niedziela, 9 czerwca 2013

Udział amerykańskich banków na rynku terminowym złota pierwszy raz net long

Ostatni raport Bank Participation za maj, pokazujący udział banków w inwestycjach na rynku kontraktów terminowych był nieco zaskakujący. Pierwszy raz od kiedy pamiętam banki są po długiej stronie rynku (netto - czyli odejmując ilość krótkich pozycji od długich) i to niemało bo 29,6 tysiąca kontraktów. Najlepiej obrazuje to poniższy wykres:

 W porównaniu do kwietnia jest to spadek o pokaźne 46,4 tysiący pozycji. Jednocześnie jest to szósty miesiąc z rzędu spadków zaangażowania amerykańskich banków w krótkie kontrakty na rynku terminowym. Ilość krótkich pozycji jakich w tym czasie pozbyły się banki to 136 tysięcy, co odpowiada 13,6 mln oz złota.
Raport pokazuje także zaangażowanie zagranicznych banków na rynku terminowym. Sumaryczna ilość pozycji w rękach banków (zarówno US jak i Non US) także jest long i wynosi około 4,5 tysiąca długich pozycji netto.

Dlaczego akurat teraz i dlaczego w ogóle?
Przez wiele lat, począwszy od upadku Lehman Brothers, amerykańskie banki oskarżane są o manipulowanie cenami złota. Jedną z materialnych poszlak są (a raczej były) utrzymywane przez nie duże ilości krótkich pozycji. Powodowało to ,że cena kruszcu jeśli pięła się do góry to zazwyczaj bardzo drobnymi krokami. Inną mniej materialną poszlaką sugerującą, że banki zaniżają kurs złota było samo założenie, że wzrost cen kruszcu jest bardzo nie na rękę krajom drukującym na masową skalę papierowe pieniądze (czyli większości wysoko rozwiniętych gospodarek).

Odnośnie postawionego wcześniej pytania to można jedynie spekulować. Zewsząd dochodzą informacje o bardzo dużym popycie na kruszec, praktycznie z każdej strony świata. Ilość metalu jest ograniczona, tym bardziej że Chiny prawdopodobnie zostawiają całą produkcję u siebie. Możliwe że banki nie chcą już ryzykować dalszego utrzymywania tak dużej ilości krótkich pozycji w obawie o wzrost cen lub niemożność zrealizowania kontraktów w razie fizycznej dostawy.
Jakakolwiek jest przyczyna tego odwrócenia na rynku, pewnie wkrótce się dowiemy.

niedziela, 1 lipca 2012

Kilka wykresów


Srebro zakończyło tydzień na poziomie 27,47 $/oz co stanowi wzrost o 64 centy, czyli 2,4%. Złoto zakończyło piątkową sesję ceną 1597 $/oz co stanowi wzrost o 27 dolarów czyli 1,7%. Wskaźnik GSR wyniósł 57,5 pkt. i dalej utrzymuje się w rejonie wskazującym na bardzo duże niedowartościowanie srebra w stosunku do złota.

Piątkowy raport COT raczej nie zaskoczył. Na rynku srebra commercials wykorzystali silne spadki z zeszłego tygodnia do pozbycia się krótkich pozycji. Liczba krótkich pozycji netto w posiadaniu inwestorów komercyjnych spadła o 4943 kontrakty do poziomu 12.011 sztuk. To najniższa wartość od ostatnich kilku(nastu?) lat.




 

Jest jeden zgrzyt w tej informacji. Grupa czterech największych inwestorów top4, także zredukowała krótkie pozycje, jednak jedynie o 2,4 tysiąca pozycji i jest obecnie po krótkiej stronie rynku z 22,6 tysiącami pozycji.
Dosyć dziwny jest fakt, że grupa czterech największych inwestorów posiada dwa razy więcej krótkich pozycji netto niż cały segment commercials. Oznacza to, że pozostałe instytucje należące do tej grupy posiadają długie pozycje netto na około 12 tysięcy kontraktów.


Na rynku złota liczba krótkich pozycji netto w posiadaniu commercials spadła o 19,5 tysiąca kontraktów do 144 tysięcy sztuk.

 

Obydwa odczyty z raportu COT są bardzo pozytywne. Nie oznacza to że ceny od razu wzrosną, jednak widać że commercials nie są w stanie wycisnąć wiele więcej długich pozycji z rynku, aby zamknąć swoje krótkie. Zresztą raport wskazuje, że poza top4, wszyscy inni z grupy commercials nastawieni są bardzo „byczo” do rynku. Zakładając, że krótkie pozycje skoncentrowane są w rękach dwóch graczy, pozostała dwójka w top4 może być także net long.

niedziela, 24 czerwca 2012

Analiza rynku srebra, 24 czerwca 2012

To nie był dobry tydzień na rynku metali szlachetnych. Na wykresie tygodniowym srebro zanotowało najniższe zamknięcie od listopada 2010 roku. Złoto także mocno spadło osiągając na koniec tygodnia roczne minimum (także wykres tygodniowy). Szczególnie czwartek był silnie spadkowy kiedy ceny metali szlachetnych wraz z innymi surowcami poleciały w dół. Była to ogólna reakcja po posiedzeniu FOMC, które zakończyło się dzień wcześniej i które było rozczarowaniem dla inwestorów spodziewających się kolejnej rundy luzowania ilościowego. Okazało się, że Fed na razie nie jest skłonny do działań, które mogłyby uratować sytuację i pobudzić wzrost w Europie lub Chinach. Sytuacja gospodarki amerykańskiej przynajmniej w chwili obecnej wygląda znacznie lepiej na tle innych światowych gospodarek. To powoduje, że Fed nie jest na razie pod presją i nie musi podejmować jakiś szczególnie gwałtownych działań.  
Na środowej konferencji kończącej posiedzenie FOMC, Fed zdecydował jedynie o przeprowadzeniu kolejnej operacji Twist, tym razem zapewne ostatniej ze względu na niewielką ilość krótkoterminowych papierów dłużnych jaka pozostała jeszcze w portfelu. Jednocześnie QE3 ciągle pozostaje „w grze”, ze względu na skorygowane w górę prognozy dotyczące bezrobocia (obecnie przedział 8 - 8,2% w 2012) oraz skorygowane w dół prognozy wzrostu gospodarczego (1,9 – 2,4% w 2012). Dodatkowo Fed przewiduje niższą niż wcześniej zakładał inflację, oraz podkreśla ryzyko dalszego pogorszenia sytuacji ekonomicznej. Wygląda na to, że Komisja potrzebuje więcej czasu i danych, aby móc podjąć decyzję o luzowaniu ilościowym. Także forma w jakiej zostanie przeprowadzone dalsze luzowanie nie jest z góry określona. Tak jak zostało przedstawione tydzień temu, oprócz QE, Ben Bernarke ma do wyboru jeszcze kilka opcji takich jak „forward guidance”, czy skup papierów wartościowych opartych na kredytach hipotecznych. Kluczowe wydaje się obserwowanie poziomu bezrobocia oraz tego co dzieje się w Europie. Jeżeli zacznie gwałtownie ubywać miejsc pracy w Ameryce, Fed prawdopodobnie szybko będzie musiał podjąć jakieś działania. Podsumowanie posiedzenia FOMC można znaleźć na FedWatch (link, link).



Srebro zakończyło tydzień na poziomie 26,92 $/oz co stanowi spadek o 1,73 dolara czyli 6%. Złoto radziło sobie tylko trochę lepiej kończąc piątkową sesję ceną 1572 $/oz, co stanowi spadek o 53 dolary, czyli 3,3%. Wskaźnik GSR rozszerzył się do niewidzianego od lata 2010 roku poziomu 58,4.



W piątek CFTC opublikowała raport COT. Nie przyniósł on dużych zmian, jednak dane do raportu nie obejmują środy i czwartku, kiedy spadki były największe. Liczba krótkich pozycji netto na rynku srebra w posiadaniu commercials spadła o 965 kontraktów i wynosi obecnie 16.954 sztuki. Grupa czterech największych inwestorów Top4, pozbyła się około 500 krótkich pozycji i jest obecnie po krótkiej stronie rynku z 25 tysiącami kontraktów.

 


Na rynku złota liczba krótkich pozycji netto w posiadaniu commercials wzrosła o 4,9 tysiąca kontraktów do poziomu 163,7 tysiąca sztuk.

 

Oprocentowanie obligacji hiszpańskich po osiągnięciu najwyższego od lat poziomu 7,16% silnie spadło, schodząc poniżej psychologicznej bariery 7%. Presja na włoskie papiery dłużne także mocno zelżała i wydaje się że sytuacja w Europie przynajmniej na chwilę została opanowana. Rentowność niemieckich obligacji, które do tej pory uważane były za safehaven, poszła w odwrotnym kierunki rosnąc z około 1.2% na początku miesiąca do 1,6% obecnie. Całkiem możliwe że jest to sygnał pewnych ustępstw jakie Niemcy będą musiały zrobić, aby ratować sytuacje w innych państwach strefy euro. W piątek przywódcy europejscy spotkają się w Rzymie na kolejnym szczycie poświęconym kolejnej próbie ratowania europejskich finansów. Będą oni próbowali dogadać się co do utworzenia unii bankowej, czyli w zasadzie unii fiskalnej. Pomysł ustanowienia wspólnej polityki fiskalnej, dla krajów różniących się poziomem zadłużenia, podatkami i konkurencyjnością gospodarki jest nie lada wyzwaniem.


Po wygranych przez Nową Demokrację wyborach, Grecja zdołała powołać rząd popierający pozostanie w strefie euro. Pierwszą rzeczą po utworzeniu rządu będzie próba renegocjacji wartej 130 mld euro pożyczki (bailoutu), zatwierdzonej w maju. Ateny muszą zredukować swój deficyt budżetowy do poniżej 3% PKB, oraz znaleźć dalsze 11,5 mld euro poprzez obcięcie wydatków publicznych. Wszystko to do 2014 roku. Grecy już poprosili o przedłużenie tego terminu. 


Liderzy państw europejskich chcą utworzyć ESM (European Stability Mechanism), aby zahamować wzrost kosztów zadłużania się Hiszpanii i Włoch poprzez zakup ich papierów dłużnych. Jednak ESM jeszcze nie został powołany do życia, a już nie jest pewne czy środki którymi będzie dysponował będą wystarczające. Obecnie działa EFSF, który udzielił pożyczek Irlandii, Portugalii i Grecji. Środki którymi dysponuje pochodzą z emisji obligacji, gwarantowanych przez kraje strefy euro. Każde z państw gwarantuje pewną część wartości zaciągniętego długu, z czego Niemcy najwięcej a pozostałe państwa proporcjonalnie mniej. Już sam ten system jest dyskusyjny, ponieważ Grecja, Hiszpania, Irlandia i Portugalia także zabezpieczają emisję obligacji EFSF, pomimo że stoją na skraju załamania ekonomicznego. Doprowadziło to do sytuacji w której obligacje te omijane są szerokim łukiem przez co bardziej racjonalnych inwestorów. Rząd Japonii zakupił pewną ich ilość, jednak Chiny odmówiły, twierdząc że euro jest zbyt złej sytuacji, aby ryzykować kupno. Z tego względu nie wiadomo czy pozyskanie większych środków przez ESM (kiedy już powstanie) będzie w ogóle możliwe. Rozwiązaniem tego problemu byłoby przyznanie funduszowi licencji bankowej, co pozwoliłoby mu pożyczać pieniądze bezpośrednio od EBC. Jednak pomysł ten ma wielu przeciwników, głównie Niemców, ale także sam prezes EBC Mario Draghi twierdzi, że byłaby to ukryta pomoc dla rządów (back-door bailout), co jest niezgodne z duchem Traktatu Lisbońskiego (środki pożyczone z EBC trafiałyby poprzez ESM na rynek obligacji włoskich i hiszpańskich, czyli ostatecznie wspierałyby budżety tych krajów).


Jest jeszcze jeden problem. Kiedy fundusz zacznie kupować obligacje hiszpańskie i włoskie, pozostali inwestorzy mogą poczuć się zagrożeni. To efekt tego co EBC zrobił z greckimi obligacjami. Kiedy Bank Centralny odmówił wzięcia na siebie strat i przesunął je na barki inwestorów prywatnych, nadwyrężył bardzo mocno zaufanie do swoich działań. Prywatni posiadacze greckich papierów dłużnych musieli przełknąć 75% stratę na swojej inwestycji. 


Ponad miesiąc temu JP Morgan Chase zanotował fatalną wpadkę, dokonując inwestycji na rynku instrumentów kredytowych, która jak się szacuje przyniosła około 2 mld dolarów strat. Póki co nie wiadomo dokładnie ile, ponieważ prezes JPMC Jamie Dimon nie chce tego ujawnić. Szacunki są różne, niektórzy bazując na danych z DTCC (Depository Trust & Clearing Corporation) mówią, że JP Morgan nie pozbył się jeszcze stratnych pozycji, które mogą teraz być warte nawet 6 mld dolarów mniej niż na początku. Intuicja podpowiada, że jest to mało prawdopodobne. W momencie gdy bank ujawnił swoje straty i wskazał na instrumenty które je spowodowały, był już prawdopodobnie dobrze zabezpieczony przed dalszym rozwojem sytuacji. Dopiero po publikacji wyników kwartalnych dowiemy się jakie straty poniósł JPMC, a i to niekoniecznie ponieważ księgowość w tak skomplikowanych instytucjach jak banki komercyjne może być kreatywna. JP Morgan zapowiedział, że i tak zakończy kwartał dodatnim wynikiem finansowym, a straty poniesione w maju nie zagrażają wypłacalności korporacji. Dosyć niespodziewanie wydarzenia sprzed miesiąca poruszyły dyskusję na zupełnie inny temat, a mianowicie Reguły Volckera która jest częścią reformy Dodd-Frank. Zabrania ona bankom dokonywania niektórych spekulacyjnych transakcji, jednak ma też kilka wyjątków.

Zakazuje:
- krótkoterminowego proprietary tradingu, czyli wykorzystywania środków wpłaconych przez klientów banku, do spekulacji na rachunek własny banku. Odnosi się to do rynków akcji, derywatów i niektórych instrumentów finansowych
- posiadania, sponsorowania i inwestowania w fundusze hedge (z pewnymi wyjątkami).
- zawierania transakcji, w których występuje konflikt interesów, czyli na przykład tworzenia instrumentów finansowych opartych na aktywach wątpliwej jakości, następnie sprzedawanie ich klientom i zajmowanie na rynku pozycji na spadek wartości tych instrumentów.
- zawierania transakcji wystawiających banki na wysokie ryzyko, bądź stosowania ryzykownych strategii, a także takich które zagrażają bezpieczeństwu i wiarygodności banku lub stanowią zagrożenie dla systemu finansowego USA.

Wyjątki:
- kupno obligacji UST i agencji rządowych, oraz emitowanych przez lokalne władze.
- wykonywanie takich czynności jak: market making (zapewnianie płynności na rynku), underwriting (zabezpieczanie emisji, asekuracja), hedging czyli pozycje zabezpieczające przed stratą.


Głównym założeniem Reguły Volckera jest oddzielenie prop trade (dającego zyski wyłącznie bankowi), który będzie zakazany, od takich czynności jak market making czy hedging które mają być dozwolone. Ma to prowadzić do osiągnięcia głównego celu czyli ograniczenia ryzyka jakie banki mogą wziąć na siebie. Tutaj dochodzimy do głównego problemu, czyli rozróżnienia pomiędzy proprietary trade i hedging. Granica pomiędzy tymi dwiema czynnościami bywa bardzo płynna, co pokazały ostatnie straty JP Morgan Chase. Jamie Dimon określił pozycję na rynku syntetycznych instrumentów kredytowych, która przyniosła straty rzędu 2 mld$, jako hedge (zabezpieczenie) przed kryzysem finansowym np. w strefie euro. Problem w tym, że jeżeli zdefiniujemy hedge w ten sposób, to możemy zawrzeć dowolną transakcję i powiedzieć, że jest ona zabezpieczeniem przed stratą na innych instrumentach. Na przykład bank mógł równie dobrze zakupić cały portfel krótkich pozycji na rynku akcji, a następnie powiedzieć że jest to zabezpieczenie przed krachem na giełdzie, który spowodowałby straty na innych instrumentach.


Właśnie to rozmycie granicy pomiędzy transakcjami własnymi banku i zabezpieczającymi powoduje, że reguła która miała doprowadzić do zaprzestania spekulacji banków komercyjnych na rynkach, może nie być skuteczna. Banki rozwiązały jakiś czas temu działy zajmujące się proprietary tradeing’iem, jednak wygląda to bardziej na działanie „pod publikę” niż faktyczne pożegnanie się ze spekulacją. Sam Jamie Dimon stwierdził, że ze względu na złożoność problemu, regulatorzy rynku będą mieli bardzo poważny problem w określeniu co jest proprietary trade a co jest hedge, bez bycia stronniczym (link).    



Pomimo znacznych spadków cen kruszcu, ilość srebra w SLV sporo wzrosła. Pod koniec tygodnia fundusz przechowywał 317,5 mln oz srebra, co stanowi wzrost o 131 ton czyli 4,2 mln uncji.


Zapasy Comexu wzrosły o 1,5 mln oz i wynoszą obecnie 146.373.522 oz. Czerwiec nie jest miesiącem dostawy srebra na Comexie. Od początku miesiąca rozliczonych i dostarczonych zostało 90 kontraktów opiewających na 450 tysięcy uncji metalu.

 
 

Sprzedaż Silver Eagle w czerwcu kształtuje się na wysokim poziomie i osiąga około 100 tysięcy uncji dziennie. W tym miesiącu została już przekroczona granica 2 mln oz.

 January 6,107,000
February 1,490,000
March 2,542,000
April 1,520,000
May 2,875,000
June 2,075,000
Total 16,609,000

Nad rynkiem surowców zbierają się ciemne chmury. Wskaźniki wyprzedzające większości największych światowych gospodarek sugerują, że popyt na surowce może ciągle maleć. Dotyka to także rynku srebra, które pomimo bardzo znacznego wzrostu popytu inwestycyjnego, ciągle w większej części jest metalem przemysłowym. Dlaczego ceny złota spadają w takiej sytuacji, to wiedzą już tylko posiadacze ponad 160 tysięcy krótkich pozycji na Comexie. Z drugiej strony politycy nauczyli nas, że każdej akcji towarzyszy reakcja, czyli jeśli sytuacja na rynkach zaczyna niebezpiecznie się pogarszać, to zawsze znajdzie się ktoś, kto da następny zastrzyk papierowych pieniędzy.


Ze względu na kilkumiesięczny wyjazd nie jestem w stanie powiedzieć, czy zdołam uzupełniać blog regularnie. Postaram się jednak coś napisać, jeżeli będą miały miejsce jakieś ważniejsze wydarzenia.





sobota, 16 czerwca 2012

Analiza rynku srebra, 17 czerwca 2012


Szósty tydzień z rzędu srebro i złoto utrzymują się w trendzie bocznym. Z początkiem czerwca notowania obydwu kruszców przebiły swoje linie trendów spadkowych, zawieszone na szczycie notowań 28 lutego i trwające około trzech miesięcy. Jednak samo wybicie ponad te linie nie spowodowało wzrostów, dlatego ciężko jest wyczuć co będzie dalej. Rynek zapewne sam nie jest pewien jak zakończy się sprawa Grecji, oraz czy dojdzie do QE lub jego odpowiednika w strefie euro. Srebro zakończyło piątkową sesję na poziomie 28,69 $/oz co stanowi wzrost o 22 centy czyli 0,8%. Złoto zachowywało się znacznie lepiej kończąc tydzień ceną 1626,8 $/oz co stanowi wzrost o 26 dolarów czyli 1,6%. Ze względu na nierównowagę w ruchu cen obydwu metali wskaźnik GSR rozszerzył się do 56,7 pkt.


W piątek CFTC opublikowała raport COT. Na rynku srebra liczba krótkich pozycji netto w posiadaniu inwestorów komercyjnych wzrosła o 1394 kontrakty i mają oni teraz sumarycznie 17.919 krótkich pozycji netto. Top4 czyli grupa czterech największych inwestorów zwiększyła zaangażowanie po krótkiej stronie rynku netto o 3200 pozycji do 25,5 tysiąca sztuk. To negatywna wiadomość, top4 skupuje krótkie pozycje już czwarty tydzień z rzędu, a w tym tygodniu skala zakupów była naprawdę duża.

 
 

Na rynku złota liczba krótkich pozycji netto w posiadaniu commercials wzrosła o 2,7 tysiąca kontraktów i wynosi obecnie około 159 tysięcy sztuk. W skali całego rynku złota zmiana jest minimalna i praktycznie nie wnosi nic nowego.


Dokładnie od początku miesiąca na rynku panuje dosyć dziwna sytuacja. Zarówno obligacje jak i rynek akcji zyskują na wartości. Zwykle jest odwrotnie, kiedy inwestorzy włączają przycisk „risk on”, zaczynają kupować akcje i wycofywać się z rynku długu. W przypadku odwrotnym („risk off”) wycofują się z rynku akcji powodując spadek indeksów, ale za to przesuwają środki na rynek obligacji, które zyskują na wartości. Od początku miesiąca obydwa te rynki idą ze sobą w parze, rosną za równo indeksy jak i wartość obligacji. Pokazuje to poniższy wykres (może być trochę mylący ponieważ porównuje S&P500 do oprocentowania, a nie ceny obligacji)

 

To że rośnie rynek obligacji można wytłumaczyć awersją do ryzyka. Inwestorzy lokują środki w amerykańskie papiery dłużne a także w szwajcarskie, których oprocentowanie utrzymuje się w okolicach minus 0,3%. Wzrost cen akcji dosyć ciężko wytłumaczyć, jeśli jednocześnie z nim inwestorzy kupują bezpieczne aktywa. 


Pomimo zgody na dofinansowanie Hiszpanii kwotą 100 mld euro, obligacje emitowane przez rząd w Madrycie traciły na wartości przez cały tydzień (z wyjątkiem piątku). W czwartek oprocentowanie 10-letnich papierów dłużnych doszło prawie do 7%, negując całkowicie efekt podwójnej rundy LTRO. W listopadzie zeszłego roku rentowność osiągnęła 6,7%, niebezpiecznie blisko nieakceptowalnego poziomu 7%. Wtedy EBC zdecydował się na przeprowadzenie dwóch operacji LTRO. Miliardy dolarów zasiliły wówczas rachunki hiszpańskich banków, oddalając widmo bankructwa i zarazem zbijając oprocentowanie hiszpańskich obligacji poniżej poziomu 5%. Jednak od marca sytuacja ponownie zaczęła się pogarszać i jak widać nawet obietnica wsparcia w wysokości 100 mld euro nie zrobiła na inwestorach większego wrażenia. Ciężko się im dziwić, nawet EBC który jest zwykle ostatnią deską ratunku dla rynku obligacji, kiedy ich ceny spadają i nikt nie chce kupować, wstrzymuje się z interwencją. Jeśli bank centralny nie chce kupować papierów dłużnych aby wyhamować niebezpiecznie rosnące oprocentowanie, to tym bardziej indywidualni inwestorzy wstrzymują się zakupami. Jeśli po tym jak Hiszpania dostaje bailout, rynek długu dalej spada, to można się jedynie domyślać jak w rzeczywistości fatalna jest sytuacja. Zapewne część problemów rząd w Madrycie taktycznie zamiata pod dywan nie informując o nich publicznie. Hiszpania nie uniknęła recesji, czyli dwóch postępujących po sobie kwartałów, w których gospodarka kurczy się. Dane o wzroście gospodarczym za pierwszy kwartał tego roku, przyniosły spadek PKB o 0,3%, czyli taki sam jak w Q4 2011. Dodatkowo wskaźnik wyprzedzający PMI który w kwietniu wyniósł 42 pkt, czyli dużo poniżej poziomu równowagi, sugeruje że obecny kwartał także będzie bardzo nieudany. W tym samym czasie sprzedaż detaliczna silnie spadła o -2,4% (kwiecień). Pogłębia się także kryzys na rynku mieszkaniowym. Jak podaje nowy raport TINSA (link), wartość nieruchomości spadła od swojego szczytu w 2007 roku średnio o 33%. A spadek przybiera na sile. W maju tego roku było to -11,1% (yoy), znacznie więcej niż rok czy dwa lata temu. Ma to oczywiście fatalne skutki dla banków, których aktywa oparte na kredytach hipotecznych staja się coraz bardziej „toksyczne”. Jakby tego było mało Moody’s obniżył właśnie rating Hiszpanii z A3 do Baa3 z ostrzeżeniem, że za trzy miesiące może zrobić to ponownie. 


Problemy Hiszpanii zaczynają rozlewać się na Włochy, których gospodarka kurczy się już trzeci kwartał z rzędu (odpowiednio -0.2%, -0.7% i -0.8%). Inwestorzy zagraniczni posiadają połowę z wartego 2 biliony dolarów włoskiego długu. Jeżeli oprocentowanie obligacji będzie dalej rosło (czyli ich wartość spadała) to część z nich może wpaść w panikę i zacząć gwałtownie wyprzedawać papiery dłużne.


Nomura sugeruje że EBC powinno przystąpić szybko do akcji i to nie byle jakiej. Aby zastopować samonapędzające się spadki potrzeba obniżki stóp procentowych do 0.5%, oraz zacząć nowy program luzowania ilościowego warty przynajmniej 500 mld euro, który ustabilizowałby sytuację na hiszpańskim i włoskim rynku długu. Nomura krytykuje także dotychczasowe zakupy obligacji w wykonaniu EBC, które przebiegały stopniowo bez angażowania jednorazowo dużych kwot. Nie powodowało to wzrostu zaufania na rynku. Europejski Bank Centralny na razie wstrzymuje się od działań, a jego prezydent Mario Draghi stwierdził: „Nie sądzę, aby było właściwe używanie polityki monetarnej do kompensowania braku działań innych instytucji finansowych”.
„Frustracja banku centralnego, spowodowana paraliżem politycznym w Europie rośnie z dnia na dzień. Podczas gdy ECB ciągle ma narzędzia które mogą pomóc, głównie program skupu obligacji, im bardziej są one używane tym mniej efektywne się stają”

W ten weekend czekają nas trzy ważne wydarzenia polityczne. Pierwsze to wybory w Grecji, po których można się spodziewać wszystkiego. Drugie to wybory we Francji, gdzie socjaliści mogą przejąć władzę w parlamencie, po tym jak zwyciężyli w zeszłym miesiącu w wyborach prezydenckich. Trzecie to wybory prezydenckie w Egipcie, które mogą mieć wpływ na rynek ropy naftowej.


Odpływ kapitału z greckich banków w tygodniu poprzedzającym wybory znacznie się nasilił: ”Sumaryczny dzienny odpływ depozytów z największych banków osiągnął wartość 500-800 mln euro w przeciągu kilku ostatnich dni”(link). Daje to około 0,5% dziennej utraty depozytów, których wartość szacowana jest łącznie na około 170 mld euro. Społeczeństwo greckie jest w sytuacji bez wyjścia. Z jednej strony chciałoby utrzymać euro ze względu na wynikające z tego korzyści, z drugiej przy obecnym poziomie bezrobocia nie jest w stanie zaakceptować dalszego zaciskania pasa. Do tego zaczynają dochodzić inne problemy jak choćby zapaść w służbie zdrowia. Ze względu na brak pieniędzy, ale także na nieudolność rządzących, szpitale przestają przyjmować pacjentów innych niż z zagrożeniem życia, przestały też kupować lekarstwa i inny potrzebny sprzęt medyczny. Apteki nie wydają dotowanych leków, chyba że ktoś zapłaci ich pełną cenę. Czyli obok tego, że połowa młodych i co czwarta dorosła osoba nie ma pracy, Grecy nie mogą także liczyć na opiekę medyczną.


Część komentatorów sądzi, że wynik wyborów niewiele zmieni ponieważ Grecja już teraz ma małe szanse na pozostanie w strefie euro.
„Rzeczywistość jest taka, że Mr Tsipras (Syriza) nie będzie w stanie wynegocjować lepszego układu i jeśli dojdzie do władzy i nie zmieni obecnego stanowiska, Grecja będzie poza strefą euro natychmiast. Jeżeli Nowa Demokracja zwycięży i uformuje koalicję, może dostać jakieś ustępstwa od reszty państw strefy euro, jednak Grecy i tak nie spełnią swoich zobowiązań, co sugeruje, że ostatecznie będą zmuszeni do opuszczenia strefy euro, kupią jedynie trochę czasu (link)”.


Przewodniczący CFTC Gary Gensler gościł w C-SPAN (link), gdzie odpowiadał na pytania i tłumaczył bieżące sprawy jakimi zajmuje się Komisja.
W rozmowie często przewija się problem limitów pozycji dotyczących zarówno rynków energii, metali jak i żywności. Gensler zaznacza że regulowanie rynku w taki sposób aby wykluczyć manipulację, oraz aby spekulanci nie mogli posiadać nadmiernych i skoncentrowanych pozycji, jest „krytycznie ważne”, szczególnie na rynku srebra i złota. Głównym narzędziem jakie można użyć do tego celu są limity wielkości pozycji, które są w stanie zatrzymać napływ spekulacyjnego kapitału na rynki terminowe. Jednak ich ustanowienie nie może dojść do skutku, co sam Gensler zresztą przyznaje. Jednak winę zwala głównie na instytucje finansowe, które starają się drogą sądową blokować wprowadzane zmiany.


Padają dwa pytania dotyczące rynku srebra. Odpowiedź na obydwa jest rozczarowująca i szeroko omija główny problem. Pierwsze dotyczy śledztwa prowadzone przez CFTC w sprawie manipulacji na Comexie. Gensler odpowiada na nie bardzo wymijająco. Właściwie skupia się jedynie na ogólnym stwierdzeniu, że agencja prowadzi setki różnych śledztw i że nie może rozmawiać o detalach. Drugie pytanie to prośba o komentarz na temat sytuacji na rynku srebra, gdzie wyraźnie jest coś nie tak jak trzeba. Gensler stwierdza że są rynki na których koncentracja pozycji jest większa niż na innych, jak przykładowo rynek ryżu czy srebra. Najważniejszym celem pozostaje w takim przypadku ustanowieni limitów pozycji.


We wtorek i środę spotka się Komisja Otwartego Rynku (FOMC), aby przeanalizować amerykańską politykę monetarną. Oczekiwania co do podjętych przez nią działań są różnorodne, od braku reakcji do pełnego Quantitative Easing. Nomura wytypował dziesięć możliwych działań, które mogą dojść do skutku, a właściwie jedenaście jeżeli założyć, że FOMC może nie zrobić nic (link). Pierwsze trzy potencjalne operacje to rozszerzenie linii swapowych, redukcja stopy dyskontowej po której banki komercyjne mogą brać kredyty w banku centralnym, oraz wprowadzenie nowego programu zwiększającego płynność w systemie. Żaden z powyższych nie jest obecnie potrzebny, chociaż banki centralne zadeklarowały że w przypadku perturbacji na rynku po greckich wyborach, są gotowe natychmiast rozszerzyć linie swapowe. Czwarta możliwa operacja to QE, gdzie mamy równie dużo argumentów za jak i przeciw. FOMC może zadecydować także o skupie papierów wartościowych opartych na kredytach hipotecznych (MBS).
Może także rozszerzyć „operację twist”, czyli zamianę krótkoterminowych papierów dłużnych w swoim portfelu na długoterminowe. Wydaje się jednak że to trochę za mało aby uspokoić rynki, poza tym nie dostarcza żadnym nowych środków do systemu finansowego. Kolejną możliwością jest obniżenie stopy rezerwy nadmiarowej (IOER – intrest on excess reserves). Fed płaci obecnie 0,25% bankom komercyjnym za utrzymywanie depozytów w banku centralnym. Jak widać istnieje pole do obniżki, jednak niewielkie. Efekt też jest raczej dyskusyjny, tym bardziej że motywacją utrzymywania tych rezerw nie jest zarabianie pieniędzy, a zgromadzenie środków które mogą być wykorzystane w nagłych przypadkach.
Pozostałe trzy możliwości dotyczą wydłużenia okresu czasu w którym krótkoterminowe i długoterminowe stopy procentowych zostaną utrzymane na niskim poziomie.


Jak widać możliwości jest sporo, jednak dla większości inwestorów liczy się tylko QE. Ostatnie wystąpienia członków Fed sugerują, że luzowania raczej nie będzie. Nie wiadomo jednak czy jakieś mniej znaczące działania w wykonaniu FOMC wystarczająco uspokoją rynek. Dużo też zależy od reakcji inwestorów na niedzielne wybory w Grecji. 


Ilość srebra w SLV wzrosła o 2,4 mln oz i wynosi obecnie 313,3 mln oz. Liczba krótkich pozycji na udziały w funduszu spadła minimalne do 14 mln sztuk (uncji).



 

 Zapasy Comexu zwiększyły się o 1,4 mln oz i wynoszą obecnie 144 859 650 oz. To największa wartość od kilku lat. Czerwiec nie jest miesiącem dostawy srebra na Comexie. Od początku miesiąca rozliczonych i dostarczonych zostało 51 kontraktów opiewających na 0,3 mln oz metalu.

 


Sprzedaż Silver Eagle wzrosła w tym miesiącu do 1,361 mln oz, czyli utrzymuje się nieco poniżej 100 tysięcy uncji dziennie.

January     6,107,000
February   1,490,000
March       2,542,000
April         1,520,000
May          2,875,000
June          1,361,500
Total         15,895,500

Rozpoczęty właśnie tydzień będzie zdominowany przez wybory w Grecji i posiedzenie FOMC. Możliwe że EBC na czele z Mario Draghim podejmie w końcu jakieś działania, tym bardziej że sytuacja na hiszpańskim rynku długu jest już „na krawędzi”. Na rynku srebra niepokoi czwarty tydzień z rzędu, kiedy czwórka największych inwestorów gromadzi krótkie pozycje. Tym bardziej że najświeższe dane wskazują na bardzo znaczące zaangażowanie top4 po krótkiej stronie rynku.