niedziela, 29 kwietnia 2012

Analiza rynku srebra, 29 kwietnia 2012


Przez ostatnie kilka dni na rynku kruszców działo się dużo więcej niż przez wcześniejsze raczej spokojne tygodnie. W poniedziałek notowania srebra wybiły się w dół z trwającego od połowy marca trendu bocznego tylko po to żeby pod koniec tygodnia wrócić do poprzednich poziomów. Złoto zachowało się znacznie lepiej. W poniedziałek także spadało jednak ostatecznie zakończyło sesję minimalną stratą, a w następne dni tygodnia notowane było już tylko coraz wyżej. Obydwa metale ciągle znajdują się poniżej swoich kluczowych średnich. Ostatecznie srebro zakończyło tydzień na poziomie 31,25 $/oz, co stanowi spadek o 42 centy czyli 1,3%. Notowania złota zakończyły piątkową sesję ceną 1662,3 $/oz co stanowi wzrost o 23 dolary czyli 1,4%. Ze względu na nierównowagę w ruchu cen obydwu metali wskaźnik GSR rozszerzył się do poziomu 53,2 pkt.


W piątek opublikowany został raport Commitment of Traders. Na rynku srebra liczba krótkich pozycji netto w posiadaniu największych inwestorów spadła o solidne 4144 kontrakty i wynosi obecnie 22.353 sztuki. Przez ostatnie trzy tygodnie commercials pozbyli się prawie 9 tysięcy krótkich pozycji. Ponownie dotarliśmy do stosunkowo niskich poziomów, ale jest jeszcze miejsce na dalsze spadki.
Grupa czterech największych inwestorów czyli Top4 pozbyła się w minionym tygodniu 2,9 tysiąca krótkich pozycji i posiada obecnie sumarycznie 24,6 tysiąca pozycji po krótkiej stronie rynku. To bardzo pozytywny sygnał że najwięksi inwestorzy pozbywają się krótkich pozycji i to w znacznych ilościach.



Na rynku złota liczba krótkich pozycji netto w posiadaniu inwestorów komercyjnych spadła o 8,8 tysiąca kontraktów do poziomu 167,2 tysiąca sztuk. Doszliśmy w pobliże granicy 160 tysięcy do której zbliżaliśmy się już kilka razy w przeciągu ostatnich siedmiu miesięcy. Może tym razem commercials zaczną bardziej dynamicznie pozbywać się krótkich pozycji i w końcu przekroczymy w dół tę granicę.


Silver Institute opublikował kolejny coroczny „World Silver Survey” (link). Pełny raport dostępny jest odpłatnie na stronie internetowej GFMS, ale Instytut upublicznia część danych, w tym te podstawowe dotyczące popytu i podaży srebra w 2011 roku. 
Po podsumowaniu wszystkich danych okazało się że wykorzystanie srebra w przemyśle w poprzednim roku nieznacznie spadło, co spowodowane było głównie kryzysem w Europie w drugiej połowie zeszłego roku. Niepewność na rynku i fatalne prognozy na przyszłość zmniejszyły zapotrzebowanie na metal ze strony przemysłu, jednak mogły wpłynąć na zwiększenie popytu inwestycyjnego. Część inwestorów uciekając z rynku w bezpieczne aktywa ulokowała swoje pieniądze w srebrnych sztabkach i monetach. Ogólny popyt na kruszec uwzględniając przemysł, fotografię, jubilerstwo, rzeczy użytkowe oraz srebrne monety wyniósł 876,6 mln oz i był nieznacznie niższy (o 13,5 mln oz) niż w 2010 roku. Warto zwrócić uwagę na zapotrzebowanie na srebro ze strony przemysłu fotograficznego. Jeszcze dziesięć lat temu był on podstawową częścią popytu, wykorzystując ponad 200 mln oz metalu rocznie. Przez następne lata zużycie srebra w tym dziale szybko malało, ze względu na rozwój fotografii cyfrowej. W ubiegłym roku także spadło jednak dynamika nie była już tak duża i wygląda na to, że powoli stabilizuje się. Spadek zapotrzebowania na srebro w fotografii neutralizowany jest przez silny popyt ze strony przemysłu PV. Coraz więcej krajów przestawia się na „zieloną energię” a integralną jej częścią jest energia słoneczna, która wykorzystuje znaczne ilości srebra do produkcji ogniw PV. Prym wiodą tutaj Niemcy, których rząd w poprzednich latach wspierał rozwój ekologicznych elektrowni. Tamtejszy rynek zaczyna się powoli nasycać, ale do gry wchodzą inne kraje takie jak USA czy Chiny. Ameryka ma bardzo duży potencjał pod tym względem, jednak sam przemysł PV jest tam w powijakach. Chiny natomiast bardzo zainteresowane są rozwojem tego przemysłu, ponieważ są największym producentem paneli na świecie. Porównując popyt na srebro ze strony fotografii i przemysłu PV widać, że ten pierwszy spadł z ponad 200 mln oz rocznie w 2002 roku do 66 mln oz w roku ubiegłym, natomiast drugi wzrósł z praktycznego zera w 2002 roku, do około 50 mln oz w roku 2010. Wyliczenia przeprowadzone rok temu (link) wskazują że popyt ze strony producentów paneli słonecznych będzie dalej rósł i wyniesie średnio 80 mln oz rocznie przez najbliższe 5 lat.


Najważniejszą informacją zawartą w raporcie było utrzymanie się popytu inwestycyjnego w 2011 roku na równie wysokim poziomie co w roku poprzednim. Popyt inwestycyjny rośnie dynamicznie od upadku Lehman Brothers w 2008 roku. Po kilku miesiącach zeszłego roku wydawało się, że ten trend jest niezagrożony, jednak majowe załamanie cen i rozpoczęcie fali spadkowej zmieniło zupełnie obraz sytuacji. W momencie gdy ceny spadają o ponad 30 procent w przeciągu kilku dni, a sytuacja taka miała miejsce dwukrotnie w 2011 roku, mało kto zainteresowany jest nabyciem kruszcu. Zwykle dynamiczne spadki powodują sytuację w której potencjalni inwestorzy zaczynają zwlekać z kupnem, zakładając że będą w stanie kupić w przyszłości jeszcze taniej. Większość poprzedniego roku stała pod znakiem spadków cen na rynku srebra i mogło to mieć bardzo negatywny wpływ na popyt inwestycyjny. Ostatecznie inwestorzy zakupili w 2011 roku 282,2 mln oz kruszcu i początkowo było to więcej niż w 2010 roku (272 mln oz), jednak dane za ten rok zostały skorygowane do góry do wartości 284 mln oz, dlatego można uznać że popyt inwestycyjny pozostał praktycznie niezmieniony. Wszystkie te dane wyglądają jeszcze lepiej gdy spojrzymy na zmniejszony popyt na udziały w funduszach ETF. Oczywiście głównym winowajcą jest SLV z którego „uciekło” w 2011 roku 1315 ton kruszcu czyli ponad 42 mln oz. Sumarycznie inwestorzy pozbyli się 4% udziałów w funduszach ETF, które pod koniec zeszłego roku przechowywały łącznie 576,1 mln oz srebra. Drugą oprócz udziałów w funduszach częścią popytu inwestycyjnego jest zakup bezpośredni srebrnych sztabek lub monet. W przypadku tych pierwszych inwestorzy zakupili 95,7 mln oz co stanowi wzrost o 67%. W czerwcu zeszłego roku prognozy sprzedaży srebrnych monet w 2011 roku wyniosły 100 mln oz (link) i dotyczyły najbardziej znanych produktów czyli Silver Eagle, Maple Leaf, Wiener Phil, Silver Panda oraz monet z Perth Mint. Okazało się że z uwzględnieniem wszystkich pozostałych rodzajów monet i medali inwestorzy w tej formie zakupili 118,2 mln oz kruszcu.  


Ilość srebra w posiadaniu SLV spadła w przeciągu ostatniego tygodnia o 1,26 mln oz i wynosi obecnie 307,1 mln oz. Liczba sprzedanych krótko udziałów podawana przez www.shortsqueeze.com spadła o 0,5 miliona sztuk do 11,24 mln sztuk, co odpowiada mniej więcej tej samej ilości uncji.


Zapasy Comexu ponownie pobiły kilkuletni rekord rosnąc do poziomu 141.869.332 oz. W przeciągu tygodnia inwestorzy złożyli do depozytu ponad 3,1 mln oz srebra. Kwiecień nie jest miesiącem dostawy srebra na Comexie. Do tej pory rozliczone i dostarczone zostały 407 kontrakty, opiewające na nieco ponad 2 mln oz kruszcu.

Sprzedaż Silver Eagle w kwietniu mocno rozczarowała. Na razie sprzedano mniej jednouncyjnych monet niż w bardzo słabym lutym i możliwe że zakończymy miesiąc tą wartością.
January         6,107,000
February       1,490,000
March           2,542,000
April              1,320,000
Total              11,459,000


Na zakończenie chciałbym poruszyć temat celowości prowadzenia tego bloga. Żeby wytłumaczyć po co inwestować w srebro i złoto posłużę się przykładem zahaczającym o minioną epokę. Zakładam że wiele osób pamięta książeczki mieszkaniowe z czasów PRL-u. Ktoś kto chciał mieć mieszkanie, zakładał książeczkę na którą regularnie prze dziesięć czy piętnaście lat wpłacał pieniądze. Skończyło się to reformami wolnorynkowymi w latach 90-tych i urealnieniem wartości złotego. Wtedy okazało się, że wkłady mieszkaniowe zbierane przez ponad dziesięć lat starczą na jedno wyjście do średniej klasy restauracji.
 Każdy nowy rząd który dochodzi do władzy coraz bardziej się zadłuża. Nikt spodziewając się kilka lat bycia u władzy nie przejmuje się długofalowymi skutkami takiego postępowania. Papierowy pieniądz ma pokrycie jedynie w zaufaniu do niego. Nie mówię że ludzie odsuną się od fiat money za rok dwa czy pięć, jednak nie można zadłużać się bez końca. Tego przynajmniej możemy nauczyć się z historii. Najbardziej rozsądnym wyjściem jest przeznaczenie części oszczędności na zakup złota. Przy wartości wskaźnika GSR wynoszącego ponad 50 pkt (czyli za jedną uncję złota jesteśmy w stanie kupić ponad 50 uncji srebra), inwestycja w srebro wydaje się nawet bardziej atrakcyjna. Oczywiście srebro jest bardziej ryzykowne, ze względu na to że jego ceny ustalane są na Comexie, gdzie niepodzielnie panują commercials. Poza tym jest ono postrzegane bardziej jako metal przemysłowy i notowania mogą rosną lub spadać w zależności od stanu gospodarki.
Wszystko co jest opisane na tym blogu ma na celu przybliżenie zasad panujących na rynku srebra. Nie staram się przewidywać krótkoterminowych ruchów cen, bo nie ma to większego sensu. Nie będę nawet zgadywał czy za rok cena srebra będzie wyżej czy niżej niż obecnie. Chciałbym się natomiast skupić na bardzo dobrych fundamentach kruszcu. Począwszy od rosnącego dynamicznie popytu inwestycyjnego, leasingu srebra, niewielkiego rynku, mało elastycznej podaży, wysokiej wartości GSR, po coroczne przejadanie rezerw i ponowne programy luzowania ilościowego QE, wprowadzanych praktycznie we wszystkich głównych gospodarkach na świecie. Każdy z powyższych punktów został już wcześniej dokładnie opisany, więc nie będę ich ponownie rozwijał. Co więc stoi na przeszkodzie do większych wzrostów cen kruszcu? Po pierwsze patrząc z perspektywy ostatniej dekady ceny wzrosły z 4,5 dolara na początku wieku do prawie 50 $/oz w zeszłym roku, czyli ponad dziesięciokrotnie. Nawet inwestorzy którzy kupowali kruszec po 2008 roku mogli liczyć ma całkiem spory zysk. Głównym hamulcem cen pozostaje Comex wraz z jego skumulowanymi krótkimi pozycjami będącymi w posiadaniu kilku największych inwestorów. Ponieważ są to inwestorzy instytucjonalni, mają praktycznie nieograniczony dostęp do środków i mogą zakupić każdą ilość krótkich pozycji nie martwiąc się o margin call. Powoduje to że popyt ze strony innych grup inwestorów zawsze hamowany jest przez podaż ze strony commercials. Do póki stanowią oni główną siłę na Comexie, raczej ciężko przewidywać bardzo duże wzrosty. Patrząc na krótkie pozycje netto w kategorii komercyjnej, czyli różnicę w ilości krótkich i długich pozycji w rękach największych inwestorów i tak widać znaczny postęp. Na przestrzeni ostatnich kilku lat posiadali oni średnio 40-60 tysięcy krótkich pozycji netto, momentami dochodząc nawet do 65 tysięcy. Od jakiegoś czasu częściej poruszamy się w strefie 20 tysięcy lub nawet niżej. Jak widać to wciąż za dużo żeby myśleć o poważnych wzrostach, jednak postęp jest widoczny.    

niedziela, 22 kwietnia 2012

Analiza rynku srebra, 22 kwietnia 2012


Tydzień na rynku metali szlachetnych upłynął wyjątkowo spokojnie, co dobrze wpisuje się w zachowanie cen w przeciągu ostatniego miesiąca. Rynki srebra i złota poruszają się w trendzie bocznym i  na razie nie widać sygnałów które mogłyby to zmienić. Ostatni tydzień ceny srebra spędziły w bardzo wąskim przedziale cenowym pomiędzy 31 a 32 $/oz. Złoto także nie wykazywało większej aktywności. Notowania na obydwu rynkach pozostają poniżej swoich kluczowych średnich. Ostatecznie srebro zakończyło tydzień na poziomie 31,66 $/oz co stanowi wzrost o 23 centy czyli 0,7%. Złoto na zamknięciu piątkowej sesji osiągnęło poziom 1642,9 $/oz co stanowi spadek o 11 dolarów, czyli 0,6%. Ze względu na nierównowagę w ruchach cen obydwu metali, wskaźnik GSR zawęził się do 51,9 pkt.


W piątek opublikowany został raport COT. Nie przyniósł on praktycznie żadnych zmian. Na rynku srebra liczba krótkich pozycji netto w posiadaniu największych inwestorów wzrosła o 111 kontraktów do poziomu 26.497 sztuk.
Bardziej aktywna była grupa czterech największych inwestorów czyli Top4, która zwiększyła swoje zaangażowanie w krótkie pozycje o 2 tysiące kontraktów i posiada obecnie 27,5 tysiąca pozycji netto po krótkiej stronie rynku.


Na rynku złota liczba krótkich pozycji netto w posiadaniu commercials wzrosła o 5 tysięcy kontraktów do poziomu 176 tysięcy sztuk. Dane z obydwu rynków dobrze odzwierciedlają trend boczny jaki obecnie panuje.


Co roku na świecie przybywa około 70 mln ludzi. Większość w rejonach przeżywających obecnie rozkwit gospodarczy. W miarę podnoszenia się stopy zamożności, rośnie zapotrzebowanie na surowce. W pierwszej kolejności cały świat musi produkować coraz więcej żywności i wykorzystywać więcej wody, aby zapewnić byt zwiększającej się populacji. W miarę bogacenia się społeczeństwa wzrasta popyt na energię, stal, beton, ropę naftową czy miedź. Na końcu dochodzą dobra ze średniej i wyższej półki, czyli samochody, sprzęt elektroniczny, AGD oraz wiele innych. Wzrasta zapotrzebowanie na praktycznie wszystkie inne surowce, zaczynając od aluminium i kauczuku a na srebrze kończąc. W międzyczasie zmieniają się nawyki żywieniowe. Rośnie udział mięsa w spożywanym pokarmie, co przekłada się na zwiększony popyt na paszę. Do wyprodukowania jednego kilograma mięsa potrzeba około 12 kilogramów zboża i soi, oraz 20 tysięcy litrów wody. Spożycie mięsa, w zależności od rodzaju, ma rosnąć przez najbliższe dwie dekady od 1% do 3% rocznie. Zużycie ropy naftowej stabilnie rośnie i ze względu na dynamicznie rozwijające się Chiny, nawet kryzys nie wiele tutaj zmienił. Według amerykańskiej agencji EIA konsumpcja ropy wzrosła przez ostatnie dziesięć lat z 78,2 mln do około 89 mln baryłek dziennie.


Zużycie surowców przez bogacące się państwa, które jeszcze dwie dekady temu znajdowały się w ekonomicznej stagnacji, zaczyna ukazywać że nadmierna eksploatacja ma swoje ograniczenia. Po pierwsze wzrasta ilość energii potrzebnej do otrzymania surowców. Ponieważ aby odkryć nowe złoża potrzeba poświęcić więcej czasu i sięgnąć głębiej do ziemi. Dodatkowo zawartość poszukiwanych przez nas surowców w odkrywanych złożach stale się zmniejsza. Dla przykładu zawartość srebra w wydobywanej rudzie w USA, przez większą część zeszłego wieku wahała się w okolicach 18 oz na tonę, żeby pod koniec spaść do niespełna 4 oz/tona. Obecnie musimy wydobyć na powierzchnię i przerobić tysiące ton skały więcej, aby wydobyć z niej podobną ilość srebra niż jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Towarzyszy temu  większe zużycie energii a co za tym idzie cena surowców musi być wyższa. Srebro jest w specyficznej sytuacji ponieważ większość jego produkcji jest uzyskiwana jako produkt uboczny w wydobyciu innych metali. Silver Institute szacuje, że 10 największych prime miners, czyli kopalni nastawionych w pierwszej kolejności na wydobycie srebra, dostarczyło w 2010 roku zaledwie 146 mln oz kruszcu (link), co stanowi niespełna 20% całkowitego wydobycia na poziomie 736 mln oz. Ma to swoją dobrą i złą stronę. Po pierwsze producenci miedzi, cynku czy ołowiu którzy także otrzymują srebro mogą bardziej koncentrować się na cenach swoich podstawowych produktów, a kruszec traktować jako dodatek do swoich zysków. W latach kiedy ceny srebra kształtowały się w okolicach 5 $/oz, zapewne większość kopalni traktowała je jako zwykły produkt uboczny godząc się na każdą cenę jaką ktoś chciał za nie zapłacić. Przy tak niskich cenach powodowało to że otwieranie nowych kopalni było problematyczne. W tym momencie można popatrzyć na to z drugiej strony. Jeżeli 75% srebra jest pochodną procesu produkcji innych metali, to znaczy że podaż nie jest elastyczna. Jeśli nagle wzrośnie popyt na srebro, to nie ma szans na znaczące zwiększenie wydobycia. Warto na ten problem spojrzeć od strony popytu inwestycyjnego. Jeszcze dekadę temu inwestorzy kupowali średnio 35 mln oz srebra rocznie, zwykle w postaci monet. W 2010 roku zakupili łącznie 279 mln oz srebrnych monet, medali i sztabek, wraz z udziałami w funduszach ETF, które przynajmniej w teorii powinny mieć pełne pokrycie w metalu. W tym samym czasie rosło wydobycie i przeróbka złomu, jednak wzrost nie był znaczący. Od 2002 do 2010 roku wyniósł około 120 mln oz. Popyt ze strony przemysłu z uwzględnieniem fotografii utrzymywał się na stałym poziomie około 550 mln oz.
Tak gwałtowny wzrost popytu inwestycyjnego musiał odbić się na ilości kruszcu na rynku. Po pierwsze wzrosła cena srebra ze średniej 4,37 $/oz w 2001 roku do ponad 30 $/oz w roku obecnym. Po drugie aby zbilansować popyt i podaż brakuje nam grubo ponad 100 mln oz kruszcu. „Pomoc” przyszła od strony kopalni, które ponownie zaczęły sprzedawać na termin swoją produkcję oraz ze strony rządów, które w jeszcze szybszym tempie niż w poprzednich latach wyzbywały się swoich rezerw. 


Jak widać obydwie te rzeczy, czyli hedging produkcji i sprzedaż rezerw nie są wyjściem z sytuacji które można stosować bez końca. Jeżeli popyt inwestycyjny na srebro utrzyma się na wysokim poziomie przez najbliższe lata nie będzie w końcu czym go wypełnić. Wydobycie nie jest elastyczne, ze względu na specyfikę srebra, a nowe kopalnie powstają bardzo powoli. Jedną z rzeczy która może działać na niekorzyść powyższego scenariusza jest sprzedaż „papierowego” metalu. Chodzi tutaj głównie o SLV, który co prawda posiada ponad 300 mln oz kruszcu, jednak wielu inwestorów ma wątpliwości, czy przypadkiem nie mają one kilku właścicieli, co jest możliwe z technicznego punktu widzenia. SLV do niedawna sprzedawał także krótko udziały w funduszu, co spowodowało powstanie następnej fali „papierowego srebra”. W okolicach maja zeszłego roku kiedy ceny dochodziły do 50 $/oz, a popyt na srebrne monety i sztabki był tak duży, że na dostawę trzeba było czekać kilka tygodni, liczba sprzedanych krótko udziałów w SLV doszła do 37 mln sztuk, co odpowiada mniej więcej tej samej ilości uncji. Wytworzyło to sytuację, w której część srebra w funduszu nie miała pokrycia o czym większość posiadaczy udziałów nie miała pojęcia.


Naukowcy z Scinetific American (link) dokonali obliczeń, na jaki czas wystarczy nam głównych surowców. Oczywiście podane daty mają znaczenie bardzo ogólne, ponieważ trudno jest określić rozwój nowych technologii, które mogą zastępować bądź ograniczać popyt na część surowców, lub w przypadku żywności zwiększać efektywność produkcji lub zmniejszać marnotrawstwo. Dodatkowo mogą zostać odkryte nowe złoża które zwiększą ogólną pulę rezerw. Może także na większą skalę wzrosnąć wydobycie z dna mórz i oceanów.
W przypadku srebra, przy obecnym poziomie konsumpcji, złoża wystarczą do 2029 roku, czyli przez następne 17 lat. Zaznaczone jest jednak, że zwiększenie recyklingu może wydłużyć ten okres. To ostatnie założenie jest trochę problematyczne. Na pewno znaczna część produktów zawierających srebro będzie ponownie przerabiana, jednak przykładowo produkowane obecnie panele słoneczne będą działać przez następne 30 lat, a przemysł PV wyrasta na czołowego konsumenta srebra na świecie. To samo dotyczy produktów elektronicznych i samochodów, które na pewno będą podlegać recyklingowi, jednak ich produkcja w bogacących się społeczeństwach będzie rosnąć. Podobnie z popytem inwestycyjnym. Inwestorzy kupujący srebrne monety raczej nie prędko przetopią je na coś innego, chyba że dostaną za to odpowiednią cenę. 


Powyższy raport dobrze wskazuje na ogólny wieloletni trend związany z surowcami. Nadmierna konsumpcja, rosnąca światowa populacja, wyczerpywanie się rezerw, coraz mniejsza zawartość poszukiwanych metali w złożach, coraz większe zużycie energii potrzebnej do wydobycia i przetworzenia surowców powinno powodować wzrost cen w długim terminie.


Prezydent Obama wypowiada wojnę spekulantom, którzy zawyżają ceny ropy naftowej. Może mieć to pewne skutki także dla rynku srebra i złota. Niespełna siedem miesięcy przed wyborami prezydenckimi w USA, główną przeszkodą dla reelekcji obecnego prezydenta mogą być wysokie ceny paliw. Sytuacja w amerykańskiej gospodarce póki co jest opanowana, bezrobocie ustabilizowało się, giełda od trzech lat rośnie a DJIA przebił nawet poziom 13 tysięcy punktów. Głównym problemem stają się podążające do góry ceny ropy naftowej, które bezpośrednio uderzają w przyszłych wyborców. Miesiąc temu Barack Obama w wywiadzie telewizyjnym powiedział:
„Sądzę że Amerykanie rozumieją, że nie mamy większego wpływu na cenę benzyny. Temat ten jest już poruszany od ponad 30 lat. Jedyną metodą ustabilizowania cen paliw jest zredukowanie naszej zależności od zagranicznych dostawców. Jak dotąd udało nam się zmniejszyć to uzależnienie o miliony baryłek. W międzyczasie widzę, że ludzie są mocno obciążeni przez zbyt wysokie ceny i czują się jakby płacili dodatkowy podatek od swoich dochodów. Dokładnie przyglądamy się każdemu czynnikowi, który wpływa na ceny benzyny, chcemy uruchomić dodatkowe siły, które będą monitorować spekulacje na rynku i czuwać nad tym aby inwestorzy nie odnosili korzyści wynikających z sytuacji na globalnym rynku ropy naftowej.”
Dalej prezydent Obama oskarża dużych producentów o wykorzystywanie obecnej sytuacji dla pomnażania zysków:
„Obecnie, największe korporacje z branży naftowej zgarniają rekordowe zyski, które rosną za każdym razem jak ludzie tankują ropę. Ale to jeszcze nie wszystko, ponad rekordowymi zyskami, firmy dostają miliardowe zwolnienia z podatków – pomoc którą otrzymują przez ostatnie sto lat. To jak uderzać w amerykańskie społeczeństwo dwukrotnie”.


Plan przedstawiony przez prezydenta, który ma uzdrowić sytuację złożony jest z kilku punktów. Po pierwsze znaczące zwiększenie nadzoru nad rynkiem i manipulacjami ceną ropy, poprzez dodatkowe wsparcie CFTC. Po drugie zwiększenie środków na rozwój nadzoru nad rynkiem od strony technicznej. Po trzecie zwiększenie kar dla inwestorów indywidualnych i firm zaangażowanych w manipulację na rynku. I ostatni punkt, chyba najbardziej kontrowersyjny, to przekazanie CFTC prawa do ustalania wysokości depozytów obowiązkowych (margins) na rynku kontraktów futures. Do tej pory CME zarządzająca Comexem ustalała wysokość depozytów, teraz ma to robić CFTC.
Całe to zamieszanie wokół cen paliw może pomóc wprowadzić limity wielkości pozycji na rynku terminowym, w tym na rynkach złota i srebra.


Ilość srebra w posiadaniu SLV nie zmieniła się w stosunku do poprzedniego tygodnia i wynosi 304,8 mln uncji, czyli 9.591 ton.


Zapasy srebra na Comexie spadły o 2,85 mln oz, do poziomu 138.741.558 oz. To pierwszy tak poważny spadek od bardzo długiego czasu. Kwiecień nie jest miesiącem dostawy srebra na Comexie. Od początku miesiąca rozliczone i dostarczone zostały 343 kontrakty opiewające na 1,72 mln oz kruszcu.


Sprzedaż Silver Eagle albo przystopowała bardzo, albo mennica nie uzupełniła jeszcze wszystkich danych. Jak dotąd w kwietniu sprzedanych zostało jedynie 880 tysięcy jednouncyjnych monet.
January          6,107,000
February        1,490,000
March            2,542,000
April               880,000
Total               11,019,000


Pod koniec tygodnia Silver Institute opublikował coroczny „World Silver Survey” (link). Najważniejszym faktem z raportu jest wzrost popytu inwestycyjnego w 2011 roku do łącznej wartości 282,2 mln oz, co jest świetnym wynikiem zważywszy że dwie trzecie poprzedniego roku wypełniał na rynku srebra trend spadkowy. Mieliśmy także do czynienia z dwoma bardzo spektakularnymi załamaniami cen, które w przeciągu kilku dni wymazały ponad jedną trzecią wartości kruszcu. Nie są to wydarzenia które budują zaufanie do rynku i skłaniają do inwestycji. Jak widać inwestorzy są jednak innego zdania i nie dają za wygraną, kupując fizyczny metal zamiast papierowych kontraktów na Comexie. Szerzej o tym w następnej Analizie.

niedziela, 15 kwietnia 2012

Analiza rynku srebra, 15 kwietnia 2012

Notowania srebra i złota od miesiąca pozostają w trendzie bocznym. W czwartek i piątek zmienność cen była znaczna, co jednak nie przełożyło się na dużą zmianę w perspektywie całego tygodnia. W czwartek notowania poszły mocno do góry po tym jak zaczęto spekulować nad możliwością nowego QE, jednak w piątek wszystko wróciło do normy a ceny srebra i złota spadły do czwartkowych poziomów. Na piątkowym zamknięciu cena srebra wyniosła 31,49 $/oz co stanowi spadek o 43 centy, czyli 1,4%. Wykres ciągle znajduje się poniżej swoich kluczowych średnich MA-200 oraz MA-50. Na rynku złota cena zamknięcia w piątek wieczorem wyniosła 1657,9 $/oz co stanowi wzrost o 14,2 dolara czyli 0,9%. Ze względu na nierównowagę w ruchu cen obydwu metali wskaźnik GSR rozszerzył się do 52,6 pkt.


W piątek opublikowany został raport Commitment of Traders. Na rynku srebra liczba krótkich pozycji netto w posiadaniu inwestorów komercyjnych spadła o 4950 kontraktów do poziomu 26.386 sztuk. Spadek całkiem spory, napędzony zapewne środowymi zniżkami cen, z wcześniejszego tygodnia. Commercials zwykle wyzbywają się krótkich pozycji podczas spadków.
Grupa czterech największych inwestorów na rynku czyli Top4, zwiększyła nieznacznie swoje zaangażowanie w krótkie pozycje o około 250 pozycji do poziomu 25,4 tysiąca kontraktów.


 Na rynku złota liczba krótkich pozycji netto w posiadaniu największych inwestorów, spadła o 6900 kontraktów, do poziomu 171 tysięcy sztuk. Ponownie znajdujemy się w bardzo niskich jak na złoto poziomach, co jest pozytywne jednak póki co nie przekłada się na wzrosty.


Kryzys ekonomiczny w Hiszpanii stał się zbyt zauważalny aby go ignorować. Wczoraj hiszpańskie CDSy z hukiem przebiły poziom 500 pkt. ustanawiając przy tym historyczny rekord. W międzyczasie index giełdy w Madrycie IBEX-35 wybił się w dół i po piątkowym bardzo silnym spadku o 3,6% znalazł się o włos od dołka z 2009 roku, kiedy cały świat pogrążony był w kryzysie. Kraj jest w złym położeniu ponieważ przed 2008 rokiem główną siłą napędzającą gospodarkę były nieruchomości. Niemal w każdym biurze pośrednictwa wzdłuż i w poprzek Europy widniały oferty domów i apartamentów w słonecznych kurortach Andaluzji, Katalonii czy Balearów. Podobnie jak w Polsce społeczeństwo Hiszpanii nastawione jest bardziej na posiadanie własnego mieszkania niż na wynajem. Banki zwietrzyły dobrą okazję na zyski i zaczęły udzielać kredytów na 40 a nawet 50 lat. Powoduje to, że niespłacone pożyczki będą przechodzić za kilkadziesiąt lat z rodziców na dzieci. Duża liczba chętnych miejscowych i obcokrajowców na zakup własnego domu spowodowała boom w budownictwie. Zatrudnienie w dobrych latach w sektorze budownictwa było bardzo duże, co przekłada się obecnie na więcej bezrobotnych. Ceny nieruchomości od końca lat 90-tych do upadku Lehman Brothers wzrosły średnio od 1000 do prawie 3000 euro/m2. Jednak kryzys zaczyna powoli urealniać ich ceny.


Największą bolączką Hiszpanii jest bezrobocie, które według Eurostatu wznosi obecnie 23,6%. Niektórzy przewidują jego wzrost do ponad 27% na koniec tego roku. Licząc według starej miary stosowanej przez Bank of Spain w latach 90-tych zeszłego wieku, oznacza to wzrost do 32%. Dodatkowo Niemcy naciskają rząd w Madrycie aby dalej zaciskał pasa i obciął deficyt budżetowy z 8,5% do 3%. Przy tak dużym bezrobociu może się to skończyć tragicznie. Teoretycznie oszczędności w budżecie do główna broń w walce z zadłużaniem się, jednak w pewnym momencie koszty społeczne stają się za wysokie.


Tak jak w przypadku Grecji u podstaw kłopotów gospodarczych leży brak konkurencyjności. Dlatego wszelkie programy pomocowe w wykonaniu ECB które nie dość że są kosztowne to nie dotykają sedna problemu. Podobnie jak w Grecji będą służyły jedynie do kupienia sobie więcej czasu. Jednak Hiszpania to nie jest małe peryferyjne państwo, które można wyciągnąć z kłopotów niewielkimi środkami. Ratowanie tej wielkości kraju to będzie prawdziwy test dla UE, dla której rozwiązanie problemów relatywnie małej Grecji było sporym wyzwaniem.
Na Półwyspie Iberyjskim rośnie niezadowolenie z powodu obecnej sytuacji. Coraz więcej komentatorów widzi wyjście z sytuacji poprzez opuszczenie strefy euro i dewaluację swojej waluty.    

 

Tymczasem ECB zastanawia się nad uruchomieniem programu skupu obligacji hiszpańskich, aby obniżyć ich oprocentowanie. Od początku marca rentowność hiszpańskich papierów dłużnych wzrosła z 4,9 do 6% i coraz bardziej zbliża się do rekordowych poziomów z listopada zeszłego roku, kiedy osiągnęło pułap 6,6%. Pod koniec zeszłego roku sytuacja w strefie Euro była bardzo napięta. Rentowność obligacji praktycznie wszystkich europejskich krajów (z wyłączeniem Niemiec) silnie rosła. Reakcją banków centralnych było otwarcie linii swapowych a później dwie serie niskooprocentowanych trzyletnich pożyczek w postaci LTRO. Wszystko to uspokoiło sytuację na kilka miesięcy. Jednak Hiszpania wybija się obecnie z tego uspokojenia, podczas gdy pozostałe państwa jakoś sobie radzą.


Przez ostatnie dwa lata EBC kupował obligacje emitowane przez europejskich dłużników w celu obniżenia ich oprocentowania. Jednak SMP (Securities Market Programme) poprzez który dokonywano zakupów pozostaje na razie uśpiony. Dodatkowo dochodzi do sporów wewnątrz samego banku centralnego, dotyczących skuteczności skupowania obligacji z ryku. Już same komentarze na ten temat doprowadziły do spadku rentowności, jednak inwestorzy szybko połapali się, że EBC na razie nie wykonuje żadnych ruchów w tym kierunku i rentowność ponownie zaczęła rosnąć. 


Równoległy problem stanowią straty hiszpańskich banków komercyjnych, które kupiły obligacje rządowe. Ten sam problem istnieje we Włoszech, gdzie banki w zamian za pożyczki w ramach LTRO zmuszone są do kupowania państwowego długu.  Pomiędzy grudniem 2011 a lutym tego roku banki hiszpańskie kupiły papiery dłużne emitowane przez rząd za kwotę 67 mld euro, a w marcu zakupy prawie na pewno były kontynuowane. Banki komercyjne ściągnęły z rynku większość długu wyemitowanego przez rząd. Problem leży w tym, że rosnące oprocentowanie obligacji powoduje spadek ich ceny co przekłada się na potężne straty w bilansach banków. 


„Banki są w bardzo złej sytuacji. Może się to przemienić w prawdziwą katastrofę dla peryferyjnych gospodarek strefy euro, szczególnie że zawór doprowadzający płynność do systemu został przymknięty. Jednak ze względu na Niemiecki sprzeciw, EBC nie może przeprowadzić kolejnego LTRO do póki nie uderzy następna fala kryzysu” (link).
Część analityków zaczyna wspominać o rozpoczęciu europejskiej wersji QE, w której EBC skupiłby na dużą skalę taniejące obligacje rządowe, co wyczyściłoby bilanse banków. „Słabi pożyczkodawcy parkują w obligacjach skarbowych ultra-tanie pieniądze otrzymane w ramach LTRO, do czasu aż będą potrzebować pieniądze do spłacenia swoich własnych długów. Ten czas zbliża się szybko, ponieważ europejskie banki muszą zrolować 600 mld euro długu do końca tego roku” (link). Jednak sytuacja komplikuje się ponieważ te obligacje tracą mocno na wartości.


Thomson Reuters opublikował nowe dane dotyczące importu złota do Chin (link). Światowy popyt na kruszec uległ wielkiej transformacji w przeciągu ostatnich trzech lat. Główny wpływ na to miały dwa trzy czynniki: po pierwsze zmiana nastawienia banków centralnych do swoich rezerw w złocie. We wcześniejszych latach banki wyprzedawały po około 500 ton złota rocznie, żeby ostatnio stać się netto kupcami i to w podobnej ilości. Po drugie bogacące się szybko społeczeństwo Chin lokuje część swoich oszczędności w bezpieczne aktywa, w których przoduje złoto. Pod tym względem Państwo Środka może wyprzedzić w tym lub przyszłym roku Indie, które są tradycyjnie największym konsumentem kruszcu. Pojedyncze państwo które jeszcze dziesięć lat temu kupowało około 200 ton złota rocznie może teraz zostać głównym światowym importerem. Oprócz bogacącej się szybko klasy średniej, Chiński Bank Centralny także zainteresowany jest kupnem złota w celu dywersyfikacji potężnych dolarowych rezerw. Ponieważ informacje na ten temat są bardzo lakoniczne, na pierwszy rzut oka wygląda jakby niewiele się działo. Jednak wielu analityków przypuszcza, że bank centralny skupuje większość chińskiego wydobycia i jest zainteresowany kupnem kruszcu u zagranicznych producentów. Wydaje się to logiczne, ponieważ państwa UE oraz Ameryka mają rezerwy złota na poziomie odpowiednio 11 i 8 tysięcy ton. Chiny natomiast przyznają się jedynie do 1200 ton. Chyba każdy zdaje sobie sprawę, że kumulowanie papierowych rezerw może się źle skończyć. Brak informacji na temat skupu złota przez PBoC tłumaczy się raczej chęcią utrzymania cen kruszcu na rozsądnym poziomie. Każda informacja o zakupie większej partii złota spowodowałaby nagły wzrost cen na rynku.
Trzeci czynnik to duży wzrost popytu inwestycyjnego na sztabki i monety na całym świecie. Warto przy tym zauważyć, że wydobycie złota przez ostatnie dziesięć lat pozostaje na stabilnym poziomie z lekką tendencją zniżkową.  

 Import złota z Hong Kongu stanowi około połowy całkowitego importu kruszcu do Chin. W październiku i listopadzie zeszłego roku import zaczął rosnąć wykładniczo, głównie ze względu na zbliżający się Chiński Nowy Rok. Później trochę osłabł, przez trzy kolejne miesiące stabilizując się w okolicach 40 ton miesięcznie. Warto porównać te wyniki z początkiem roku 2010 i 2011 kiedy import był minimalny. Od razu widać dużą różnicę w stosunku do poprzednich lat. Sumarycznie w przeciągu dwóch pierwszych miesięcy tego roku import wyniósł 72,6 tony co stanowi ponad siedmiokrotny wzrost w stosunku do tego samego okresu w roku poprzednim. 


Ilość srebra w SLV spadła w stosunku do poprzedniego tygodnia o 2,4 mln oz i wynosi 308,4 mln oz. Liczba sprzedanych krótko udziałów funduszu, publikowana przez www.shortsqueeze.com wzrosła o 2,7 mln sztuk (uncji), co złamało kilkutygodniowy trend. Obecnie sprzedanych krótko udziałów jest 11,78 mln sztuk. Oznacza to że taka liczba uncji srebra nie ma pokrycia w metalu przechowywanym przez fundusz.


Zapasy Comexu ponownie wzrosły. Tym razem o 2,1 mln oz srebra. Na zamknięcie czwartkowej sesji wyniosły one 141.594.393 oz metalu. To 23 tydzień wzrostów, przerwanych jedynie niewielką korektą w lutym.
Kwiecień nie jest miesiącem dostaw srebra na Comexie. Od początku miesiąca rozliczone i dostarczone zostały jedynie 173 kontrakty, opiewające na 0,87 mln oz kruszcu.



Sprzedaż Silver Eagle już drugi raz w tym roku straciła dynamikę. Po bardzo słabym lutym czeka nas prawdopodobnie równie słaby kwiecień. Dużo zależy do wzrostów cen, gdyż sprzedaż wyraźnie rośnie kiedy wraz ze wzrostem notowań srebra.

January          6,107,000
February        1,490,000
March            2,542,000
April               780,000
Total               10,919,000


Jeżeli w 2011 roku Grecja i Włochy były głównym zagrożeniem dla strefy euro, tak w tym roku będzie to najprawdopodobniej Hiszpania. Z której strony by nie spojrzeć sytuacja wygląda źle. W czwartym kwartale 2011 roku PKB spadło o 0,3%. Z technicznego punktu widzenia brakuje jeszcze jednego spadkowego kwartału, aby ponownie ogłosić recesję. Bezrobocie osiąga rozmiary rzadko widywane w innych krajach, a giełda może już w przyszłym tygodniu spaść do poziomów widzianych ostatnio w 2003 roku. Rentowność obligacji rośnie a CDSy są najwyżej w historii. Jeżeli Madryt zacznie jeszcze bardziej zaciągać pasa, to pewnie skończy się to rewolucją społeczną. Szansa na ponowny pakiet pomocowy w stylu greckim ze strony EBC zaczyna rosnąć, jednak tym razem skala problemu jest o niebo większa. W USA sytuacja unormowała się, ale jeśli Europa będzie przeżywać kłopoty to i Ameryka to odczuje. Dodatkowo Chiny notują spowolnienie gospodarcze (jeśli tak to można nazwać).
Na wszystkie te wydarzenia można popatrzyć z drugiej strony. Europa może być w przeciągu następnych kilku miesięcy zmuszona do następnego LTRO lub uruchomienia programu skupu obligacji. Chiny po zeszłorocznych podwyżkach stóp procentowych i zwiększaniu poziomu rezerw obowiązkowych dla banków, mają duże pole do luzowania polityki monetarnej. Ameryka trzyma wszystkich inwestorów „w szachu”, mówiąc że QE3 jest na razie zbędne, zaraz potem przyznając, że jeśli będzie trzeba to nie zawaha się go użyć. Wielka Brytania i Japonia w ogóle nie przejmują się niczym, tylko co chwila ponawiają swoje programy Quantitative Easing. Wygląda na to, że szeroki strumień pieniędzy płynący na rynek jeszcze długi czas pozostanie nietknięty. Wszystko to powinno mieć długofalowy pozytywny wpływ na ceny kruszców.