sobota, 30 kwietnia 2011

Na rozdrożu


Dobiegł końca następny interesujący tydzień na rynku metali szlachetnych. W świąteczny poniedziałek, który był normalnym handlowym dniem w Azji, srebro wystrzeliło do góry. Nie wytrzymało jednak presji sprzedających i po wzroście nastąpiła silna korekta. Ponowne gwałtowne odbicie do góry nastąpiło w środę po konferencji FOMC. Szef Zarządu Rezerwy Federalnej Ben Bernarke dał jasno do zrozumienia, że żadnego zacieśnienia polityki monetarnej w USA nie będzie. Był to wystarczający powód do wzrostu cen srebra z 45 do 49 dolarów za uncję. Potem rynek zamarł i pozostał już na tym poziomie aż do zamknięcia sesji w piątek wieczorem. Było to o tyle dziwne, że w tym samym czasie złoto notowało kolejne rekordy cenowe, rosnąc przez te trzy dni ponad 50 dolarów za uncję. Brak korelacji pomiędzy ruchami cen złota i srebra występuje bardzo rzadko. Zwykle jest tak, że jeżeli złoto rośnie o 1% to srebro wzrasta około 2-3%. Odwrotna sytuacja występuje oczywiście przy spadkach cen, kiedy to srebro spada dwa lub trzy razy silniej niż złoto. Brak zależności pomiędzy cenami dwóch metali, szczególnie widoczny był w piątek, kiedy to złoto wystrzeliło do góry, rosnąc prawie 2%, srebro natomiast skończyło dzień na minusie.


W czwartek i w piątek widać było ogromne wahanie uczestników rynku. Wielu inwestorów sprzedało swoje długie pozycje, zamieniając je na pokaźny zysk. Wielu zapewne odwróciło pozycje przechodząc na krótką stronę rynku, mając nadzieję, że „bańka” pęknie i pozwoli im zarobić tym razem na spadkach cen. Bardzo silne wykupienie rynku połączone z wcześniejszymi, wielotygodniowymi wzrostami, wykres metalu przypominający parabolę oraz zatrzymanie się cen przy historycznych maksimach faktycznie może stanowić pokusę do zajmowania krótkich pozycji.
W tym momencie starły się dwie koncepcje inwestowania, o czym dowiedzieliśmy się w pełni w piątek wieczorem, a czego pierwsze sygnały można było dojrzeć już w środę. Ale wyjaśnijmy wszystko po kolei. Wtorkowe dane na temat liczby otwartych pozycji (Open Intrest), pokazywały wzrost OI do prawie 153 000 kontraktów. Ponieważ informacje te podawane są z jednodniowym opóźnieniem, tak więc wartość ta dotyczyła zamknięcia poniedziałkowej sesji. Wzrost ten był pewnym zaskoczeniem i sugerował pojawienie się dużych graczy zajmujących krótkie pozycje. Jednak dużo większym zaskoczeniem były trzy następne dni, kiedy to liczba otwartych pozycji spadała odpowiednio do 143, 135, 129.7 tysięcy. Po ostatnich danych z piątku, można łatwo wyliczyć, że OI spadła przez te trzy kolejne dni o 23 000 kontraktów. Prawdziwym wydarzeniem było jednak ogłoszenie cotygodniowego raportu COT. Publikacja ta obejmuje dane od środy zeszłego tygodnia do obecnego wtorku. Oznacza to, że ostatnim dniem który obejmował raport był wtorek, kiedy to liczba otwartych pozycji wynosiła 143 tysiące. Poniższe zdjęcie przedstawia fragment tabeli COT. Grubym drukiem przedstawiona jest zmiana ilości posiadanych kontraktów przez segment komercyjny, czyli największych graczy na rynku.


Okazuje się, że zmniejszyli oni swoje zaangażowanie w krótkie pozycje o bagatela 10158 kontraktów netto. Oznacza to, że najwięksi gracze na rynku nie przejęli się wcale tym, że srebro jest tak bardzo wykupione, ani tym, że przez ostatnie trzy miesiące nie było żadnej poważnej korekty. Nie przejmują się także tym, że doszliśmy do historycznych poziomów cenowym, ani nie liczą wcale na pęknięcie „bańki”. Jeżeli stawialiby na spadki cen metalu, otwieraliby w dużych ilościach krótkie pozycje, tak jak zwykle to robili przez ostatnie lata. Jednak tym razem nastąpiła zmiana. Duzi gracze najwyraźniej chcą się uwolnić od swoich skumulowanych krótkich pozycji i wykorzystują każdą okazję, aby się ich pozbyć.
Dodatkowo, ponieważ raport ten pokazuje to co się działo tylko do wtorku, możemy założyć, że przez trzy ostatnie dni tygodnia commercials dalej zamykali swoje krótkie pozycje. Wskazuje na to dalszy silny spadek OI ze 143 do 129.7 tysięcy kontraktów. Stuprocentową pewność czy był to „short covering” będziemy mieć dopiero w piątek, kiedy zostanie opublikowany następny raport COT. Jednak z dużym prawdopodobieństwem można już teraz założyć, że spadek ilości otwartych pozycji był spowodowany przez ucieczkę banków z krótkiej strony rynku. Świadczy o tym to, co się stało w czwartek. W przeciągu trzech godzin, ceny srebra załamały się i przy bardzo mało płynnym rynku spadły o 2 dolary. Inwestorzy, którzy od dłuższego czasu inwestują na rynku srebra, są zapewne przyzwyczajeni do takich mini krachów. Zdarzały się one od czasu do czasu, praktycznie zawsze po godzinach, kiedy rynek wykazywał małą płynność i stanowiły świetną okazję dla większych graczy na pozbycie się krótkich pozycji. Spadające ceny uruchamiają stop-losy, które jeszcze bardziej napędzają spadek i ostatecznie pozwalają na wyzbycie się „shortów”.

Doszliśmy do kluczowego momentu, w którym rynek zadecyduje, jaki obrać kierunek na najbliższe tygodnie. Z jednej strony mamy sporo indywidualnych inwestorów liczących na spore spadki po tak spektakularnych wzrostach, z drugiej dużych graczy którzy wcale takich spadków się nie spodziewają. Która siła zwycięży?
Zwykle na takim małym rynku jakim jest srebro, to duży ma rację. Tak przynajmniej było przez ostatnie lata. Jak będzie tym razem przekonamy się już zapewne bardzo niedługo.

wtorek, 26 kwietnia 2011

co dalej?

Przez dwa ostatnie tygodnie na brak emocji na rynku raczej nie można było narzekać. Od poprzedniej większej korekty w drugim tygodniu marca, srebro wzrosło o ponad 15 dolarów, wczoraj prawie dotykając historycznego poziomu 50 $/oz. Po podejściu do tego pułapu nastąpiła chwila zawahania i ostatecznie przeważyli sprzedający, ściągając ceny metalu ponownie w dół. Przez całe wczorajsze popołudnie, aż do teraz srebro staniało ponad 8%. Myślę, że taka korekta nie jest większym zaskoczeniem. Tak naprawdę nie mieliśmy większego spadku na tym rynku od 25 stycznia, kiedy srebro notowane było po cenie 26.8 $/oz. Od tego czasu nieprzerwany, trzymiesięczny marsz do góry dał prawie 100% zysku.


Patrząc od strony historycznej, nadchodzący miesiąc nie był zwykle pomyślny dla posiadaczy srebra. Na przełomie maja i czerwca mieliśmy już do czynienia ze znaczącymi korektami, rok temu ceny spadły o 13.3%, dwa lata temu 23.5%, a w 2006 roku 38.2%. Czy podobny scenariusz czeka nas i w tym roku? Tego zapewne nikt nie wie, postaram się jednak udowodnić, że sytuacja obecna jest bardzo różna w porównaniu do tego, co działo się przez ostatnie lata.


Ale wróćmy do dwóch ostatnich tygodni. Pierwsza rzecz jak rzuca się w oczy to ogromne obroty. W pierwszym etapie zwyżki, poprzez luty i marzec obroty oscylowały w granicach 50 – 80 tysięcy kontraktów. Od jakiegoś czasu nie schodzą one poniżej 100 tysięcy. Wczoraj natomiast obroty wyniosły monstrualne 318 tysięcy. Jeżeli nie jest to jakiś błąd to mamy bezapelacyjny rekord. Ostatnia, historycznie najwyższa wartość obrotów, to około 200 tysięcy zanotowane kilka miesięcy temu. I tutaj od razu narzuca się następna sprawa, czyli liczba otwartych pozycji. W normalnym trendzie wzrostowym liczba OI (Open Interest) wzrasta w miarę rozwijania się trendu. Dzieje się tak, ponieważ coraz więcej inwestorów skuszonych dużymi zyskami wchodzi na rynek. Jak widać na poniższym wykresie, od początku marca, czyli przez większą część ostatniej zwyżki, liczba otwartych pozycji bez uwzględnienia pozycji spread (takich w których inwestor posiada jednocześnie pozycję krótką i długą) praktycznie się nie zmieniała, oscylując w przedziale 112 do 118 tysięcy. W tym samym czasie cena srebra wzrosła z około 36 do 47 $/oz. Dlaczego tak się stało?


Przyczyną tego był brak sprzedających. Krótkie pozycje, czując narastające ciśnienie i licząc pogłębiające się codziennie straty zaczęły się wykruszać (przez ostatnie 3 miesiące mieliśmy 45 dni wzrostowych i tylko 19 spadkowych). Najwięksi gracze, czyli duże banki na czele z JP Morgan Chase, stały biernie obok przyglądając się tej zwyżce i chyba pierwszy raz nie zajmowały krótkich pozycji. To ogromna zmiana. Dotychczas schemat wyglądał tak, że w miarę wzrostu cen srebra duże banki otwierały coraz więcej krótkich kontraktów. Potem wystarczyło zepchnąć cenę w dół, a pozostali gracze wpadali w panikę i wyprzedawali swoje długie pozycje po niższych cenach, napychając portfele banków. Powtarzało się to regularnie przez ostatnie lata.
Tym razem nastąpiła zmiana. Raport COT z 12 kwietnia pokazuje nagły spadek posiadanych krótkich pozycji w segmencie commercials (najwięksi gracze) o 5000 kontraktów netto, czyli o 25 mln uncji. Dane te obejmują czas, w którym srebro wzrosło o około 1.3$. Widać, że wzrost ten był spowodowany zamykaniem krótkich pozycji przez dużych graczy. Zaraz potem zresztą, srebro wystrzeliło do góry zatrzymując się przy granicy 50 dolarów.
Następny raport COT, obejmujący tydzień 12- 19 kwietnia był neutralny. Liczba krótkich pozycji w segmencie commercials wzrosła netto o 1400 kontraktów, co przy 11% wzroście kursu metalu można uznać za wartość pomijalną.


Wyobraźmy sobie teraz jak muszą się czuć posiadacze krótkich pozycji. Ponieważ OI przez ostatnie dwa miesiące niewiele się zmienił, można uznać, że duża część inwestorów grających na spadki kursów ciągle utrzymuje swoje krótkie kontrakty. Tylko od dołka w styczniu tego roku, posiadacze tych pozycji są stratni sumarycznie ponad 11.5 mld dolarów, a od początku hossy w lipcu 2010 roku ich strata przekracza 15 mld $.
Nie sądzę żeby mogli tak w nieskończoność dopisywać straty do swoich rachunków. A przecież mówimy tutaj tylko o kontraktach terminowych na COMEXie. Do tych strat śmiało możemy dodać straty poniesione na wystawionych opcjach kupna oraz na giełdzie londyńskiej LBMA i na całym rynku pozagiełdowym OTC.


Rynek srebra ciągle pozostaje w backwardation (wsteczny), co jest sytuacją nienormalną i sugeruje kłopoty z dostępnością srebra w postaci „fizycznej” (w odróżnieniu od postaci „papierowej”, czyli wszelkich opcji, kontraktów i certyfikatów na srebro). Dodatkowo zbliżający się maj jest miesiącem dostawy na COMEXie. Wszystkie majowe kontrakty terminowe, które nie zostaną zrolowane na następne miesiące, będą musiały być zrealizowane. Giełda ma obowiązek dostarczyć srebro wszystkim posiadaczom tych kontraktów. W piątek, na zamknięcie sesji, liczba majowych kontraktów wynosiła 43170. Niewątpliwie liczba ta znacząco spadnie przez ten tydzień, ale jest ona ciągle na tyle duża, aby mieć pewne obawy czy COMEX będzie w stanie zrealizować dostawę całego srebra. Ewentualny default, czyli nie wywiązanie się z umowy dostawy przez COMEX, spowoduje rzeź krótkich pozycji.


Niemała rolę w ostatnich wzrostach srebra i złota miał też taniejący dolar. Obecny spadek waluty rezerwowej świata, ma związek z sytuacją budżetu USA. Doszliśmy ponownie do następnej bariery - 14.294 biliony dolarów, której poziom długu Stanów Zjednoczomych nie ma prawa przekroczyć. Oczywiście nie ma prawa, aż do uchwalenia następnej ustawy w kongresie, która podwyższy ten poziom. Jednak każde podniesienie tej wartości, powoduje napływ nowych inwestorów na rynek złota i srebra starających się zabezpieczyć swoje oszczędności.


Ciężko jest przewidywać jak zachowa się rynek srebra w najbliższej przyszłości. Po tak potężnych wzrostach, jakie miały miejsce przez trzy ostatnie miesiące, korekta na rynku na pewno się przyda. Jednak fundamenty wzrostu cen srebra ciągle pozostają niezmienne. W każdym razie nudzić się na pewno nie będziemy.

piątek, 22 kwietnia 2011

kopalnie srebra - dlaczego ceny akcji nie rosną?

Zapewne wiele osób zastanawia się, dlaczego akcje spółek wydobywczych zachowują się ostatnio tak słabo. Trend wzrostowy na srebrze zaczyna przypominać parabolę. Praktycznie codziennie pobijany jest nowy rekord cenowy. Kopalnie które jeszcze kilka lat temu dostawały za uncję srebra 5 dolarów, teraz dostają prawie dziesięć razy tyle. Wielu inwestorów zdaje sobie sprawę, że ich zyski też będą rosły wykładniczo. Wzrost cen akcji spółek wydobywczych jednak nie poraża. Przykładem jest wczorajszy dzień, kiedy ceny srebra poszły do góry o 3 procent i można się było spodziewać, że ceny kopalni wzrosną przynajmniej dwa razy tyle. Nie stało się tak jednak. Większość spółek takich jak EXK, MGN, PAAS skończyła dzień pod kreską, a inne minimalnie wzrosły.
Nie był to pierwszy tego typu przypadek. Pomimo potężnych wzrostów na rynku srebra w ostatnim czasie, spółki nie rosną aż tak bardzo. Niektóre nawet wcale.


Próbując znaleźć wyjaśnienie takiego stanu rzeczy, trafiłem na kilka ciekawych artykułów na blogu Dana Norcini (http://traderdannorcini.blogspot.com/). Już jakiś czas temu sugerował on, że słabość spółek z sektora wydobywczego nie jest przypadkowa i wynika ze strategii funduszy inwestycyjnych zajmujących krótkie pozycje (zarabianie na spadkach cen) na akcjach kopalni. Poniższe podsumowanie, powinno rzucić nieco światła na ten problem.

„Jeszcze kilkanaście lat temu, osoba chcąca zainwestować w srebro lub złoto miała dwie możliwości – kupno kontraktów futures na metale szlachetne lub nabycie akcji spółek wydobywczych.
Obecnie pojawiła się trzecia możliwość, a mianowicie kupno certyfikatów ETF. Inwestycje w certyfikaty powodują, że część pieniędzy, która miała trafić na rynek akcji spółek wydobywczych wędruje do portfela funduszy ETF. 
Dodatkowo, w ostatnich latach powstała ogromna liczba funduszy hedge, które także absorbują część kapitału wcześniej przeznaczonego na inwestycje w akcje kopalni. 

Do trwałego wzrostu cen akcji potrzeba ciągłego napływu kapitału. Jedną z przyczyn obecnej słabości spółek z sektora wydobywczego srebra i złota może być właśnie słabsze zaangażowanie inwestorów, którzy mają do wyboru znacznie więcej instrumentów inwestycyjnych niż jeszcze dwie dekady temu.
Dodatkowo fundusze hedge wiedząc o tym, że akcje kopalni będą się zachowywały słabiej, nawet jeżeli ceny kruszców poszybują do góry, mogą zajmować na nich krótkie pozycje. Po co miałyby to robić? Wszystko opiera się o zarządzanie ryzykiem. Jeżeli założymy, że przy bardzo zmiennym rynku ceny akcji spółek wydobywczych w czasie korekty będą spadać szybciej niż kruszec to fundusze wyjdą zawsze na plus.
Zilustrujmy to przykładem. Załóżmy, że fundusz hedge posiada długą pozycję na srebro oraz krótką pozycję na jedną z kopalni. Jeżeli trwa silny trend wzrostowy, długa pozycja przynosi dochód, a krótka stratę, jednak strata jest mniejsza od zysku ze względu na słabszy wzrost cen akcji. Gdy pojawi się korekta i ceny zarówno metalu jak i spółki pójdą w dół, a zakładając, że ceny akcji będą spadały szybciej, wtedy fundusz też będzie na tym zarabiał.

Strategia taka, chociaż obecnie bardzo efektywna, nie może jednak trwać wiecznie. Spółki ocenia się na podstawie tego, jakie zyski potrafią osiągać. Niewątpliwie wzrost cen srebra znacząco pomnaża zyski kopalni. Nawet jeżeli teraz ich ceny są „przyduszone” poprzez stosowanie powyższej strategii, to w końcu zwiększony popyt na te akcje ze strony inwestorów szukających okazji do zarobku, powinien wynieść je do góry. Im bardziej będą rosnąć tym mniej strategia ta będzie opłacalna. W pewnym momencie fundusze uświadomią sobie, że wszystko zaszło za daleko i będą starały się z niej wycofać, co dodatkowo powinno wzmocnić ceny akcji.”

czwartek, 21 kwietnia 2011

Scotia Mocatta - transfer srebra

Ciekawe rzeczy działy się wczoraj na NYMEX, a dokładnie w jego magazynach metali szlachetnych. Jak podaje codzienny raport przedstawiający ilość srebra i złota przetrzymywanego przez depozytariuszy (http://www.cmegroup.com/trading/energy/files/Silver_Stocks.xls), ponad 5.2 milionów uncji srebra zostało przesunięte z kategorii zakwalifikowanej do zarejestrowanej. Zmiana ta dotyczy jednego z depozytariuszy -  Scotii Mocatty i stanowi prawie 45% srebra przetrzymywanego przez nią w kategorii zarejestrowanej. 

Jednocześnie 5.2 mln oz to ponad 5% całkowitego srebra przechowywanego przez COMEX (obecne rezerwy COMEXu to 103 mln oz). Jako przyczynę tego przesunięcia giełda podaje „due to a reporting reclassification”. Nie wnikając w to cokolwiek mgliste wyjaśnienie, warto przyglądnąć się całkowitej ilości srebra w kategorii zarejestrowanej, przechowywanego przez wszystkich pięciu depozytariuszy. Obecnie spadła ona do najniższego poziomu jaki pamiętam, a mianowicie 35.7 mln uncji. Jeszcze rok temu wartość ta oscylowała w granicach 50 - 55 mln uncji. 
Warto obserwować rezerwy srebra przechowywane w kategorii zarejestrowanej, ponieważ jest to metal przeznaczony na pokrycie krótkich pozycji w kontraktach terminowych. Spadek rezerw do niskiego poziomu może spowodować zagrożenie nie wywiązania się giełdy z dostawy srebra.


Dla tych którzy nie są obeznani ze sposobami przechowywania metali szlachetnych przez COMEX, krótkie przypomnienie. Metale składowane są na dwóch typach kont (w dwóch kategoriach).
Kategoria zarejestrowana (registered) odnosi się do srebra i złota, które może być przeznaczone do natychmiastowej dostawy w ramach realizacji kontraktów terminowych. Innymi słowy w kategorii zarejestrowanej mamy zebraną całą ilość metalu, który w dowolnym momencie może opuścić magazyn i zostać przesłany do klienta żądającego realizacji wygasającego kontraktu terminowego. Warto jednak uświadomić sobie, że nie całe srebro przechowywane w kategorii zarejestrowanej jest przeznaczone do dostawy. Część inwestorów przechowujących metal w tej kategorii nie posiada krótkich pozycji w kontraktach terminowych, (czyli zobowiązania do dostarczenia srebra w odpowiednim czasie) ani nie ma zamiaru odsprzedać go inwestorom posiadającym krótkie pozycje. Innymi słowy, część klientów COMEXu przetrzymuje metal w kategorii zarejestrowanej dla celów czysto inwestycyjnych, a nie dla komercyjnych.


Dla porównania, kategoria zakwalifikowana (eligible) odnosi się do srebra i złota przechowywanego w magazynach COMEXu, które spełnia określone standardy (tzn sztabki muszą mieć odpowiednią wagę, czystość, rozmiar itd.) oraz które nie jest przeznaczone do dostawy. Na przykład inwestor zakupił srebro lub złoto u dealera i wysłał je do magazynów giełdy. Są tam one przechowywane na podstawie prywatnej umowy pomiędzy klientem a COMEXem. Będą one tam trzymane do momentu, kiedy inwestor zdecyduje się je odebrać, albo przesunie je do kategorii zarejestrowanej w celu sprzedaży. Można powiedzieć, że w kategorii zakwalifikowanej przechowywany jest metal, który obecnie stanowi prywatną inwestycję, ale który w przyszłości może być przesunięty to kategorii zarejestrowanej i sprzedany.

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Historia braci Hunt cz.III

W marcu 1975 roku Bunker wyruszył w podróż do Teheranu. Celem wizyty w Iranie było namówienie rodziny Szacha na inwestycje w srebro. Bracia ciągle byli w posiadaniu 55 milionów uncji metalu, podczas gdy jego cena oscylowała w okolicach 4 $/oz. Bunker i Herbert czuli, że jeżeli zdołają namówić do kupna kruszcu jeszcze jednego dużego inwestora, jego cena wystrzeli do góry. Bunker spotkał się z Irańskim ministrem finansów i zasugerował, że rodzina Pahlavich powinna zakupić kilka milionów uncji srebra. Minister nie znał aż tak dobrze swojego rozmówcy. W pewnym momencie, podczas rozmowy spytał Bunkera ile zarobił na swoich inwestycjach w poprzednim roku. Bunker nie odpowiedział od razu. Regułą było, że zawsze kiedy ktoś pytał go o posiadany majątek, zaniżał znacząco jego wartość, ze „względów podatkowych”. Ostatecznie, po zastanowieniu odparł, że zarobił 50 milionów dolarów. Jednak zwłoka w odpowiedzi wzmogła czujność ministra i transakcja ostatecznie nie doszła do skutku.
Niezrażeni niepowodzeniem bracia, postanowili spotkać się w połowie kwietnia z królem Arabii Saudyjskiej Faisal’em. Audiencja jednak nie odbyła się, ponieważ pod koniec marca król został zamordowany przez swojego wnuka.


W ostatnich miesiącach 1976 roku bracia otrzymali dostawę kolejnych 20 milionów uncji srebra. Transakcja została przeprowadzona poprzez kontrolowaną przez nich firmę – Great Western United. Firma ta była częścią koncernu HLH i zajmowała się głównie operacjami na rynku cukru. Plan był taki, aby przetransferować srebro na Filipiny w zamian za cukier. Następnie rząd Filipin mógł zamienić je na ropę naftową handlując z Arabią Saudyjską. Herbert poleciał na Filipiny, spotkał się z prezydentem Marcosem i dobił targu. Jednak w ostatniej chwili IMF unieważnił transakcję. Do transferu srebra nie doszło i bracia zdecydowali się sprzedać 20 milionów uncji na rynku. Kolejny raz Bunker poczuł się oszukany przez rząd.


Na wiosnę 1977 roku bracia kupili 28% akcji największej kopalni srebra w USA – the Sunshine Mint. Dodatkowo nabyli opcję umożliwiającą im nabycie dużego pakietu akcji w przyszłości.


Po tych wszystkich transakcjach na rynku srebra, rodzina Huntów zdecydowała się wejść na rynek soi. Zrobili to w swoim własnym wielkim stylu. Legalny limit kupna soi dla pojedynczego inwestora wynosił 3 miliony buszli. Bracia namówili całą rodzinę do inwestycji i zdołali nabyć 22 miliony buszli. Komisja Rynków Terminowych (CFTC) zareagowała natychmiast, kierując do sądu oskarżenie przeciwko rodzinie Huntów. W sądzie bronili się oni twierdząc, że inne rodziny zrobiły to samo. Jednak Huntowie nie byli częścią wschodniej elity i nie mogli liczyć na pobłażanie. Kiedy kurz opadł okazało się, że pomimo problemów prawnych, zarobili ponad na swoich kontraktach terminowych 40 milionów dolarów.
Pod koniec lat 70-tych fortuna rodziny Huntów szacowana była na 6 do 8 miliardów dolarów. W 1978 roku John Connally zainicjował spotkanie pomiędzy saudyjskim szejkiem a Bunkerem Huntem w hotelu Mayflower w Waszyngtonie. Rok później powołana została International Metal Investment (IMI). Firma ta była spółką w której udziały mieli Bunker, Herbert i saudyjscy szejkowie. Spekulowano, że w tym samym czasie szejkowie starali się pozyskać względy (pieniądze) rodziny królewskiej.
W początkach 1979 roku ceny srebra stabilnie rosły osiągając poziom 8 $ za uncję. Rozsypała się także umowa z Sunshine Mint i Huntowie musieli odsprzedać swoje udziały w kopalni.  


W lecie 1979 roku bracia zaczęli skupować srebro poprzez posiadaną przez nich spółkę IMI, wraz ze swymi saudyjskimi partnerami. Ponad 43 miliony uncji srebra zostało nabyte poprzez kontrakty terminowe na COMEXie. Giełda nie była jednak w stanie zrealizować kontraktów i dostarczyć żądany metal. W ostatnich miesiącach 1979 roku cena srebra podwoiła się osiągając pułap 16 dolarów za uncję. Inni wielcy magnaci przemysłowi w USA także zaczęli kupować srebro. Zarówno COMEX jak i CBOT popadły w kłopoty. Łączna ilość zmagazynowanego przez obydwie giełdy srebra wynosiła 120 milionów uncji, podczas gdy taka ilość metalu „przeszła” przez rynek tylko w październiku 1979 r. Wielu inwestorów żądało realizacji wszystkich(!) posiadanych kontraktów terminowych i fizycznej dostawy metalu. Huntowie otrzymali następne 9 milionów uncji srebra. Obawiając się konfiskaty metalu ze strony rządu przesłali je do przechowania do Europy. Pod koniec 1979 roku CBOT zmienił reguły obrotu na rynku ustanawiając limit wielkości pozycji na kontraktach terminowych w wysokości 3 mln oz. Zwiększone zostały także wymagania depozytowe. Wszystkie kontrakty o wartości powyżej 3 mln oz musiały być zlikwidowane do lutego następnego roku. Bracia Hunt oskarżyli wtedy obydwie giełdy o próbę zbicia fortuny w nielegalny sposób. Późniejsze dochodzenie wykazało, że posiadały one znaczną ilość krótkich pozycji na srebro, co zapewniło im zyski podczas spadku cen metalu. 

Bunker zdawał sobie sprawę jednak, że popyt na srebro był ciągle bardzo duży. Każdy chciał kupować kruszec, który bił coraz to nowe rekordy cenowe. Ostatecznie Huntowie zaczęli kupować jeszcze więcej. W ostatni dzień roku 1979 cena srebra wynosiła 34.45 $/oz. W tym czasie bracia posiadali 40 mln oz przechowywane w Szwajcarii oraz 90 mln oz zakupione przez IMI. Dodatkowo posiadali kontrakty terminowe na następne 90 mln oz, z terminem dostawy w marcu 1980 roku. Nawet ich młodszy brat Lamar wszedł do gry kupując kruszec warty 300 mln dolarów.


7 stycznia 1980 roku COMEX ponownie zmienił zasady obrotu na rynku, zezwalając na posiadanie 10 mln oz przez pojedynczego inwestora. Dodatkowo wszystkie kontrakty przekraczające ten poziom musiały być zlikwidowane do 18 lutego. Komisja Rynków Terminowych szybko wsparła tę inicjatywę. 17 stycznia cena srebra osiągnęła 50 $/oz. Bunker ciągle kontynuował kupno metalu. W tym momencie wartość portfela posiadanego przez Huntów wynosiła 4.5 mld $, z czego zyski stanowiły 3.5 mld $. 


21 stycznia COMEX zawiesił notowania srebra ogłaszając, że od teraz giełda akceptować będzie jedynie zlecenia sprzedaży. Spowodowało to spadek ceny kruszcu o 10 $ i jej stabilizacje w okolicach 39 $/oz. Pojawiła się pierwsza wyraźna rysa na trendzie wzrostowym. Coraz więcej ludzi zaczęło sprzedawać od dawna zapomniany srebrny złom, stare monety, sztućce. Miliony uncji srebra zaczęły napływać na rynek.


Na początku lutego bracia otrzymali następną dostawę 26 mln oz srebra z giełdy w Chicago. Do gry włączył się należący do rodziny Huntów Placid Oil, generujący zyski na poziomie 200 mln dolarów rocznie. Bunker prowadził także rozmowy z kilkoma znaczącymi osobami na Środkowym Wschodzie, w celu utworzenia następnej grupy kupującej kruszec.


14 marca ceny srebra spadły do 21 $/oz. Paul Volker, ówczesny przewodniczący FED, zaczął podnosić stopy procentowe. Spowodowało to, że spekulacyjne pożyczki na zakup srebra stały się znacznie droższe. IMI ciągle posiadało kontrakty terminowe opiewające na 60 mln uncji srebra. Spadek wartości metalu o 1 dolar powodował uszczuplenie portfela Huntów o 60 mln dolarów. Bunkier ciągle jednak wierzył, że ceny znowu wzrosną, jeśli tylko przekona wystarczająco dużo inwestorów do kupna metalu. Jeździł on po całej Europie próbując znaleźć potencjalnych nabywców srebra. Jednak im bardziej cena spadała tym mniej inwestorów było zainteresowanych jego kupnem. Spadek wartości srebra powodował dodatkowo, że coraz trudniej przychodziło pożyczanie pieniędzy potrzebnych na utrzymywanie pozycji w kontraktach terminowych.


Ostatecznie, 25 marca 1980 roku braciom Hunt skończyły się pieniądze. Bunker zadzwonił do Herberta i powiedział po prostu: „zamknij pozycje”. Herbert skontaktował się ze swoim brokerem informując go, że nie są już w stanie utrzymywać na odpowiednim poziomie depozytu zabezpieczającego, który tylko w tym dniu musiał być uzupełniony o dodatkowe 135 milionów dolarów. Broker sprzedał srebro o wartości 100 mln $ tego dnia. Wartość zgromadzonych na koncie braci Hunt środków spadła do 90 mln $ i można się było spodziewać, że stracą to następnego dnia. Przewodniczący CFTC, FED oraz Sekretarz Skarbu USA rozpoczęli ciągłe monitorowanie sesji na rynku srebra.


W czwartek 27 marca, cena otwarcia srebra wynosiła 15.8 $/oz, aby podczas dnia załamać się i spaść do poziomu 10.8 $/oz. Następnego dnia cena trochę odbiła w górę, ale nic to już nie zmieniło.
Średnia cena po której bracia Hunt kupili srebro wynosiła 10 $/oz. Problem był w tym, że średnia cena kupna kontraktów terminowych była znacznie wyższa i wynosiła 35 $/oz. Gdy kurz opadł okazało się, że są oni winni innym inwestorom 1.5 mld dolarów. Przewodniczący FED, zaaprobował plan pomocy dla Huntów, obawiając się finansowego załamania. Grupa banków zgodziła się pożyczyć braciom 1.1 mld dolarów. Cała rodzina musiała wyłożyć prawie 8 mld dolarów jako zabezpieczenie pożyczki. Margaret, najstarsza siostra Bunkera, spytała go po wszystkim: „co właściwie zamierzał osiągnąć?” na co Bunker odparł że: ”chciał zarobić tylko kilka dolarów”.  




Wkrótce potem okazało się, że szkody są znacznie większe niż na początku sądzono i bynajmniej nie ograniczają się do rodziny Huntów. Wiele innych znaczących postaci w USA także posiadało duże ilości srebra.


W 1988 roku Bunker Hunt ogłosił bankructwo. 



GFMS - nowy raport na temat konsumpcji srebra przez przemysł


Ostatnio został opublikowany raport GFMS opisujący zapotrzebowanie przemysłu na srebro, oraz jego prognozy na najbliższe lata. Obraz wyłaniający się z tego dosyć szczegółowego raportu jest bardzo pozytywny. Cały raport można znaleźć na stronie silver institute (http://www.silverinstitute.org/images/stories/silver/PDF/futuresilverindustrialdemand.pdf)

Aby znaleźć jakiś punkt odniesienia, co do obecnego i przyszłego poziomu konsumpcji srebra przez przemysł, warto przeanalizować jak wyglądał popyt na srebro generowany przez różne gałęzie przemysłu przez ostatnie kilkanaście lat. W roku 1990 przemysł zużywał 273 mln oz metalu, aż do bańki internetowej w roku 2001 konsumpcja wzrosła o około 100 mln oz. Po krótkim okresie załamania, przemysł z roku na rok, zaczął znowu zużywać coraz więcej metalu dochodząc do 491 mln oz w 2007 roku.

GFMS pokazuje nowy trend dotyczący popytu z krajów rozwijających się takich jak Indie czy Chiny. Przez poprzednie lata, głównymi odbiorcami srebra były firmy zachodnie. Jednak obecnie sytuacja znacząco się zmieniła. Zarówno Chiny jak i Indie notowały przez ostatnie lata wysoki wzrost gospodarczy, wynoszący średnio pomiędzy 7% a 10% rocznie. Tak silny rozwój dotyczący głównie przemysłu opartego na taniej sile roboczej, powoduje wzrost zapotrzebowania na wszelkiego typu półprodukty w tym srebro.
Pomimo tak znaczącego rozwoju w krajach rozwijających się, pewnym zaskoczeniem jest prognoza wzrostu konsumpcji srebra przez przemysł, która według GFMS wyniesie 665.9 mln oz w 2015 roku. Jest to o 36% więcej niż 487.4 mln uncji zużyte przez przemysł w 2010 roku i aż o 65% więcej niż zużycie w 2009 roku, kiedy to nastąpiło załamanie w konsumpcji przemysłowej srebra spowodowane kryzysem finansowym. Innym ciekawym wnioskiem wynikającym z raportu, dotyczącym właśnie załamania w roku 2009 jest to, że było ono wydarzeniem jednorazowym, po którym konsumpcja srebra przez przemysł wróciła do swojego normalnego poziomu.

Raport wskazuje także na rosnące znaczenie przemysłu w całkowitym zużyciu srebra. Można wyróżnić pięć odrębnych grup, które zgłaszają zapotrzebowanie na metal. Są to odpowiednio:
-wytwórcy monet i medali
-jubilerzy
-wytwórcy „silverware”, czyli rzeczy użytkowych ze srebra, głownie sztućców
-wytwórcy sprzętu fotograficznego
-przemysł
Prognoza na rok 2015 pokazuje bardzo znaczący wzrost popytu na srebro przez przemysł, podczas gdy udział srebra zużywanego w fotografii drastycznie spadnie.
Jubilerzy będą potrzebować za 5 lat mniej więcej tyle samo srebra co obecnie, spadnie natomiast liczba produkowanych rzeczy użytkowych, co wydaje się prawdopodobne gdyż wraz ze wzrostem cen metalu, coraz mniej ludzi będzie na niego stać. Można się z drugiej strony kłócić, że co prawda klasa średnia w Stanach i w Europie się skurczy, ale za to wzrośnie liczba bogatych ludzi w Chinach, których stać będzie na kupno przedmiotów ze srebra. A przecież Chiny są krajem z wielkimi tradycjami w inwestowaniu w srebro.
I w końcu GFMS zakłada, że w 2015 roku spadnie liczba sprzedawanych monet, co wydaje się mało prawdopodobne, patrząc na obecny potężny popyt na srebro lokacyjne ze strony inwestorów. Srebro coraz bardziej zaczyna być postrzegane jako alternatywa dla złota, szczególnie przez ludzi dysponujących mniej zasobnym portfelem. Także proinflacyjna polityka USA i krajów strefy euro będzie skłaniać coraz więcej osób do ochrony swoich oszczędności poprzez zamianę ich na metale szlachetne.

Raport stara się w sposób ogólny określić, do jakich poziomów cenowych może dojść srebro w najbliższych latach. Nie ma sensu ich tu przytaczać, ponieważ sprawdzalność tego typu prognoz nie jest duża. Ważne jest natomiast uświadomienie sobie wpływu wzrostu cen srebra na jego konsumpcję. Działa tutaj prosta zasada, że im coś jest droższe tym stać na to mniej ludzi i popyt na to maleje. Czy tak będzie ze srebrem?
Jeśli chodzi o sprzedaż rzeczy użytkowych albo srebrnej biżuterii to można założyć, że będzie ona malała wraz ze wzrostem cen kruszcu. Monety i srebro lokacyjne niekoniecznie. Natomiast popyt ze strony przemysłu może ucierpieć w pewnym, ograniczonym stopniu. W działach produkcji, w których srebro da się zastąpić innymi substytutami, będzie ono nimi zastąpione. Zamiana srebra na inne metale w aplikacjach przemysłowych wymaga jednak stworzenia nowych technologii. Jest to proces długotrwały, dlatego nie należy się spodziewać nagłej rezygnacji ze srebra na rzecz innych materiałów. Jednak srebro ma na tyle unikalne właściwości, że w większości przypadków nie da się go niczym innym zastąpić. Także wpływ wzrostu cen srebra na popyt ze strony przemysłu ma swoje ograniczenia.

Bardziej niż wzrostu cen, należy obawiać się ponownego schłodzenia koniunktury gospodarczej na świecie i spadku produkcji. Automatycznie pociągnie to za sobą spadek popytu na srebro. Miało to już miejsce podczas ostatniego kryzysu finansowego, kiedy to w roku 2009 zużycie metalu przez przemysł spadło o prawie jedną piątą. Jednak srebro jest w tej komfortowej sytuacji, że jego wydobycie to w głównej mierze produkt uboczny wydobycia innych metali. W razie załamania się produkcji przemysłowej, prędzej czy później kopalnie zmniejszą swoje wydobycie, co obniży podaż srebra na rynku.

GFMS opisuje dokładnie technologie wykorzystujące srebro. Za najważniejszą z nich pod względem potencjału rozwoju, można uznać baterie słoneczne (PV). Pomimo, że technologia nie jest nowa, jeszcze 10 lat temu jej udział w rynku był minimalny. Obecnie jednak, dzięki wsparciu rządów prowadzących politykę proekologiczną, oraz firm inwestycyjnych zainteresowanych finansowaniem nowych projektów, sektor ten rozwija się bardzo szybko. Szacuje się, że w tym roku powstaną elektrownie słoneczne o mocy 22 – 25 GW, co daje zużycie srebra wynoszące około 70 mln oz. Dynamiczny trend wzrostowy ulegnie jeszcze większemu przyspieszeniu, gdyż przewidywana przez raport konsumpcja srebra w 2015 roku ma wynieść 100 mln oz. Energia elektryczna otrzymywana tą drogą jest ciągle droższa od ceny rynkowej energii, ale efekt skali powoduje, że różnica ta nieustannie się zmniejsza. W krajach takich jak Japonia lub Włochy, ceny energii generowanej przez elektrownie słoneczne są już prawie równe ceną rynkowym, a w Kalifornii są nawet od niej niższe.

Silver Institue w swoim raporcie zwraca także uwagę na inne gałęzie przemysłu używające srebro, takie jak: przemysł samochodowy, który rośnie stabilnie, głównie poprzez ogromny popyt w krajach rozwijających się. Także ilość metalu używanego do produkcji pojedynczego samochodu zwiększa się, ze względu na stosowanie coraz większej liczby urządzeń elektronicznych.
Innymi ciekawymi technologiami, które obecnie są na etapie wdrażania, ale które mogą się potencjalnie rozwinąć w przyszłości są diody SSL, chipy RFID, baterie, katalizatory, półprzewodniki, opakowania żywności a także sprzęt medyczny w tym środki dezynfekujące oraz filtry do wody oparte na srebrze.

Powyższy raport jest skrupulatnie opracowany i dosyć dokładnie opisuje w jakich gałęziach przemysłu spodziewany jest wzrost konsumpcji srebra. Zakładane zwiększenie zużycia metalu przez następne 5 lat, do ponad 650 mln uncji jest następnym argumentem świadczącym na korzyść wzrostu cen kruszcu w przyszłości. Nawet jeśli założymy, że zwiększy się ilość odzyskiwanego srebra ze złomu i odpadów.
Słabym punktem opracowania wydaje się być prognozowanie ceny srebra. Raport zakłada, że będzie ona spadać przez najbliższe lata, a następny rok będzie ostatnią okazją do nabycia lub zbycia srebra powyżej 30 dolarów za uncję. Będzie to spowodowane „mniej sprzyjającym klimatem inwestycyjnym”. Widać, że prognozując cenę, opracowanie nie uwzględnia obecnej zmiany w mentalności inwestorów, zaczynających postrzegać srebro jako nie tylko metal przemysłowy, ale także forma pieniądza. Wzrost cen metalu, którego można się spodziewać, ze względu na rosnący popyt inwestycyjny, będzie miał negatywny wpływ na konsumpcję przemysłową. Zależy to także od tego, jak bardzo wzrosną ceny srebra.

wtorek, 12 kwietnia 2011

Historia braci Hunt cz.II

Najstarszym synem H.L. Hunta był Hassie. Zgromadził on pokaźną fortunę jeszcze przed 25 rokiem życia inwestując w ropę naftową, po czym popadł w poważne problemy zdrowotne. Pomimo tego, że jego firma świetnie się rozwijała nie mógł dalej się nią zajmować. 
Bunker będąc następnym w linii wraz z młodszymi Herbertem i Lamarem odziedziczyli Penrod drilling Company. Cała szóstka rodzeństwa miała natomiast udziały w Placid Oil Company.
Bunker zaczął swoją przygodę w naftowym biznesie od wierceń w Pakistanie. Bez powodzenia jednak. Po kilkunastu „suchych” odwiertach i stracie 11 mln dolarów, musiał się wycofać. Następnym jego celem stała się Libia, gdzie musiał się zmierzyć z największymi światowymi koncernami naftowymi, obecnymi już w tym kraju. Szczęście mu jednak zaczęło dopisywać. Nabył on dwa tereny gdzie rozpoczął wiercenia w poszukiwaniu ropy. Wkrótce ze względu na brak wyników musiał sprzedać część udziałów w jednym z pól. Nabywcą był BP - British Petroleum. W 1961 roku, największe ówczesne pole naftowe w Afryce zostało odkryte na terenach należących do Bunker’a i BP. Jego udział w tym polu szacowany był na 7 mld dolarów, kreując go w wieku 35 lat na najbogatszą osobę na świecie. W tym czasie był on jednak tak bez pieniędzy, że musiał pożyczyć od ojca 5 mln dolarów aby przeżyć do czasu kiedy rozpocznie wydobycie i sprzedaż ropy. Kiedy Bunker inwestował w Libii, jego brat Herbert zarządzał Hunt Oil i bez rozgłosu kupował nieruchomości na północ od Dallas.


W latach 70-tych, Bunker grał w pierwszej lidze biznesu, zawierając jedną transakcję po drugiej na rynku ropy naftowej, nieruchomości (posiadał 5 milionów akrów na całym świecie) i towarów. Jego pola naftowe w Libii w latach 60-tych i w początkach lat 70-tych dawały mu około 30 mln dolarów przychodu rocznie, nawet wtedy, gdy cena ropy była w okolicach 3 dolarów za baryłkę.
W 1970 roku kiedy srebro wyceniane było na 1.5 dolara za uncję Bunker zadecydował zainwestować także w ten rynek. W tym czasie, w USA, nielegalne było posiadanie złota przez zwyczajnych obywateli, dlatego naturalnym wyborem stało się srebro. Był to okres, kiedy inflacja zaczynała dawać się we znaki. Długotrwała wojna w Wietnamie powodowała niepokoje społeczne. Bliski Wschód był kolejna beczką prochu gotową do wybuchu w dowolnym momencie. Bunker osobiście wierzył, że sytuacja na świecie jeszcze bardziej się pogorszy i zadecydował zabezpieczyć część swoich aktywów poprzez inwestycje w srebro. Ale ze zwykłą w rodzinie Hunt’ów chęcią do ryzyka, nie minęło wiele czasu kiedy niewielka zabezpieczająca pozycja przerodziła się w ogromną inwestycję. Pomiędzy rokiem 1970 a 1973 Bunker i Herbert nabyli 200.000 uncji srebra, którego cena w tym czasie wzrosła dwukrotnie z 1.5 do 3 dolarów. 


W tym samym czasie pułkownik Kaddafi wyrzucił BP z Libii, a potem znacjonalizował pola naftowe należące do Bunkera. Wkrótce większość wielkich koncernów naftowych operujących w Libii miała ogromne problemy. Rezultatem tych problemów było utworzenie OPEC i embargo ustanowione w 1973 roku. Bunker był coraz bardziej rozzłoszczony na Departament Stanu za brak wsparcia z ich strony w próbie odzyskania kontroli nad utraconymi polami naftowymi. Zatrudnił on nawet Johna Conally do pomocy w negocjacjach z Libią, ale skończyło się to ponownym niepowodzeniem. Oskarżał on pozostałe koncerny naftowe o to, że poświęciły jego firmę w Libii a potem się od niego odwróciły. Wśród głównych graczy w sektorze naftowym byli wtedy zaciekli wrogowie Bunkera - rodzina Rockefellerów.


W tym czasie kiedy Bunker utracił zyski z libijskich pól naftowych, inflacja zaczęła dodatkowo uszczuplać jego majątek. Był to moment w którym zadecydował on zaangażować się w pełni na rynku srebra. Wraz ze swoim bratem Herbertem, w 1973 roku zaczęli akumulować kontrakty na srebro. Z początkiem 1974 roku byli już w posiadaniu 55 milionów uncji metalu. Całe to srebro było w postaci kontraktów terminowych. Bracia ostatecznie zdecydowali się zrealizować kontrakty i przyjąć dostawę 55 milionów uncji srebra. Bunker był świadomy, że rząd USA może zdecydować się na konfiskatę posiadanego przez nich metalu. Nie mógł także przewieźć srebra do Texasu, ze względu na kosztowny 5% podatek stanowy, który musiałby zapłacić. Dlatego też bracia zadecydowali odebrać srebro i przewieźć je do Szwajcarii, gdzie będzie bezpiecznie przechowane.


W międzyczasie, na ranczu „Circle K” w Terasie, kuzyn Bunkera – Randy Kreiling wraz ze swoim bratem Tilmonem zorganizowali zawody strzeleckie, w celu znalezienia jak najlepszych strzelców mających stanowić ochronę konwoju przewożącego srebro. Wybrani „ochroniarze” zostali załadowani na 3 specjalnie wyczarterowane do tego celu Boeingi i odlecieli do Chicago i Nowego Yorku gdzie w środku nocy, spotkali się z kolumną opancerzonych samochodów gotowych do przewozu sztab srebra. 40 milionów uncji, czyli 1244 tony (!) srebra, zostały załadowane następnie na samoloty które odleciały do Zurychu. Po przylocie na miejsce ładunek został ponownie załadowany do samochodów opancerzonych i wraz z ochroniarzami ruszył do sześciu różnych miejsc w Szwajcarii. Sama ta operacja przewozu metalu kosztowała braci 200 000$, kwotę niebagatelną w tamtych czasach. Przechowanie 40 milionów uncji srebra w Szwajcarii wraz z 15 mln oz które pozostały w USA kosztowało ich 3 mln dolarów rocznie.


Na wiosnę 1974 roku srebro urosło do 6 dolarów za uncję. Na rynku zaczęły pojawiać się pogłoski na temat braci Hunt próbujących zdominować rynek srebra. W tamtym czasie roczne wydobycie kruszcu wynosiło 245 mln oz, natomiast popyt przekraczał 450 mln oz. Bracia Hunt właśnie otrzymali dostawę 55 mln oz. Podstawowe pytanie brzmiało: ile jeszcze srebra zostało w prywatnych rękach? Z szacowanych 700 mln uncji tylko 200 mln było dostępnych w ramach dostawy za realizację kontraktów terminowych. Jeszcze tej samej wiosny 1974 roku, Bunker pojawił się na parkiecie COMEX-u w Nowym Yorku i ogłosił, że „ prawie wszystko jest lepsze od papierowych pieniędzy” oraz ”każdy głupiec może uruchomić maszyny drukarskie”. Rynek srebra zareagował na to spadkiem do poziomu 3 – 4 $/oz, ale niezrażeni tym bracia dalej skupowali metal. 

Inwestycje w nieruchomości należące do Herberta w Dallas okazały się strzałem w dziesiątkę, a potężny biznes wyścigów konnych należący do Bunkera też przynosił pokaźne profity. Penrod Drilling rozwijał się znakomicie rozszerzając swoją działalność na coraz to nowe obszary i wchodząc w rynek morskich platform wiertniczych. Hunt Oil i inne rodzinne firmy spoza holdingu także spisywały się dobrze na co niemały wpływ miała rosnąca cena ropy naftowej. Wtedy w 1974 roku, w wieku 85 lat Haroldson Lafayette Hunt zmarł. [to be continued…]

Hedge

Producenci srebra znowu zaczynają zabezpieczać się przed spadkami cen metalu, sprzedając po obecnie wysokich w ich mniemaniu cenach, metal który dopiero zostanie wydobyty w przyszłości (hedging). Szacuje się, że na przełomie roku kilku dużych producentów sprzedało około 100 mln uncji srebra „na termin”. To dosyć dużo przyrównując do globalnej księgi hedge (global hedgebook) czyli zbioru wszystkich sprzedanych na termin uncji srebra, która to według GFMS opiewała na koniec 2010 roku na około 20 milionów uncji.

Sprzedawanie przyszłej produkcji ma długą tradycję na rynku srebra i złota. W szczególności kopalnie złota w poprzednich latach bardzo często korzystały z tej formy pozyskiwania kapitału. Jednak w miarę wzrostu cen kruszców, producenci zaczęli pozbywać się nieekonomicznych pozycji, czyli odkupywać wcześniej sprzedaną przyszłą produkcję (de-hedging), co jeszcze bardziej napędzało wzrost cen srebra i złota. Niemałą w tym rolę mieli też udziałowcy, szczególnie największych firm z branży wydobywczej, takich jak Barrick Gold i AngloGold, którzy starali się wymusić jak najszybsze zamknięcie hedgebooks. Jeszcze w 2002 roku ilość sprzedanej przyszłej produkcji złota wynosiła łącznie ponad 2500 ton, a srebra około 100 milionów uncji. Wraz z rosnącymi cenami metali, ilości te obniżały się, aby osiągnąć pod koniec zeszłego roku około 100 ton dla złota i 20 mln uncji dla srebra.


Jedna z firm wydobywających srebro – Minera Frisco, należąca do najbogatszego obecnie człowieka na świecie, miliardera Carlosa Slima, w raporcie podsumowującym 2010 rok, podała, że posiada kontrakty forward na około 25 mln oz srebra z ceną 18.82 oraz wystawione opcje kupna na 45 mln oz (!) z ceną wykonania 39.7
Przy obecnej cenie srebra na poziomie 41 dolarów, jeżeli firma sprzedała 25 mln uncji po 18.82 $/oz to jest już stratna 550 mln dolarów. Dodatkowo, co gorsza, wystawione opcje kupna, które jeszcze do niedawna były out-of-the-money (poniżej ceny wykonania na poziomie 39.7 opcje te nie będą wykonane czyli wystawca opcji nie musi nic płacić jej posiadaczowi) teraz są in-the-money. Oznacza to, że wzrost ceny srebra o jeden dolar, powoduje stratę 45 mln$ wystawcy opcji. Dodatkowo każdy dolar wyżej na wykresie srebra powoduje 25 mln$ straty z tytułu posiadania kontraktów forward. Łącznie daje to stratę 70 mln$ za każdy dodatkowy dolar wzrostu ceny srebra, powyżej poziomu 39.7
Pozycja hedge posiadana przez Minera Frisco wygląda na bardzo niebezpieczną. Czas pokaże jak zarząd firmy poradzi sobie z tym kłopotem.


Podsumowując, pierwsze narzucające się pytanie brzmi czy zwiększenie pozycji hedge przez producentów srebra jest naprawdę niekorzystne? Część komentatorów twierdzi, że jest to jeden z sygnałów rozpoczynającego się trendu spadkowego na srebrze. Ceny doszły już do tak wysokich poziomów, że producentom zaczyna opłacać się sprzedawanie przyszłej produkcji po obecnych cenach. Z drugiej strony jednak fundamenty wzrostu cen srebra, czyli niskie rezerwy, potężny popyt inwestycyjny związany z ponownym postrzeganiem srebra jako prawdziwego pieniądza oraz zwiększający się popyt od strony przemysłu pozostają nienaruszone. Poziom 41 dolarów może wydawać się wysoki i zapewne prędzej czy później czeka nas korekta, jednak srebro dalej pozostaje w silnym trendzie wzrostowym.
Jest jeszcze jeden fakt który nie wszyscy dostrzegają, mianowicie zajmowanie pozycji hedge przez producentów srebra ma działanie jednorazowe, tzn może wywołać spadek ceny, ale w momencie kiedy pozycja jest już zajęta przestaje mieć wpływ na rynek. Paradoksalnie jeżeli ceny metalu będą dalej iść w górę, pozycje hedge staną się nieekonomiczne i przy większych wzrostach mogą nawet zmusić ich posiadaczy do odkupienia sprzedanego „na termin” srebra, co miało już wcześniej miejsce w ostatnich latach.

niedziela, 10 kwietnia 2011

Historia braci Hunt cz.I

Niektórzy z was mogą pamiętać jak w latach osiemdziesiątych zeszłego wieku, rodzina magnatów naftowych zajęta transakcjami na rynku ropy naftowej zdecydowała się kupić trochę srebra. Historia Haroldsona Lafayette Hunt (w skrócie H.L. Hunt) i jego rodziny, która w swoim czasie uznawana była za najbogatszą w USA, obrosła przez ostatnie lata wielką legendą. 


H.L. Hunt urodził się w Illinois, gdzie jego rodzina przeniosła się po wojnie secesyjnej (1861-1865) uciekając przed trudami powojennej odbudowy kraju. Ojciec H.L. stał się osobą dosyć zamożną w Illinois, ale sam Haroldson usamodzielnił się w wieku 16 lat i wyjechał na zachód. Imał się różnych zajęć. Pracował między innymi jako pomocnik w restauracji, drwal, pomocnik na farmie, jednak ponad wszystko lubił hazard i grę w pokera na pieniądze. Kiedy ojciec H.L. Hunt’a zmarł, 22 letni Haroldson wrócił do rodzinnego Illinois, odebrał należną mu część majątku i przeniósł się do południowego Arkansas aby spróbować szczęścia w przemyśle bawełnianym. Poznał tam swoją przyszłą żonę Lyde Bunker. 


Krótko po tym jak rozeszła się wieść o odkryciu ropy naftowej w niedalekim El Dorado, H.L. postanowił skorzystać z rodzącego się boomu i wyjechał. Jak tylko wysiadł z pociągu i rozejrzał dookoła, powiedział do swoich kompanów: „wszystko czego potrzebuję to kawałek stołu i talia kart”. Wkrótce potem Haroldson zaczął zarabiać pieniądze grając w pokera. Po pewnym czasie miał już odłożone wystarczająco dużo środków, aby rozpocząć wiercenia w poszukiwaniu ropy. Już pierwszy odwiert który wykonał był sukcesem. Z czasem zaczął on rozbudowywać swoją małą firmę. Haroldson miał naturę hazardzisty i jak sam twierdził, nigdy nie obawiał się postawić wszystko na jedna kartę. W 1925 roku, czas boomu na ropę naftową w okolicach El Dorado miał się ku końcowi, H.L. sprzedał firmę i ruszył na Florydę aby spróbować szczęścia na rynku nieruchomości, który właśnie przeżywał swój rozkwit. 


Przebywając na Florydzie poznał i poślubił swoją drugą żonę Franie Tye (tak, ciągle był żonaty ze swoją pierwszą) jako Franklin Hunt. Następnie przeniósł się do Shreveport, gdzie kupił rezydencję. Jeździł później tam i z powrotem pomiędzy El Dorado i Shreveport gdzie miał obydwie rodziny. Otworzył biuro w El Dorado, a także hotel w Shreveport. Każdego dnia ponad setka przemysłowców i finansistów związanych z przemysłem naftowym przebywała w hotelu dobijając targów, sprzedając i kupując olej oraz wymieniając informacje. H.L. znowu włączył się w przemysł wydobywczy, kupując z wspólnikami pola naftowe w Arkansas i Louisianie. W 1930 roku H.L. przeniósł swoja drugą rodzinę do Dallas, podczas gdy jego pierwsza ciągle mieszkała w El Dorado. Wtedy wydarzył się prawdopodobnie najbardziej znaczący moment w jego finansowej karierze, kiedy przyjaciel przekazał mu poufne informacje dotyczące odwiertów testowych we wschodnim Texasie. W krótkim czasie Haroldson stał się głównym, niezależnym producentem na największym ówczesnym polu naftowym w Kilgore we wschodnim Texasie. Podczas Wielkiego Kryzysu w latach trzydziestych, rejon ten prawie w ogóle nie ucierpiał. To była największa hossa naftowa w ówczesnej historii. Ropa naftowa wyceniana była wtedy na 1 $ za baryłkę. Po odkryciu ropy i rozpoczęciu wydobycia z tego pola naftowego, cena ropy spadła do 0.15 $ za baryłkę na skutek nadmiernej podaży. H.L. zainwestował w pole naftowe w Texasie w trudnym pod względem finansowym dla siebie okresie. Nie mając wtedy wolnych środków, zapłacił za nie przyszłym wydobyciem z tegoż pola. Próbował pożyczyć pieniądze z banków w Shreverport, ale po niepowodzeniu musiał szukać innych źródeł finansowania. Ostatecznie kredytu udzielił mu bank w Dallas co pozwoliło mu rozwinąć wydobycie i produkcje ropy naftowej. Można powiedzieć, że tego dnia dobre relacje z bankami w Dallas zcementowały się na następne 50 lat.


H.L. Hunt przeniósł swoją pierwszą rodzinę do Texasu, gdzie przebywała przez kilka następnych lat, aby ostatecznie osiedlić się w Dallas. Wkrótce potem ujawnił on swojej drugiej żonie, że Franklin Hunt to w istocie H.L. Hunt. Po tym małżeństwo się rozpadło, ale Haroldson ciągle utrzymywał obydwie rodziny. W międzyczasie rozwijał on swoje naftowe imperium oraz próbował wejść na rynek kosmetyczny i spożywczy, z mizernym jednak skutkiem. W 1955 jego pierwsza żona Lyda zmarła. Wkrótce potem poślubił trzecią żonę Ruth Ray, łącznie dochowując się 15 potomków. Tutaj zaczyna się właściwa historia, która dotyczy trójki najmłodszych dzieci z pierwszej rodziny – Bunker’a, Herbert’a i Lamar’a wraz z kuzynem z trzeciej rodziny Randym Kreilingiem. [to be continued…]

 H.L. Hunt

piątek, 8 kwietnia 2011

CSF czyli Commercials Signal Failure

CSF można przetłumaczyć dosłownie jako "Sygnał niepowodzenia commercials". Jest to stosunkowo rzadkie zjawisko na rynku. Występuje ono najczęściej podczas silnego trendu wzrostowego, kiedy nastąpi jakieś nagłe i niespodziewane zdarzenie które dodatkowo powoduje zwiększenie popytu i wzrost cen. Skutkiem tego jest wyczerpanie możliwości uzupełniania depozytów zabezpieczających przez dużych graczy (commercials) zajmujących krótkie pozycje i dalszy wykładniczy już wzrost cen (short covering). CSF bardzo dobrze opisany jest w blogu Dana Norcini:
(http://traderdannorcini.blogspot.com/2011/02/what-is-commercial-signal-failure.html)

"...Pozwólcie mi zacząć te wyjaśnienia od stwierdzenia, że CSF jest relatywnie rzadkie. Poprzez ostatnie lata mógłbym policzyć ilość tego typu zdarzeń na palcach dwóch rąk. Nie mówię oczywiście, że nie było ich więcej, ale na rynkach na których zawieram transakcje, zdarzenia takie nie są częste. Jakkolwiek, kiedy już się pojawią, rezultatem jest spektakularny ruch ceny. Wystarczy być jedynie po właściwej stronie rynku.
CSF występuje zwykle na rynku byka. Scenariusz wygląda tak – zostaje utworzony trend wzrostowy, spekulanci są po długiej stronie rynku, ciągnąc rynek do góry, podczas gdy producenci (a także przetwórcy oraz cały segment umownie zwany commercials) sprzedają swoją obecna i przyszła produkcję, zaspokajając popyt kupujących. Jest to zdrowa i normalna sytuacja. Sprzedawanie przez producentów swojej przyszłej produkcji jest jak najbardziej normalne, zabezpieczają oni w ten sposób swoje przyszłe zyski, które zdobędą bez względu na to jaka będzie cena w przyszłości, można powiedzieć, że transferują oni ryzyko do spekulantów, którzy biorą je na siebie w oczekiwaniu, że ceny wzrosną jeszcze bardziej. Dodatkowo większość rynków byka, w miarę rozwijania się trendu wzrostowego zyskuje liczbę otwartych pozycji, co wskazuje na większą ilość graczy wchodzących na rynek. W momencie gdy trend wzrostowy przyspiesza coraz bardziej, producenci jeszcze więcej sprzedają, zabezpieczając pewne przyszłe zyski. Może jednak dojść do sytuacji w której producenci sprzedadzą zbyt dużo, jak to się stało na przykład na rynku złota lub srebra.
Innymi słowy, rozmiar ich krótkich pozycji wzrasta w miarę jak sprzedają coraz więcej swojej przyszłej produkcji, po ustalonej cenie, zabezpieczając się przed ryzykiem. W tym wszystkim tkwi jednak pewna pułapka. Ponieważ jest to rynek terminowy, producenci, tak jak każdy inny uczestnik rynku, zobowiązani są do wpłacenia depozytu zabezpieczającego i utrzymywania go na odpowiednim poziomie. Bona fide hedgers (bona fide – czyli „w dobrej wierze”, Bona fide hedgers odnosi się do firm, które zabezpieczają się w dobrej wierze, czyli uogólniając, zabezpieczają cenę zakupionego towaru, który odbiorą albo który wyprodukują w przyszłości, a nie są spekulantami) mają znacznie lepsze warunki działania na rynku terminowym niż spekulanci, ponieważ ich działalność uznawana jest za znacznie bezpieczniejszą, ze względu na to, że produkują sprzedawany w przyszłości produkt. Jeżeli nawet zajmą krótką pozycję, a ceny będą ciągle rosły to i tak znajdują się oni w znacznie lepszym położeniu niż zwyczajni spekulanci, ponieważ ostatecznie i tak są w stanie dostarczyć towar, na jaki opiewa zajęta pozycja (czego spekulanci mogą nie być w stanie zrobić). Ich wymagane depozyty zabezpieczające mają znacznie mniejszą wartość niż depozyty składane przez spekulantów. Innymi słowy mogą oni kontrolować większą ilość kontraktów terminowych posiadając tę samą ilość pieniędzy co spekulanci.
Jak dotąd rynek rozwija się jak każdy normalny rynek byka, ceny rosną wraz z liczbą otwartych pozycji, spekulanci są po długiej stronie rynku i jest ich coraz więcej, producenci i przetwórcy stanowią większość po krótkiej stronie rynku. Spekulanci wykazują coraz większe „papierowe” zyski z długich pozycji, producenci natomiast coraz większe „papierowe” straty. Jeżeli cena kontynuuje swój marsz na północ, producenci będą zobowiązani do zwiększenia depozytów zabezpieczających do odpowiedniego poziomu. Im bardziej cena rośnie tym więcej pieniędzy muszą przeznaczyć na utrzymanie depozytu. Zwykle nie jest to problem, ponieważ krótkie pozycje producentów i przetwórców zabezpieczają ich przyszłe zyski, przez co mają oni swobodny dostęp do linii kredytowych, skąd mogą uzyskać kapitał potrzebny na depozyt.
Problem pojawia się wtedy, gdy wystąpi jakieś zdarzenie, które w sposób nagły i drastyczny zmieni strukturę popytu i podaży. Na przykład bardzo mocny jednodniowy przymrozek niszczący większość upraw pomarańczy, albo niespodziewana powódź niszcząca zbiory, lub choroba dziesiątkująca stada bydła. Jakiekolwiek jest to zdarzenie, powoduje ono nagłą fundamentalna zmianę w podejściu do popytu i podaży przez inwestorów. Powoduje to powstanie wielkiej nierównowagi na rynku z korzyścią w kierunku spekulantów. Innymi słowy popyt rośnie wykładniczo, podczas gdy podaż wysycha zupełnie. W rezultacie ceny wystrzeliwują do góry, a rynek szuka nowej równowagi na znacznie wyższych poziomach cenowych.
Producenci i przetwórcy, którzy w tym momencie znajdują się po krótkiej stronie rynku i są w posiadaniu ponad miarę przerośniętej ilości krótkich pozycji, złapani są nagle w pułapce. Panika na rynku doprowadza do sytuacji, w której wszyscy chcą kupować a nie ma kto sprzedawać. Co się dzieje? Cena rośnie w sposób wykładniczy, aż osiągnie poziom, w którym część spekulantów zacznie realizować swoje znaczne zyski. Niektórzy mogą zapytać, jakie to ma znacznie dla producentów? W końcu posiadają lub będą posiadać w przyszłości produkt, który dostarczą posiadaczom długich pozycji po wcześniej ustalonej cenie. To jest prawda i na normalnym rynku byka tak to właśnie wygląda, ale sytuacja przedstawiona powyżej jest trochę inna, kiedy występuje nieoczekiwane zdarzenie, które w sposób drastyczny łamie równowagę na rynku nawet zabezpieczeni producenci i przetwórcy mogą tego nie przetrwać.
Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź znajduje się w wymaganiach depozytowych. Kiedy wzrastają ceny na rynku, bona fide hedgers zajmujący krótkie pozycje, tracą coraz więcej pieniędzy i są zobowiązani do wpłacania coraz większych sum aby wypełnić wymagania depozytowe. Wykorzystują do tego rezerwy finansowe, ewentualnie mają do dyspozycji linie kredytowe. Jednak w momencie gdy ceny szaleńczo rosną, wymagania depozytowe są na tyle duże, że ani kredyty ani odłożone pieniądze nie wystarczają na pokrycie strat z krótkich pozycji. Znajdują się oni wtedy w takiej samej sytuacji jak spekulanci, którzy źle zainwestowali a rynek posuwa się w kierunku przeciwnym do ich oczekiwań, powiększające się straty zmuszają ich do ciągłego uzupełniania depozytu, ostatecznie doprowadzając do margin call i zamknięcia pozycji z utratą większości zainwestowanych pieniędzy. Producenci zamknięci w takiej pułapce, którzy nie maja już odpowiednich środków na ciągłe uzupełnianie depozytu zabezpieczającego, muszą zacząć odkupywać sprzedane wcześniej krótkie pozycje, aby nie doprowadzić firmy do ruiny. Doskonale zdają sobie sprawę w jak fatalnej sytuacji się znajdują. Muszą włączyć się do kupna w najgorszym możliwym momencie. Jednak koszty przestają grać rolę, jeżeli chodzi o przetrwanie firmy.

Skutek takiego działania jest oczywisty, ponieważ producenci włączają się do gry jako nowi kupujący (short covering) ceny rosną jeszcze bardziej, dzieje się tak do momentu, kiedy zostanie sprzedana ostatnia krótka pozycja umożliwiająca przetrwanie firmy. Można tylko zgadywać jak wysoko wzrosną ceny. W końcu zatrzymają się one na jakimś poziomie, kiedy rynek ponownie osiągnie równowagę, jednak do tego czasu szkody wyrządzone posiadaczom krótkich pozycji będą ogromne.
Poprzez lata mojej działalności na rynku, obserwowałem wiele firm upadających po wystąpieniu powyższego zdarzenia. Przykładem może być rynek bydła rogatego w 2003 roku. „Czarnym łabędziem” było zdarzenie, zapewne dobrze zapamiętane przez wszystkich inwestorów, a mianowicie wykrycie choroby „wściekłych krów” w Kanadzie. W rezultacie władze USA zamknęły granicę dla importu bydła i wołowiny. Spowodowało to nagłe zachwianie popytu i podaży na rynku, gdzie popyt nie był w stanie się nasycić przez osiem kolejnych dni, z których pięć rynek był po prostu zamknięty, ponieważ nie było ani jednego sprzedającego. Ciągle pamiętam, producentów będących członkami CME, błagających władze aby zrobiły cokolwiek, co pozwoliłoby im pozbyć się krótkich pozycji i uratować od ruiny. 




Na koniec chciałbym podkreślić jeszcze jedną rzecz dotyczącą CSF. Warto zauważyć, że po tym jak rynek dotrze do poziomu równowagi na znacznie wyższych poziomach cenowych, minie panika związana z „kupnem za każdą cenę” a producenci odkupią odpowiednią ilość krótkich pozycji, rynek zwykle leci w dół oddając znaczną część wcześniej wypracowanych zysków. Dzieje się tak, ponieważ występuje sytuacja odwrotna do poprzedniej, producenci nie maja już czego kupować, natomiast spekulanci starają się pozbyć jak najszybciej swoich długich pozycji i zrealizować pokaźne zyski. Czasami cały ruch cen w górę zostaje wymazany przez następujący po nim spadek, w innych przypadkach spadki odbierają znaczną część wzrostów jednak w końcu znajdują poziom równowagi na wyższych poziomach cenowych.
Na rynku srebra istnieje potencjał do powstania CSF, jak na każdym rynku na którym commercials są w posiadaniu znacznej części krótkich pozycji, a który znajduje się w silnym trendzie wzrostowym. Jeżeli się to zdarzy, możecie mi uwierzyć, nie będziecie musieli pytać „czy to aby na pewno teraz?”. Będziecie to z pewnością wiedzieć [...]" 

Dan Norcini