Przez ostatnie kilka dni na rynku kruszców działo się dużo więcej niż przez wcześniejsze raczej spokojne tygodnie. W poniedziałek notowania
srebra wybiły się w dół z trwającego od połowy marca trendu bocznego tylko po
to żeby pod koniec tygodnia wrócić do poprzednich poziomów. Złoto zachowało się
znacznie lepiej. W poniedziałek także spadało jednak ostatecznie zakończyło
sesję minimalną stratą, a w następne dni tygodnia notowane było już tylko coraz
wyżej. Obydwa metale ciągle znajdują się poniżej swoich kluczowych średnich.
Ostatecznie srebro zakończyło tydzień na poziomie 31,25 $/oz, co stanowi spadek
o 42 centy czyli 1,3%. Notowania złota zakończyły piątkową sesję ceną 1662,3
$/oz co stanowi wzrost o 23 dolary czyli 1,4%. Ze względu na nierównowagę w
ruchu cen obydwu metali wskaźnik GSR rozszerzył się do poziomu 53,2 pkt.
W piątek opublikowany został raport Commitment of Traders. Na rynku srebra
liczba krótkich pozycji netto w posiadaniu największych inwestorów spadła o
solidne 4144 kontrakty i wynosi obecnie 22.353 sztuki. Przez ostatnie trzy
tygodnie commercials pozbyli się prawie
9 tysięcy krótkich pozycji. Ponownie dotarliśmy do stosunkowo niskich poziomów,
ale jest jeszcze miejsce na dalsze spadki.
Grupa czterech największych inwestorów czyli Top4
pozbyła się w minionym tygodniu 2,9 tysiąca krótkich pozycji i posiada obecnie
sumarycznie 24,6 tysiąca pozycji po krótkiej stronie rynku. To bardzo pozytywny
sygnał że najwięksi inwestorzy pozbywają się krótkich pozycji i to w znacznych
ilościach.
Na rynku złota liczba krótkich pozycji netto w
posiadaniu inwestorów komercyjnych spadła o 8,8 tysiąca kontraktów do poziomu
167,2 tysiąca sztuk. Doszliśmy w pobliże granicy 160 tysięcy do której
zbliżaliśmy się już kilka razy w przeciągu ostatnich siedmiu miesięcy. Może tym
razem commercials zaczną bardziej
dynamicznie pozbywać się krótkich pozycji i w końcu przekroczymy w dół tę
granicę.
Silver Institute opublikował kolejny coroczny „World Silver Survey” (link). Pełny
raport dostępny jest odpłatnie na stronie internetowej GFMS, ale Instytut
upublicznia część danych, w tym te podstawowe dotyczące popytu i podaży srebra
w 2011 roku.
Po podsumowaniu wszystkich danych okazało się że wykorzystanie srebra w przemyśle w poprzednim roku nieznacznie spadło, co
spowodowane było głównie kryzysem w Europie w drugiej połowie zeszłego roku.
Niepewność na rynku i fatalne prognozy na przyszłość zmniejszyły
zapotrzebowanie na metal ze strony przemysłu, jednak mogły wpłynąć na
zwiększenie popytu inwestycyjnego. Część inwestorów uciekając z rynku w bezpieczne
aktywa ulokowała swoje pieniądze w srebrnych sztabkach i monetach. Ogólny popyt
na kruszec uwzględniając przemysł, fotografię, jubilerstwo, rzeczy użytkowe
oraz srebrne monety wyniósł 876,6 mln oz i był nieznacznie niższy (o 13,5 mln
oz) niż w 2010 roku. Warto zwrócić uwagę na zapotrzebowanie na srebro ze strony
przemysłu fotograficznego. Jeszcze dziesięć lat temu był on podstawową
częścią popytu, wykorzystując ponad 200 mln oz metalu rocznie. Przez następne
lata zużycie srebra w tym dziale szybko malało, ze względu na rozwój fotografii
cyfrowej. W ubiegłym roku także spadło jednak dynamika nie była już tak duża i
wygląda na to, że powoli stabilizuje się. Spadek zapotrzebowania na srebro w fotografii
neutralizowany jest przez silny popyt ze strony przemysłu PV. Coraz więcej
krajów przestawia się na „zieloną energię” a integralną jej częścią jest
energia słoneczna, która wykorzystuje znaczne ilości srebra do produkcji ogniw
PV. Prym wiodą tutaj Niemcy, których rząd w poprzednich latach wspierał rozwój
ekologicznych elektrowni. Tamtejszy rynek zaczyna się powoli nasycać, ale do
gry wchodzą inne kraje takie jak USA czy Chiny. Ameryka ma bardzo duży
potencjał pod tym względem, jednak sam przemysł PV jest tam w powijakach. Chiny
natomiast bardzo zainteresowane są rozwojem tego przemysłu, ponieważ są
największym producentem paneli na świecie. Porównując popyt na srebro ze strony
fotografii i przemysłu PV widać, że ten pierwszy spadł z ponad 200 mln oz
rocznie w 2002 roku do 66 mln oz w roku ubiegłym, natomiast drugi wzrósł z
praktycznego zera w 2002 roku, do około 50 mln oz w roku 2010. Wyliczenia
przeprowadzone rok temu (link) wskazują że popyt ze strony producentów paneli
słonecznych będzie dalej rósł i wyniesie średnio 80 mln oz rocznie przez
najbliższe 5 lat.
Najważniejszą informacją zawartą w raporcie było
utrzymanie się popytu inwestycyjnego w 2011 roku na równie wysokim poziomie co
w roku poprzednim. Popyt inwestycyjny rośnie dynamicznie od upadku Lehman
Brothers w 2008 roku. Po kilku miesiącach zeszłego roku wydawało się, że ten
trend jest niezagrożony, jednak majowe załamanie cen i rozpoczęcie fali
spadkowej zmieniło zupełnie obraz sytuacji. W momencie gdy ceny spadają o ponad
30 procent w przeciągu kilku dni, a sytuacja taka miała miejsce dwukrotnie w
2011 roku, mało kto zainteresowany jest nabyciem kruszcu. Zwykle dynamiczne
spadki powodują sytuację w której potencjalni inwestorzy zaczynają zwlekać z
kupnem, zakładając że będą w stanie kupić w przyszłości jeszcze taniej.
Większość poprzedniego roku stała pod znakiem spadków cen na rynku srebra i
mogło to mieć bardzo negatywny wpływ na popyt inwestycyjny. Ostatecznie
inwestorzy zakupili w 2011 roku 282,2 mln oz kruszcu i początkowo było to
więcej niż w 2010 roku (272 mln oz), jednak dane za ten rok zostały skorygowane
do góry do wartości 284 mln oz, dlatego można uznać że popyt inwestycyjny
pozostał praktycznie niezmieniony. Wszystkie te dane wyglądają jeszcze lepiej
gdy spojrzymy na zmniejszony popyt na udziały w funduszach ETF. Oczywiście
głównym winowajcą jest SLV z którego „uciekło” w 2011 roku 1315 ton kruszcu
czyli ponad 42 mln oz. Sumarycznie inwestorzy pozbyli się 4% udziałów w
funduszach ETF, które pod koniec zeszłego roku przechowywały łącznie 576,1 mln
oz srebra. Drugą oprócz udziałów w funduszach częścią popytu inwestycyjnego
jest zakup bezpośredni srebrnych sztabek lub monet. W przypadku tych pierwszych
inwestorzy zakupili 95,7 mln oz co stanowi wzrost o 67%. W czerwcu zeszłego
roku prognozy sprzedaży srebrnych monet w 2011 roku wyniosły 100 mln oz (link)
i dotyczyły najbardziej znanych produktów czyli Silver Eagle, Maple Leaf,
Wiener Phil, Silver Panda oraz monet z Perth Mint. Okazało się że z
uwzględnieniem wszystkich pozostałych rodzajów monet i medali inwestorzy w tej
formie zakupili 118,2 mln oz kruszcu.
Ilość srebra w posiadaniu SLV spadła w przeciągu
ostatniego tygodnia o 1,26 mln oz i wynosi obecnie 307,1 mln oz. Liczba
sprzedanych krótko udziałów podawana przez www.shortsqueeze.com
spadła o 0,5 miliona sztuk do 11,24 mln sztuk, co odpowiada mniej więcej tej
samej ilości uncji.
Zapasy Comexu ponownie pobiły kilkuletni rekord
rosnąc do poziomu 141.869.332 oz. W przeciągu tygodnia inwestorzy
złożyli do depozytu ponad 3,1 mln oz srebra. Kwiecień nie jest miesiącem
dostawy srebra na Comexie. Do tej pory rozliczone i dostarczone zostały 407
kontrakty, opiewające na nieco ponad 2 mln oz kruszcu.
Sprzedaż Silver Eagle w kwietniu mocno rozczarowała. Na razie sprzedano
mniej jednouncyjnych monet niż w bardzo słabym lutym i możliwe że zakończymy
miesiąc tą wartością.
January 6,107,000
February 1,490,000
March 2,542,000
April 1,320,000
Total 11,459,000
February 1,490,000
March 2,542,000
April 1,320,000
Total 11,459,000
Na zakończenie chciałbym poruszyć temat celowości
prowadzenia tego bloga. Żeby wytłumaczyć po co inwestować w srebro i złoto
posłużę się przykładem zahaczającym o minioną epokę. Zakładam że wiele osób pamięta
książeczki mieszkaniowe z czasów PRL-u. Ktoś kto chciał mieć mieszkanie,
zakładał książeczkę na którą regularnie prze dziesięć czy piętnaście lat wpłacał
pieniądze. Skończyło się to reformami wolnorynkowymi w latach 90-tych i
urealnieniem wartości złotego. Wtedy okazało się, że wkłady mieszkaniowe
zbierane przez ponad dziesięć lat starczą na jedno wyjście do średniej klasy
restauracji.
Każdy nowy
rząd który dochodzi do władzy coraz bardziej się zadłuża. Nikt spodziewając się
kilka lat bycia u władzy nie przejmuje się długofalowymi skutkami takiego
postępowania. Papierowy pieniądz ma pokrycie jedynie w zaufaniu do niego. Nie
mówię że ludzie odsuną się od fiat money
za rok dwa czy pięć, jednak nie można zadłużać się bez końca. Tego przynajmniej
możemy nauczyć się z historii. Najbardziej rozsądnym wyjściem jest przeznaczenie
części oszczędności na zakup złota. Przy wartości wskaźnika GSR wynoszącego
ponad 50 pkt (czyli za jedną uncję złota jesteśmy w stanie kupić ponad 50 uncji
srebra), inwestycja w srebro wydaje się nawet bardziej atrakcyjna. Oczywiście
srebro jest bardziej ryzykowne, ze względu na to że jego ceny ustalane są na
Comexie, gdzie niepodzielnie panują commercials.
Poza tym jest ono postrzegane bardziej jako metal przemysłowy i notowania mogą
rosną lub spadać w zależności od stanu gospodarki.
Wszystko co jest opisane na tym blogu ma na celu
przybliżenie zasad panujących na rynku srebra. Nie staram się przewidywać
krótkoterminowych ruchów cen, bo nie ma to większego sensu. Nie będę nawet
zgadywał czy za rok cena srebra będzie wyżej czy niżej niż obecnie. Chciałbym
się natomiast skupić na bardzo dobrych fundamentach kruszcu. Począwszy od
rosnącego dynamicznie popytu inwestycyjnego, leasingu srebra, niewielkiego
rynku, mało elastycznej podaży, wysokiej wartości GSR, po coroczne przejadanie
rezerw i ponowne programy luzowania ilościowego QE, wprowadzanych praktycznie we wszystkich
głównych gospodarkach na świecie. Każdy z powyższych punktów został już
wcześniej dokładnie opisany, więc nie będę ich ponownie rozwijał. Co więc stoi
na przeszkodzie do większych wzrostów cen kruszcu? Po pierwsze patrząc z
perspektywy ostatniej dekady ceny wzrosły z 4,5 dolara na początku wieku do
prawie 50 $/oz w zeszłym roku, czyli ponad dziesięciokrotnie. Nawet inwestorzy
którzy kupowali kruszec po 2008 roku mogli liczyć ma całkiem spory zysk. Głównym
hamulcem cen pozostaje Comex wraz z jego skumulowanymi krótkimi pozycjami
będącymi w posiadaniu kilku największych inwestorów. Ponieważ są to inwestorzy
instytucjonalni, mają praktycznie nieograniczony dostęp do środków i mogą
zakupić każdą ilość krótkich pozycji nie martwiąc się o margin call. Powoduje to że popyt ze strony innych grup inwestorów
zawsze hamowany jest przez podaż ze strony commercials.
Do póki stanowią oni główną siłę na Comexie, raczej ciężko przewidywać bardzo
duże wzrosty. Patrząc na krótkie pozycje netto w kategorii komercyjnej, czyli
różnicę w ilości krótkich i długich pozycji w rękach największych inwestorów i
tak widać znaczny postęp. Na przestrzeni ostatnich kilku lat posiadali oni
średnio 40-60 tysięcy krótkich pozycji netto, momentami dochodząc nawet do 65
tysięcy. Od jakiegoś czasu częściej poruszamy się w strefie 20 tysięcy lub
nawet niżej. Jak widać to wciąż za dużo żeby myśleć o poważnych wzrostach,
jednak postęp jest widoczny.