu. Tak przynajmniej zwykle było. Dlatego, jeżeli złoto rośnie o prawie 25%, to srebro powinno zyskać przynajmniej 50%. Jednak trend wzrostowy na srebrze został zahamowany. Jak to się stało? Przypatrzmy się kto kupował kontrakty terminowe na srebro, przez ostatnie dwa i pół miesiąca. Największą grupą grającą na wzrosty metalu byli Non-Commercials, czyli różnego typu fundusze inwestycyjne. Zwiększyły one swoje zaangażowanie na rynku, zajmując długie pozycje na 11 tysiącach kontraktów. Drugą grupą spodziewającą się wzrostów była Non-Reportables, czyli segment skupiający najmniejszych inwestorów, często posiadających ułamek kontraktu. Zajęli oni długie pozycje na 7 tysiącach kontraktów. Sumarycznie, od początku lipca 11 tysięcy długich pozycji otworzonych przez fundusze, wraz z 7 tysiącami długich pozycji zajętymi przez indywidualnych inwestorów, czyli wszystkich przewidujących wzrosty cen srebra, zderzyły się z 18 tysiącami krótkich pozycji, zajętymi przez największych inwestorów na rynku, grającymi na spadki cen. To dlatego srebro nie wzrosło do ponad 50$/oz. Zastanówmy się przez chwilę, na jakim poziomie byłyby teraz notowania kruszcu, gdyby commercials nie sprzedali krótko 18 tysięcy kontraktów.

No dobrze, ale ktoś mógłby stwierdzić, że srebro jest w głównej mierze metalem przemysłowym, a przewidujący commercials zajmują krótkie pozycje, spodziewając się nadchodzącej recesji, spadku produkcji, mniejszego popytu na metal, a co za tym idzie spadku cen kruszcu. Problem w tym, że w tym samym czasie, na rynku miedzi, która jest typowo przemysłowym metalem, segment komercyjny zmniejszył swoje zaangażowanie w krótkie pozycje z 5800 pod koniec czerwca, do 2000 netto obecnie, ale po długiej stronie rynku (net long). Commercials zamykają krótkie pozycje na rynku miedzi i są teraz zapakowani w 2 tysiące długich pozycji. Dlaczego więc grają na zniżkę cen srebra? Jeżeli spodziewają się recesji i spadku cen metali przemysłowych, to dlaczego rozróżniają tak bardzo srebro od miedzi?


Inwestorzy, którzy od dłuższego czasu zajmują się rynkiem srebra, wiedzą jak wygląda cykl inwestycyjny sterowany przez commercials. Kiedy ceny srebra idą do góry, drobni inwestorzy oraz fundusze inwestycyjne zaczynają inwestować i nabywać długie pozycje w  kontraktach terminowych. Najwięksi gracze otwierają przeciwne krótkie pozycje, grając na spadek kursu. Rynek idzie jeszcze jakiś czas do góry, poczym dochodzi do poziomu równowagi, kiedy nie ma już więcej chętnych na kupno. Wtedy wystarczy tylko zepchnąć ceny w dół, kilkoma masywnymi zleceniami sprzedaży, najlepiej poza normalnymi godzinami handlu, kiedy płynność na rynku jest minimalna. Uruchomione stop losy pogłębiają spadki coraz bardziej, powodując efekt domina. W przeciągu kilku godzin, wcześniejsze wielodniowe wzrosty zostają wymazane, a posiadacze krótkich pozycji mogą je spokojnie zamknąć i cieszyć się sporymi zyskami.


Kiedy z końcem czerwca, commercials posiadali niespełna 30 tysięcy krótkich pozycji (skupionych zapewne w kilku rękach, z dominującą pozycją JP Morgan), wzrost cen srebra o 1 $ powodował łączną stratę na ich rachunkach, wynoszącą około 150 mln dolarów. Tutaj można szukać pierwszej przyczyny otwarcia 18 tysięcy krótkich pozycji. Jeśliby tego nie zrobili ceny metalu przekroczyłyby poziom 50$ i na fali euforii mogłyby pójść nawet znacznie wyżej, wielokrotnie pomnażając straty commercials. Co prawda udało im się zahamować wzrost cen srebra i ewentualną euforię, ale kosztem zwiększenia krótkich pozycji do 47 tysięcy kontraktów. Z jednej strony schłodzili rynek, ale z drugiej mają znacznie poważniejszy problem. Obecnie wzrost srebra o 1 dolar, będzie ich kosztować 235 mln$ strat.


Patrząc wstecz i porównując inne sytuacje z przeszłości do obecnej, można przewidywać, że pod naporem takiej ilości krótkich pozycji, skupionych w rękach największych graczy, ceny srebra spadną. Jednak tym razem wstrzymałbym się z jakimikolwiek przewidywaniami. Ciężko jest prognozować ruchy cen na rynku, gdzie dominującą pozycję ma jeden segment inwestorów. Dodatkowo na korzyść wzrostów działa to co ostatnio stało się na złocie. Pierwszy raz w historii, posiadacze krótkich pozycji byli zmuszeni do zamykania swoich pozycji z pokaźną stratą. Jak widać wszystko jest możliwe. Najlepszą strategią pozostaje kupić metal i być cierpliwym, ewentualnie inwestować w nielewarowane instrumenty pochodne (np.: opcje).


Drugi opublikowany w piątek raport to Bank Participation. Opisuje on zaangażowanie banków na rynku kontraktów terminowych, które wzrosło w sierpniu o 1124 krótkie pozycje do poziomu 23859 sztuk. Od sześciu miesięcy amerykańskie banki (czyli głównie JP Morgan) utrzymują krótkie pozycje w granicach 20 – 25 tysięcy kontraktów. 



Patrząc na kierunek przepływu kapitału widać, że pieniądze uciekają z rynku akcji i przechodzą w bardziej bezpieczne lokaty. Do tej pory były trzy takie „bezpieczne przystanie” dla kapitału. Pierwsza to amerykańskie obligacje skarbowe. Potężna ilość pieniędzy jakie napłynęły na ten rynek, obniżyła rentowność 10-letnich obligacji skarbowych z 3.2% na początku lipca, do rekordowo niskiego poziomu 1,92% obecnie. Drugą bezpieczną lokatą jest złoto, którego cena w czasie ostatnich zawirowań na rynku, wzrosła o jedną czwartą. Do niedawna trzecim typem inwestycji na ciężkie czasy był frank, ale ostatnia interwencja i powiązanie ceny EURCHF przez Centralny Bank Szwajcarii, powoduje że wypada on z tego zestawienia. Wtorkowa decyzja SNB, ustalająca minimalny kurs frnaka do euro na poziomie 1.20, spowodowała nagły, 7% spadek ceny szwajcarskiej waluty. Dodatkowo SNB wydało oświadczenie, że zamierza bronić tego poziomu poprzez kupowanie euro (sprzedawanie franków) w nielimitowanych ilościach. W praktyce oznacza to dodrukowywanie waluty w potężnej liczbie i prawdopodobną silną inflację. Nielimitowane zwiększanie ilości franków w obiegu, dyskwalifikuje je jako „safe heaven”. Legendarny inwestor Jim Rogers, określa decyzję banku jako fatalną w skutkach. "Żaden bank centralny, nigdy nie był w stanie w długim terminie, w sztuczny sposób kontrolować kursu swojej waluty. Wiele krajów próbowało to robić, ale wolny rynek zawsze zwyciężał".


ETF SLV zyskał w mijającym tygodniu 65,13 ton srebra, czyli około 2,1 mln uncji. Obecnie przechowuje on 9847,28 ton metalu i jest największym znanym jego posiadaczem.


Comex przechowuje obecnie w swoich magazynach 103 030 470 oz srebra, czyli praktycznie tyle samo co tydzień temu.
Wrzesień jest miesiącem dostawy na rynku srebra. Po pierwszym tygodniu dostaw dostarczonych zostało 1009 kontraktów, opiewających na 5,045 mln oz metalu. Do dostawy pozostało jeszcze 614 kontraktów (615 minus jeden dostarczony w piątek).


Obecna sytuacja rynkowa jest bardzo nieciekawa. Indeksy na giełdach spadają, a rozwinięte gospodarki, w tym szczególnie europejska, są w fatalnym stanie. Tylko patrzeć jak Hiszpania i Włochy będą miały problemy z wypłacalnością. Oprocentowanie greckich dwuletnich obligacji doszło do 64,6%. Nikt już nie ma złudzeń, że Grecja będzie w stanie spłacić tak oprocentowany dług. W Niemczech trwa ostra debata na temat zasilenia EFSF przez pieniądze niemieckich podatników. Z USA natomiast nadeszły fatalne dane na temat bezrobocia.

Na rynkach panuje obecnie ogromna niepewność, co powinno sprzyjać notowaniom złota. Jeśli chodzi o srebro to z jednej strony mamy masywne, skumulowane w kilku rękach, krótkie pozycje, które ciągną notowania w dół. Z drugiej strony rosnące ceny złota pociągają za sobą ceny srebra. Jak się to skończy, zapewne wkrótce się dowiemy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz