Dobiegł końca następny interesujący tydzień na rynku metali szlachetnych. W świąteczny poniedziałek, który był normalnym handlowym dniem w Azji, srebro wystrzeliło do góry. Nie wytrzymało jednak presji sprzedających i po wzroście nastąpiła silna korekta. Ponowne gwałtowne odbicie do góry nastąpiło w środę po konferencji FOMC. Szef Zarządu Rezerwy Federalnej Ben Bernarke dał jasno do zrozumienia, że żadnego zacieśnienia polityki monetarnej w USA nie będzie. Był to wystarczający powód do wzrostu cen srebra z 45 do 49 dolarów za uncję. Potem rynek zamarł i pozostał już na tym poziomie aż do zamknięcia sesji w piątek wieczorem. Było to o tyle dziwne, że w tym samym czasie złoto notowało kolejne rekordy cenowe, rosnąc przez te trzy dni ponad 50 dolarów za uncję. Brak korelacji pomiędzy ruchami cen złota i srebra występuje bardzo rzadko. Zwykle jest tak, że jeżeli złoto rośnie o 1% to srebro wzrasta około 2-3%. Odwrotna sytuacja występuje oczywiście przy spadkach cen, kiedy to srebro spada dwa lub trzy razy silniej niż złoto. Brak zależności pomiędzy cenami dwóch metali, szczególnie widoczny był w piątek, kiedy to złoto wystrzeliło do góry, rosnąc prawie 2%, srebro natomiast skończyło dzień na minusie.
W czwartek i w piątek widać było ogromne wahanie uczestników rynku. Wielu inwestorów sprzedało swoje długie pozycje, zamieniając je na pokaźny zysk. Wielu zapewne odwróciło pozycje przechodząc na krótką stronę rynku, mając nadzieję, że „bańka” pęknie i pozwoli im zarobić tym razem na spadkach cen. Bardzo silne wykupienie rynku połączone z wcześniejszymi, wielotygodniowymi wzrostami, wykres metalu przypominający parabolę oraz zatrzymanie się cen przy historycznych maksimach faktycznie może stanowić pokusę do zajmowania krótkich pozycji.
W tym momencie starły się dwie koncepcje inwestowania, o czym dowiedzieliśmy się w pełni w piątek wieczorem, a czego pierwsze sygnały można było dojrzeć już w środę. Ale wyjaśnijmy wszystko po kolei. Wtorkowe dane na temat liczby otwartych pozycji (Open Intrest), pokazywały wzrost OI do prawie 153 000 kontraktów. Ponieważ informacje te podawane są z jednodniowym opóźnieniem, tak więc wartość ta dotyczyła zamknięcia poniedziałkowej sesji. Wzrost ten był pewnym zaskoczeniem i sugerował pojawienie się dużych graczy zajmujących krótkie pozycje. Jednak dużo większym zaskoczeniem były trzy następne dni, kiedy to liczba otwartych pozycji spadała odpowiednio do 143, 135, 129.7 tysięcy. Po ostatnich danych z piątku, można łatwo wyliczyć, że OI spadła przez te trzy kolejne dni o 23 000 kontraktów. Prawdziwym wydarzeniem było jednak ogłoszenie cotygodniowego raportu COT. Publikacja ta obejmuje dane od środy zeszłego tygodnia do obecnego wtorku. Oznacza to, że ostatnim dniem który obejmował raport był wtorek, kiedy to liczba otwartych pozycji wynosiła 143 tysiące. Poniższe zdjęcie przedstawia fragment tabeli COT. Grubym drukiem przedstawiona jest zmiana ilości posiadanych kontraktów przez segment komercyjny, czyli największych graczy na rynku.
Okazuje się, że zmniejszyli oni swoje zaangażowanie w krótkie pozycje o bagatela 10158 kontraktów netto. Oznacza to, że najwięksi gracze na rynku nie przejęli się wcale tym, że srebro jest tak bardzo wykupione, ani tym, że przez ostatnie trzy miesiące nie było żadnej poważnej korekty. Nie przejmują się także tym, że doszliśmy do historycznych poziomów cenowym, ani nie liczą wcale na pęknięcie „bańki”. Jeżeli stawialiby na spadki cen metalu, otwieraliby w dużych ilościach krótkie pozycje, tak jak zwykle to robili przez ostatnie lata. Jednak tym razem nastąpiła zmiana. Duzi gracze najwyraźniej chcą się uwolnić od swoich skumulowanych krótkich pozycji i wykorzystują każdą okazję, aby się ich pozbyć.
Dodatkowo, ponieważ raport ten pokazuje to co się działo tylko do wtorku, możemy założyć, że przez trzy ostatnie dni tygodnia commercials dalej zamykali swoje krótkie pozycje. Wskazuje na to dalszy silny spadek OI ze 143 do 129.7 tysięcy kontraktów. Stuprocentową pewność czy był to „short covering” będziemy mieć dopiero w piątek, kiedy zostanie opublikowany następny raport COT. Jednak z dużym prawdopodobieństwem można już teraz założyć, że spadek ilości otwartych pozycji był spowodowany przez ucieczkę banków z krótkiej strony rynku. Świadczy o tym to, co się stało w czwartek. W przeciągu trzech godzin, ceny srebra załamały się i przy bardzo mało płynnym rynku spadły o 2 dolary. Inwestorzy, którzy od dłuższego czasu inwestują na rynku srebra, są zapewne przyzwyczajeni do takich mini krachów. Zdarzały się one od czasu do czasu, praktycznie zawsze po godzinach, kiedy rynek wykazywał małą płynność i stanowiły świetną okazję dla większych graczy na pozbycie się krótkich pozycji. Spadające ceny uruchamiają stop-losy, które jeszcze bardziej napędzają spadek i ostatecznie pozwalają na wyzbycie się „shortów”.
Doszliśmy do kluczowego momentu, w którym rynek zadecyduje, jaki obrać kierunek na najbliższe tygodnie. Z jednej strony mamy sporo indywidualnych inwestorów liczących na spore spadki po tak spektakularnych wzrostach, z drugiej dużych graczy którzy wcale takich spadków się nie spodziewają. Która siła zwycięży?
Zwykle na takim małym rynku jakim jest srebro, to duży ma rację. Tak przynajmniej było przez ostatnie lata. Jak będzie tym razem przekonamy się już zapewne bardzo niedługo.