niedziela, 29 stycznia 2012

Analiza rynku srebra, 29 stycznia 2011

Zakończyliśmy czwarty z rzędu wzrostowy tydzień na rynku srebra i złota. Na szczególną uwagę zasługuje złoto, które wybiło się dynamicznie powyżej swoich głównych średnich i dodatkowo przebiło średnioterminową linię trendu spadkowego, mającą swój początek we wrześniu zeszłego roku. Tym samym złoto zbliżyło się na niespełna dziesięć procent do swojego historycznego rekordu na poziomie 1921 $/oz. Srebro także nie pozostaje w tyle, jednak ruch do góry spowalniany jest przez commercials (największych inwestorów), ponownie wyprzedających duże ilości długich pozycji i zajmujących krótkie. Z tego powodu wzrosty na rynku srebra wyglądają na trochę „przytłumione”. W poniedziałek i wtorek notowania obydwu metali poruszały się horyzontalnie. W środę ceny srebra i złota zareagowały bardzo gwałtowną zwyżką na decyzję FOMC, o pozostawieniu stóp procentowych na dotychczasowych niskich poziomach do 2014 roku. Komisja nie zadecydowała o rozpoczęciu kolejnej rundy Quantitative Easing. Samo pozostawienie stóp procentowych na minimalnych poziomach przez kolejne trzy lata, nie jest wielkim zaskoczeniem. Od dawna było wiadomo, że FOMC będzie maksymalnie opóźniał moment podniesienia stóp procentowych, aby banki jak najdłużej mogły dostarczać tanich kredytów dla firm i co równie ważne minimalizować koszty obsługi długu. Tym bardziej, że po spadkach cen surowców w 2011 roku, inflacja znacznie wyhamowała ściągając presję na podwyżkę stóp procentowych. Bankierzy dostali zatem bardzo konkretny prezent. Przez trzy kolejne lata będą mogli pożyczać pieniądze na zero procent i udzielać wyżej oprocentowanych kredytów, bądź inwestować środki w akcje, surowce lub inne aktywa. Po decyzji FOMC srebro i złoto poszybowały do góry, a siły do wzrostów starczyło jeszcze na czwartek i piątek. Ostatecznie notowania srebra zakończyły tydzień na poziomie 33,8 $/oz co stanowi wzrost o 1,72 $ czyli 5,4%. Złoto wzrosło o 74$ czyli 4,4% kończąc piątkową sesję na poziomie 1738,3 $/oz. Ze względu na nierównowagę we wzroście obydwu metali wskaźnik GSR zawęził się do 51,4 pkt.

 W piątek opublikowany został raport Commitment of Traders. Na rynku srebra inwestorzy komercyjni „wysypali” dużą ilość długich pozycji i dodatkowo zajmowali krótkie. Netto liczba krótkich pozycji wzrosła o pokaźne 4639, do poziomu 25021 sztuk. To już czwarty tydzień z rzędu, jak commercials zwiększają ilość krótkich pozycji. Od końca grudnia zeszłego roku zwiększyli je o 11 tysięcy kontraktów. Srebro wzrosło w tym czasie o 6$ czyli 22%. Wyszczególniając z kategorii komercyjnej czwórkę największych inwestorów, czyli Top4 widać że są oni odpowiedzialni za znaczną część ostatnich zakupów po krótkiej stronie rynku. W zeszłym tygodniu dokupili oni 2650 kontraktów.


Na rynku złota sytuacja wygląda bardziej pozytywnie. Commercials zwiększają zaangażowanie po krótkiej stronie rynku, jednak z dużo mniejszą dynamiką. Przez trzy ostatnie tygodnie dokupili 18 tysięcy krótkich pozycji, co jest niewielką ilością w skali całego rynku złota. W zeszłym tygodniu inwestorzy komercyjni zwiększyli liczbę krótkich pozycji o 6800 do poziomu 180 tysięcy sztuk.


W  środę 18 stycznia Kongres USA odrzucił wniosek o zwiększenie limitu zadłużenia w Ameryce. Nic to jednak nie dało ponieważ w czwartek Senat przegłosował podwyższenie debt ceiling o 1,2 bln$. Stare ograniczenie poziomu zadłużania zostało nieoficjalnie przekroczone już kilka tygodni temu. Jednak amerykański rząd, podobnie jak w 2011 roku wykorzystał środki na kontach funduszy emerytalnych, aby finansować swoją bieżącą działalność. Spowodowało to, że dług przestał oficjalnie rosnąć tuż przy granicy 15,2 bln$. Obecne podwyższenie do poziomu 16,4 bln$ nie pozwoli dotrwać demokratom nawet do listopadowych wyborów, chyba że rząd mocno zaciśnie pasa i ograniczy wydatki. Dla inwestorów zabezpieczających oszczędności w złocie i srebrze jest to całkiem pozytywna wiadomość. Praktycznie od kiedy USA rozpoczęły finansowanie swoich wydatków poprzez emisję długu, złoto pnie się do góry.


 Srebro podobnie jak miedź jest głównie metalem przemysłowym, dlatego jego cena w dużej mierze zależy od koniunktury gospodarczej na świecie. Poprzez rosnący popyt inwestycyjny, który obecnie stanowi niespełna 30% całego popytu na srebro, sytuacja powoli się zmienia, jednak możliwa recesja lub wzrost ekonomiczny dalej mają główny wpływ na notowania metalu. Pozostawienie stóp procentowych przez FOMC przez trzy kolejne lata na bardzo niskim poziomie, daje nadzieje na przyspieszenie wzrostu gospodarczego w Ameryce. Otwiera to drogę do wzrostów na rynku surowców. Pierwszym z rzędu krajem, który skorzysta na rozwoju gospodarki amerykańskiej będą Chiny. Zużywają one 40% globalnego wydobycia miedzi, co powoduje że cena metalu jest dobrym odniesieniem do wzrostu gospodarczego w Państwie Środka. W drugiej połowie zeszłego roku inwestorzy przestraszeni złymi perspektywami rozwoju sytuacji w Europie i USA zaczęli wyprzedawać miedź, której ceny straciły około trzecią część swojej wartości. W międzyczasie zaczęły napływać niepokojące informacje z Państwa Środka, sugerujące twarde lądowanie tamtejszej gospodarki. Indeks giełdy w Shanghaiu spadł z ponad 3 tysięcy punktów w kwietniu 2011 roku, do 2150 pkt na początku tego roku. Jak duża była dysproporcja pomiędzy przewidywaniami inwestorów a realnym stanem gospodarki przekonano się w tym tygodniu, kiedy Pekin ogłosił roczny wzrost PKB na poziomie 8,9% i sprzedaż detaliczną rosnącą ponad 18%. Na fali spadków cen czerwonego metalu w  zeszłym roku, import koncentratu miedzi do Chin nie tylko nie spadał, ale im cena stawała się niższa tym bardziej rósł. Ostatnio upublicznione dane pokazują że w listopadzie, czyli w czasie kulminacji spadków, import koncentratu wzrósł do 670 tysięcy ton, podczas gdy w lutym, kiedy ceny miedzi przekraczały 4,5 $/pound, zmalał do 400 tysięcy ton. Wychodzi na to że Chiny wykorzystały zeszłoroczne spadki cen miedzi do bardziej intensywnych zakupów metalu.

 Pomimo znacznych ruchów cen srebra SLV pozostaje ciągle „uśpione”. Przez trzy tygodnie nastąpiła jedna minimalna zmiana w ilości metalu przechowywanego przez fundusz. W zeszłym tygodniu z magazynów SLV ubyło 6 ton srebra. Zapasy znajdują się obecnie na poziomie 9510,7 ton czyli niespełna 306 mln uncji.


Zapasy w magazynach Comexu ponownie zwiększyły się, tym razem o 1,1 mln oz, do poziomu 128 238 313 oz. To już jedenasty tydzień nieprzerwanych wzrostów. Ruch u depozytariuszy także jest duży. Praktycznie codziennie setki tysięcy uncji srebra przychodzą i opuszczają magazyny. Styczeń nie jest miesiącem dostawy na rynku srebra, co nie przeszkadza inwestorom realizować kontrakty w dużych ilościach i zamawiać dostawę metalu. Od początku miesiąca zrealizowane zostały 1161 kontrakty, opiewające na 5,8 mln oz metalu.

Sprzedaż Silver Eagle doszła w tym miesiącu do 5,697 mln sztuk jednouncyjnych monet. Do końca miesiąca pozostało jeszcze kilka dni i ciężko będzie pobić zeszłoroczny styczniowy rekord sprzedaży wynoszący grubo powyżej 6 mln oz.

 

Kongres USA nie wykazuje żadnych objawów woli walki z ogromnym deficytem budżetowym. Szef Fed Ben Bernarke także nie kwapi się do podniesienia stóp procentowych. Im dalej wchodzi się w pułapkę łatwych pieniędzy tym trudniej z niej wyjść. Za trzy lata dług Ameryki może przekroczyć 20 bilionów dolarów. Jeżeli z początkiem 2015 roku Fed będzie chciał podnieść stopy procentowe o kilka procent aby zwalczyć inflację, to obsługa długu zacznie rosnąć wykładniczo. To nie są kwoty które budżet mógłby ostatecznie wytrzymać. Dlatego coraz bardziej realne staje się QE infinity, głoszone od jakiegoś czasu przez bardziej radykalnych analityków.
Pomimo niezbyt pozytywnych danych dotyczących krótkich pozycji na rynku srebra, warto pamiętać że ma to znaczenie tylko w średnim terminie. W którymś momencie nastąpi załamanie cen, w czasie którego commercials pozbędą się krótkich pozycji. Tak przynajmniej bywało do tej pory. Jest też możliwy inny scenariusz, w którym inwestorzy komercyjni muszą pozbyć się swoich krótkich pozycji ze względu na rosnące straty, spowodowane wzrostami cen srebra. Nie mam zamiaru zgadywać który z nich się sprawdzi. Doświadczenie uczy, że pierwszy jest dużo bardziej prawdopodobny. Jednak długoterminowy trend pozostaje wzrostowy, i jest on teraz dodatkowo wzmocniony decyzją o utrzymaniu dostępu do taniego pieniądza w USA przez następne trzy lata. Wielka Brytania i Japonia od dawna nie mają już z tym problemu, drukując pieniądze na trzy zmiany. Jest całkiem realne, że inne kraje na czele z Chinami i Brazylią zaczną luzować swoją politykę monetarną przez obcięcie stóp procentowych lub wstrzyknięcie do systemu bankowego dodatkowych środków. W Europie zaliczyliśmy pierwsze LTRO, a drugie planowane jest na koniec lutego. Wszystko to daje podstawy do długoterminowych wzrostów na rynku srebra i złota.

czwartek, 26 stycznia 2012

EBC - EMS, deposit fasility, sterylizacja

Europejski Bank Centralny kontynuuje skup obligacji państw strefy euro w ramach programu SMP (Security Market Programme). W zeszłym tygodniu zakupy opiewały na kwotę 2 miliardów euro. Od rozpoczęcia SMP łącznie EBC ściągnął z rynku papiery dłużne o wartości 219 mld euro. 



EBC ma także inne instrumenty które może użyć do wspierania wzrostu gospodarczego na kontynencie, poprzez kupno obligacji. Powołane zostały dwa programy, których zadaniem jest zakup covered bonds, czyli obligacji zabezpieczonych emitowanych głównie przez instytucje finansowe. Wspieranie korporacji poprzez kupno emitowanych przez nie papierów wartościowych, może być skuteczną formą pośredniego wspierania gospodarki podobną do QE. Europejski Bank Centralny powołał do życia dwa programy - CBPP i CBPP2 (Covered Bond Purchase Programme). Pierwszy z nich został rozpoczęty w maju 2009 roku i przez kolejne 12 miesięcy skupił z rynku papiery wartościowe za 60 mld euro, po czym został zakończony. Ponieważ zakupy dotyczyły głównie papierów o czasie do wykupu pomiędzy 3 a 7 lat, na koncie CBPP ciągle znajdują się obligacje o wartości 58 mld euro. Drugi program, który docelowo opiewa na 40 mld euro rozpoczął się w listopadzie zeszłego roku i po słabym początku zaczyna powoli nabierać tempa. Od początku roku zakupione zostały obligacje zabezpieczone o wartości 2,1 mld euro, a łączne zakupy to ponad 5 mld euro.


W poniedziałek ministrowie 17 krajów strefy euro porozumieli się w sprawie Europejskiego Mechanizmu Stabilizującego ESM. Jest to rodzaj funduszu, który zastąpić ma działający obecnie EFSF. Mechanizm Stabilizujący był już w planach dużo wcześniej, jednak pierwotnie zakładano, że wystartuje w połowie przyszłego roku. Na spotkaniu uzgodniono, że ESM rozpocznie działalność rok wcześniej, czyli z początkiem lipca 2012. Obecnie EFSF jest głównym narzędziem w strefie euro służącym do udzielania pożyczek zadłużonym państwom. Z jego pomocy skorzystała dotychczas Irlandia, Portugalia i Grecja. Jednak EFSF nie jest wystarczająco duży aby pomóc większym gospodarkom, takim jak Włochy czy Hiszpania. Dodatkowo ostatnio otrzymał cios od agencji ratingowej S&P, która obniżyła rating EFSF z AAA do AA+. Dużo mówiło się o zwiększeniu rozmiarów funduszu, jednak wszelkie zmiany blokowane były przez Niemców, którzy gwarantują największą część wykorzystywanych przez EFSF środków. W momencie startu w lipcu ESM będzie w posiadaniu 500 mld euro, co wydaje się kroplą morzu potrzeb, dla zadłużonych europejskich krajów. Od strony Włoch i Francji istnieje duża presja na to, aby zwiększyć wielkość ESM do biliona euro. Nieoficjalnie mówi się, że Niemcy mogą „przehandlować” zwiększenie środków funduszu do 750 mld euro, w zamian za zgodę innych państw na przyjęcie planów oszczędnościowych i cięć w krajowych budżetach (link). Jeżeli ESM osiągnie 0,75 bln euro, będzie to w miarę solidny firewall (przynajmniej na jakiś czas), z możliwością użycia w kryzysowej sytuacji. Oczywiście patrząc realnie na sprawę długu, nawet taka kwota nie jest wystarczająca na długotrwałe zapewnienie spokoju w Europie, ale fundusz będzie miał znacznie więcej „amunicji do wystrzelania” niż obecnie. 


Sterylizacja środków wpompowanych w rynek poprzez program SMP, czyli powrót tych środków na depozyty banku centralnego, cieszy się niegasnącym zainteresowaniem. W tym tygodniu na wysterylizowanie 219 mld euro, złożono oferty o wartości 346 mld euro. Nieco mniej niż w poprzednim tygodniu, ze względu na  malejącą opłacalność tych operacji. Duży popyt jaki wystąpił przez ostatnie cztery tygodnie spowodował, że oprocentowanie zbliża się do progowego poziomu depozytów jednodniowych ustalonym na poziomie 0,25%. Ostatnia aukcja w ramach sterylizacji zakończyła się oprocentowaniem na poziomie 0,29% czyli jedynie 0,04 więcej od deposit fasility.


Poziom depozytów ciągle utrzymuje się na niezmiennie wysokim poziomie. Wczoraj wartość deposit fasility wyniosła 484 mld euro. Banki składają swoje pieniądze na jednodniowe depozyty EBC, ze względu na bezpieczeństwo i możliwość szybkiego ich użycia, jeśli sytuacja rynkowa się pogorszy.




wtorek, 24 stycznia 2012

Shdow banking - rehypotecation, część III

Jest to kontynuacja pierwszej i drugiej część dotyczącej shadow banking, czyli podmiotów działających podobnie jak banki, tylko nie poddanych regulacjom i nadzorowi typowemu dla "normalnych" banków.
Istotą sekurytyzacji jest podział kredytów udzielonych przez bank na grupy, a następnie ich zamiana na papiery wartościowe i sprzedaż innym inwestorom. Dlaczego bankowi bardziej opłaca się łączyć kredyty i sprzedawać niż trzymać i zarabiać na wysokim oprocentowaniu?


Zasadniczym powodem jest zmniejszenie ryzyka, które faktycznie wraz ze zbyciem ABS-ów jest przesuwane na jego nabywców.
Niestety istnieje też drugi powód, który związany jest z próbą maksymalizacji zysków banku za wszelką cenę i który nie tylko nie zmniejsza ryzyka, ale wydatnie je powiększa. Okazuje się, że część banków tworzy zależne od siebie wehikuły inwestycyjne, głównie SIV’s które odkupują od banku ABS-y finansując zakup krótkoterminowymi pożyczkami (czyli typowy shadow banking). Ze względu na uzyskane przez SIV gwarancje, w przypadku pojawienia się strat bank musi je pokryć. Nie ma tutaj mowy o przesuwaniu ryzyka do innych podmiotów. Nazywa się to  regulatory arbitrage i mówiąc wprost jest próbą ominięcia przez banki przepisów, oraz wyjścia ze strefy regulacji bankowych, co w konsekwencji daje realne profity w postaci zwiększonych zysków. Jeżeli banki trzymałyby kredyty u siebie, podlegałyby wszystkim bankowym regulacjom. Sekurytyzując je i parkując w innych podmiotach, przesuwają te środki poza kontrolę bankową.


Tutaj dochodzimy do początków kryzysu i kłopotów z płynnością AIG, który w przeciwieństwie do Lehman Brothers został ostatecznie ocalony przez rząd USA. Żeby zobaczyć jak łączy się to z bankowością alternatywną, należy zdefiniować pojęcie rehypotekacji:
Rehypotecation – sytuacja w której bank albo broker używa środków przesłanych przez klienta do zabezpieczenia swoich własnych transakcji. Praktyka ta jest legalna i opiewa na biliony dolarów.

 
„Zapewne mało kto zdaje sobie sprawę, ale miejsce które przyczyniło się do zawalenia fundamentów obecnego systemu finansowego, nie znajduje się nawet w USA. To było małe biuro ulokowane na ostatnim piętrze 1 Curzone Street w londyńskim dystrykcie Mayfair, kierowana przez Joe Cassano, szefa AIG Financial Products. Przyczyną tego, że biuro amerykańskiej firmy jaką było AIG znajdowało się w Londynie była możliwość sprzedawania CDS-ów jak najdalej od federalnych przepisów i regulacji, co AIG skwapliwie wykorzystywało. Faktycznie Cassano sprzedał CDS-y warte 2.7 biliona dolarów, tuż przed upadkiem firmy spowodowanym jednym „ drobnym” niedopatrzeniem – przekonaniem że ceny mieszkań mogą iść tylko w górę. Jednak główne pytanie brzmi, dlaczego AIG sprzedało aż tyle CDS-ów? Odpowiedź nie jest trudna. W świecie z limitowaną ilością prawdziwych aktywów, jedyną drogą do generowania dużych zysków, było sprzedawanie syntetycznego ubezpieczenia (CDS) w praktycznie nielimitowanych ilościach” (link).

 
W USA istnieją ograniczenia dotyczące rehypotekacji, jednak w Wielkiej Brytanii nie ma żadnych limitów na wykorzystanie środków klienta jako zabezpieczenia własnych transakcji brokera. Firmy mogą ponownie w 100% wykorzystać środki na rachunkach inwestorów. Ze względu na różnice prawne w GB i USA, amerykańskie korporacje zaczęły wykorzystywać swoje europejskie oddziały jako źródło kapitału.
W 2007 roku rehypotekacja stanowiła połowę aktywności w shadow banking system. Przed bankructwem Lehman Brothers, MFW wykalkulowało że amerykańskie banki otrzymywały 4 bln$ kapitału poprzez rehypotekację, z których większość pochodziła z Wielkiej Brytanii. Ponieważ ponowne wykorzystanie aktywów jako zabezpieczenia transakcji może być wykonywane wielokrotnie (churn), początkowe „prawdziwe aktywa” mogą stanowić jedynie 1 bln$, czyli czwartą część kapitału utworzonego przez rehypotekację (link).

 
Przypomina to system rezerwy cząstkowej, takiej samej jak w zwykłych bankach, tylko tutaj w użyciu shadow banking system. Z tym można wiązać upadek AIG, a szczególnie Lehman Brothers, które przekierowywały swoje fundusze z USA do Wielkiej Brytanii, a następnie pomnażały je kilkakrotnie poprzez rehypotekację. Problem nastąpił w momencie załamania na rynku i spadku wartości inwestycji. W tym momencie większość funduszy po prostu znikła.
Podobny problem mógł być przyczyną upadku MF Global. Christopher Elias w swoim artykule dotyczącym rehypotekacji (link) wskazuje na warunki umowy która była zawierana z klientami MFG. Umowa o świadczenie usług brokerskich, takich jak obrót surowcami, kontraktami futures i forward, opcjami, akcjami i walutami zawierała następującą klauzulę:
“7. Consent To Loan Or Pledge You hereby grant us the right, in accordance with Applicable Law, to borrow, pledge, repledge, transfer, hypothecate, rehypothecate, loan, or invest any of the Collateral, including, without limitation, utilizing the Collateral to purchase or sell securities pursuant to repurchase agreements [repos] or reverse repurchase agreements with any party, in each case without notice to you, and we shall have no obligation to retain a like amount of similar Collateral in our possession and control.”
Co oznacza, że firma ma prawo do użycia aktywów klienta jako zabezpieczenia własnych transakcji, bez limitu, w transakcjach z kimkolwiek chce i bez powiadamiania o tym klienta.

 
Transakcje z wykorzystaniem rehypotekacji są off-balancesheet. Podczas gdy zwykła transakcja pojawia się w aktywach i pasywach bilansu danego banku, transakcje off-balancesheet mogą pojawić się w sprawozdaniach finansowych wielu banków. Powoduje to powstanie łańcucha połączeń pomiędzy bankami, gdzie wielokrotna rehypotekacja oparta jest tylko na jednym „prawdziwym” aktywie. Ryzyko jest ogromne.

niedziela, 22 stycznia 2012

Analiza rynku srebra, 22 stycznia 2011

Zakończyliśmy najlepszy od dłuższego czasu tydzień na rynku metali szlachetnych. Srebro zanotowało pięć wzrostowych sesji pod rząd. Złoto było jedynie trochę gorsze minimalnie spadając w czwartek. Obydwa metale wybiły się ponad swoje średnie pięćdziesięciodniowe, a złoto dodatkowo przebiło MA-200. Ostatecznie srebro zakończyło tydzień na poziomie 32,07 $/oz co stanowi wzrost o 2,39 dolara, czyli 8%. Od poniedziałku do czwartku ceny poruszały się praktycznie w bok, dopiero w piątek nastąpił silny wzrost, który wyniósł notowania srebra prawie 5% wyżej niż dzień wcześniej. Cena złota zamknęła piątkową sesję na poziomie 1666,08 $/oz, co stanowi wzrost o 31,5 dolara czyli 1,9%. Ze względu na nierównowagę we wzroście cen obydwu metali, wskaźnik GSR zawęził się do poziomu 51,9. Oznacza to, że za jedną uncję złota możemy nabyć prawie 52 uncje srebra.


W piątek opublikowany został raport COT. Na rynku srebra liczba krótkich pozycji netto w posiadaniu commercials wzrosła o 1320 sztuk, osiągając poziom 20382. To już trzeci tydzień z rzędu, kiedy segment komercyjny zajmuje krótkie pozycje podczas rosnących cen srebra. Od końca grudnia zwiększyli oni swoje krótkie pozycje o 6,2 tysiąca sztuk. Po rozbiciu raportu COT na podkategorie, widać że w poprzednim tygodniu Top4, czyli grupa czterech największych graczy na rynku srebra, zwiększyła swój udział po krótkiej stronie rynku jedynie o 80 pozycji. Praktycznie cały zeszłotygodniowy wzrost można przypisać mniejszym graczom w kategorii commercials.




Na rynku złota liczba krótkich pozycji netto w rękach inwestorów komercyjnych zwiększyła się o 6,4 tysiąca sztuk, do poziomu 172,9 tysiąca. W skali całego rynku nie jest to ogromny wzrost i dalej znajdujemy się przy minimach z połowy października zeszłego roku.


Wydarzeniem tygodnia na rynku srebra była informacja o dalszej ekspansji PSLV. Fundusz kierowany przez Sprott Asset Management zamierza wyemitować nowe udziały na kwotę 300 - 350 mln dolarów. Już wcześniej Eric Sprott sygnalizował, że chce kupić srebro w kilku partiach, na łączną kwotę 1,5 mld dolarów. Zebrane w ofercie pieniądze zostaną przeznaczone na zakup fizycznego srebra, a każdy wyemitowany udział będzie reprezentował jakąś jego część. PSLV był do tej pory funduszem zamkniętym, emitującym certyfikaty inwestycyjne. Obecna oferta dotyczy udziałów, które mogą być umarzane lub odsprzedawane przez uczestników funduszu i jest przeznaczona dla inwestorów w USA i Kanadzie. Nowe udziały będą sprzedawane z premią ustaloną 12,5% powyżej ceny srebra. Ustalenie premii na takim poziomie prawie automatycznie spowodowało jej obniżenie, dla już notowanych certyfikatów PSLV do 9%. Dla przypomnienia jeszcze dwa tygodnie temu przekraczała ona 30%. Po prostym oszacowaniu można dojść, że fundusz poprzez swoją ofertę ściągnie z rynku około 10 mln oz srebra. Nie wydaje się, że jest to na tyle duża ilość, aby były problemy z jej dostarczeniem. Poza tym od maja zeszłego roku z ETF SLV wypłynęło w nieznanym kierunku ponad 60 mln oz metalu. Część z tego srebra mogła trafić do magazynów Comexu, powodując ostatnie znaczne wzrosty zapasów. Pozostała część prawdopodobnie znajduje się w czyiś rękach i będzie dostępna na rynku.



W mediach pojawiły się komentarze przypisujące piątkowe silne wzrosty na rynku srebra, ofercie wystawionej przez PSLV.
Today’s incredible move was the culmination of a comment made by UBS analyst Edel Tully. He stated that hedge fund manager Eric Sprott may be in the market buying spot futures (link)”.
Czyli silny wzrost srebra nastąpił po komentarzach analityka UBS Edel’a Tullego, który stwierdził w swoim prywatnym liście do inwestorów, że Eric Sprott może być obecnie na rynku i kupować kontrakty terminowe na dostawę srebra. Ciężko powiedzieć czy jest to prawda. Jeżeli tak, to PSLV pewnie szybko zakupi odpowiednią ilość kontraktów, ze względu na niewielką wartość oferty.



Po opublikowaniu w tym tygodniu raportu World Gold Council dotyczącego zakupów złota przez banki centralne w grudniu, można posumować 2011 rok. Był on trzecim z kolei, kiedy banki centralne kupiły więcej złota niż sprzedały. W zeszłym roku sumarycznie zakupione zostały 329,8 tony złota netto. Przed kryzysem w 2008 roku banki centralne pozbywały się około 450 ton złota rocznie. Po upadku Lehman Brothers sytuacja odwróciła się i nie licząc 2009 roku który był rekordowo dobry, obecnie banki centralne kupują rocznie ponad 300 ton kruszcu. W światowym popycie i podaży jest to zwrot o 750 ton na korzyść popytu. Powyższe dane nie zawierają informacji o kupnie złota przez Public Bank of China. Można założyć z dużym prawdopodobieństwem, że Chiny dywersyfikują swoje ogromne rezerwy walutowe poprzez kupno złota. Jeżeli konserwatywnie przyjmiemy, że rocznie PBoC skupuje 200 ton złota (prawdopodobnie znacznie więcej), to zakupy banków centralnych wynoszą co roku około 550 ton złota netto. GFMS wstępnie podaje trochę inne dane dotyczące zakupów złota, tzn. jeszcze lepsze (430 ton zakupionych przez banki centralne w 2011 roku i prognoza następnych 190 ton w pierwszej połowie tego roku). Musi minąć trochę czasu, zanim zostanie ustalona dokładna ilość, prawdopodobnie dane ciągle są weryfikowane.  



Zbliża się Chiński Nowy Rok, który w 2012 wypada wyjątkowo wcześnie bo 23 stycznia. Już w zeszłym roku, miesiące poprzedzające nowy rok były wyjątkowo udane pod względem sprzedaży złotej biżuterii oraz różnego typu podarunków (najczęściej w kształcie królika, ponieważ 2011 był rokiem królika, teraz dominuje smok) wliczając w to złoto lokacyjne. Rosnąca w liczbę chińska klasa średnia przypomniała sobie o wartości kruszców, po dziesiątkach lat zamknięcia rynku złota przez władze komunistyczne. Przełom zeszłego roku był czasem w którym USA zasilało rynek setkami miliardów dolarów w ramach QE2, a na całym świecie wzrost cen surowców powodował galopującą inflację. W Chinach wzrosty cen były szczególnie bolesne. Powodowało to idealne warunki do sprzedaży złota praktycznie w każdej postaci. Nawet biżuteria i prezenty miały wartość bezpiecznej lokaty kapitału. Szybko bogacąca się chińska klasa średnia, może być motorem wzrostu cen złota i srebra w najbliższych latach. Jej liczebność szacowana jest różnie, ale przyjmijmy że jest to około 200 mln ludzi. Prognozy przewidują wzrost do 800 mln w przeciągu następnych 15 lat. Fenomenem jest to, że klasa średnia ukształtowała się właściwie w przeciągu ostatnich dziesięciu lat oraz to że od razu w tak dużej liczebności. 


Zarówno inflacja jak i pogorszenie sytuacji ekonomicznej w Chinach może wpłynąć na dalszy wzrost popytu na złoto. Jeżeli dojdzie do znacznego zwolnienia tempa wzrostu gospodarczego, rząd w Chinach będzie starał się zrobić wszystko aby znowu pchnąć gospodarkę do przodu. Na przykład poprzez obniżenie stóp procentowych lub poziomu rezerwy obowiązkowej, czyli uwolnienie większej ilości pieniędzy w systemie finansowym. Kroki takie mogą nie zadziałać jeżeli dojdzie do recesji w Europie, która jest jednym z głównych odbiorców chińskich produktów. Gospodarka chińska w głównej mierze oparta na eksporcie, bazuje na dobrej sytuacji swoich importerów. Każde załamanie w USA lub w Europie to także cios dla chińskiej gospodarki, a strajki bezrobotnych to najczarniejszy sen chińskich decydentów. Jakkolwiek potoczy się sytuacja, czy będziemy mieć następne QE w Ameryce i Europie, które zapobiegnie kryzysowi ale spowoduje wzrost cen surowców, czy też dojdzie do recesji i w konsekwencji kryzysu w Chinach, sytuacja złota wydaje się niezagrożona. W obydwu przypadkach ochrona swoich oszczędności pozostaje priorytetem. 


Wpływ powiększającej się klasy średniej na popyt złota (i innych surowców) wydaje się znaczny i można go zmierzyć. Nie ma natomiast sensu przewidywanie popytu na srebro ze strony bogacących się Chińczyków (i w ogóle Azjatów) i wpływu jaki to będzie miało na jego cenę. Rynek srebra jest mikroskopijnie mały w porównaniu do możliwości jakimi dysponują miliony ludzi w Chinach i Indiach. Przemysł konsumuje większość z wydobywanego srebra. Już teraz popyt inwestycyjny w połączeniu z przemysłem z nawiązką absorbuje podaż metalu (o czym świadczą rosnące od lat ceny). Jeżeli miałyby dojść do tego Chiny, w których tradycyjnie metalem kojarzonym z formą oszczędności jest srebro a nie złoto, to nawet ciężko oszacować wpływ jaki to będzie miało na cenę kruszcu. 



Zeszłoroczne zakupy złota przed chińskim nowym rokiem były rekordowe. Napędzała je dodatkowo wszechobecna inflacja. Okazuje się, że w tym roku pomimo stabilnych cen Chińczycy nie poskąpili pieniędzy na zakupy kruszców. Dokładne dane o popycie będą wiadome po pierwszym kwartale, jednak już teraz można wstępnie oszacować ile złota wędruje do Chin. Poniższy wykres dotyczy importu kruszcu z Hong Kongu, który jest tylko jednym z kierunków sprowadzania złota. W listopadzie przekroczone zostało 100 ton, a miesiące poprzedzające też należały do rekordowych.


Ilość srebra przechowywana przez SLV nie zmieniła się w stosunku do poprzedniego tygodnia i wynosi 9516,75 ton, czyli 306 mln oz.
W magazynach Comexu dalej przybywa srebra. W ostatnim tygodniu zapasy zwiększyły się o 1,17 mln oz do poziomu 127 145 636 oz. To ósmy tydzień z rzędu kiedy rosną rezerwy srebra na Comexie. Od końca listopada zeszłego roku zwiększyły się one o prawie 20 mln oz. Styczeń nie jest miesiącem dostawy srebra na Comexie, pomimo to rozliczone i dostarczone zostały 824 kontrakty, opiewające na 4,12 mln oz metalu, co jest całkiem dobrym wynikiem.
Sprzedaż Silver Eagle po trzech tygodniach stycznia wynosi 5,297 mln oz. Jest szansa pobicia rekordu z zeszłego roku, kiedy w styczniu sprzedane zostały 6,422 mln oz metalu.

 

Przewidywanie co stanie się z cenami srebra w krótkim terminie jest ekstremalnie trudne. Zresztą nie sądzę, żeby na rynku zdominowanym przez commercials, ktoś był w stanie oprócz ich samych to robić. Nie należy tracić z oczu głównej przyczyny dla której warto zaangażować się w inwestycje w srebro. Właściwie to tych głównych przyczyn jest przynajmniej pięć. Po pierwsze zaniżanie cen srebra, które miało miejsce przez ostatnie kilkadziesiąt lat. Cena metalu przez lata oscylująca wokół 5 dolarów za uncję spowodowała, że otwieranie nowych kopalni było nieopłacalne. Większość wydobycia dalej jest ubocznym skutkiem produkcji innych metali. Przy ogromnym rozwoju przemysłowym i masowej produkcji jakie miały miejsce w ostatnich kilku dziesięcioleciach, znane rezerwy srebra praktycznie wyczerpały się. Bardzo trudno ocenić ile kruszcu znajduje się jeszcze w rękach rządowych Rosji i Indii, ale oficjalne dane GFMS z 2008 roku mówią o 72 mln oz. Według Silver Istytute sprzedaż rządowych zapasów wyniosła w 2009 i 2010 roku odpowiednio 15 i 45 mln oz. Bez danych z 2011 roku widać, że zapasy rządowe są na wyczerpaniu. Warto tez przypomnieć, że USA pozbyło się swoich rezerw srebra prawie 10 lat temu.
Drugą przyczyną kupna srebra jest rosnący wykładniczo popyt inwestycyjny. Od upadku Lehman Brothers w 2008 roku, inwestorzy zaczęli traktować złoto i srebro jako zabezpieczenie oszczędności.
Trzeci argument to leasing srebra, czyli sytuacja w której na papierze mamy dużo więcej srebra niż w rzeczywistości. Podobnie sprawa ma się z rehypotecation, czyli ciężką chorobą finansową naszych czasów, polegającą na zabezpieczaniu wielu pożyczek pieniędzy, jednym wartościowym aktywem. Odnosi się to szczególnie do SLV, gdzie David Morgan sugerował, że srebro w funduszu może mieć kilku właścicieli.
Czwarty argument to brak możliwości zastąpienia srebra w procesach przemysłowych innym substytutem i bardzo szerokie zastosowanie w różnych gałęziach przemysłu. Ma ono tak unikalne właściwości, że tylko w niewielkim stopniu może być zastąpione przez inne materiały. W produktach stosowane jest w minimalnych ilościach co powoduje, że przy obecnych cenach czasami nie opłaca się go odzyskiwać.
Piąty argument to historyczna zależność cen złota i srebra utrzymująca się na poziomie 1:16. Tylko w ostatnich kilkudziesięciu latach spadła ona do 1:70, a obecnie wynosi 1:52. Zaniżanie cen srebra spowodowało, że teraz jest ono ogromnie niedowartościowane w stosunku do złota. Przy obecnej cenie złota wynoszącej 1650 $/oz, srebro powinno kosztować około 100 $/oz.
Do tego dochodzą i inne argumenty, jak choćby ciągłe drukowanie pieniędzy przez wiele rozwiniętych gospodarek, Quantitative Easing, czy wspomniany już potencjalny wzrost popytu ze strony chińskiej klasy średniej. Ponadto rynek srebra jest relatywnie bardzo mały. Duży napływ kapitału może znacząco wpływać na ceny. Szacuje się, że w formie inwestycyjnej dostępny jest około 1 mld oz srebra. Przy obecnej cenie jego wartość to 32 mld dolarów. Dla porównania wartość rynkowa Apple to 390 mld dolarów, czyli topowa spółka giełdowa warta jest 12 razy więcej niż cały światowy rynek srebra. Zresztą z tego miliarda uncji, znaczna część znajduje się w rękach  inwestorów, którzy doskonale zdają sobie sprawę z jego wartości i zapewne nie odsprzedadzą kruszcu po niskich cenach. 



Zdaję sobie sprawę, że wszystko to może brzmieć zbyt optymistycznie. Tym bardziej, że istnieją też zagrożenia. Już w 2008 roku większość powyższych argumentów była znana i inwestorzy spodziewali się szybkiego wzrostu cen srebra do trzycyfrowych wartości. Jak widać tak się nie stało. Na pewno jedną z głównych przyczyn były skumulowane krótkie pozycje na Comexie, które rządziły cenami srebra i nie pozwalały im wybić się wyżej. Popyt inwestycyjny natomiast nie był na tyle duży, aby spowodować silver shortage. Jednak od 2008 roku wiele się zmieniło. Popyt na sztabki, monety itp. rośnie bardzo szybko, przybywa inwestorów świadomie inwestujących w kruszce. Jeszcze 4 lata temu mało kto się tym interesował.



Pomimo że dla niektórych wszystko to brzmi zbyt dobrze żeby było prawdziwe, warto sobie uświadomić, że na obecną sytuację składają się dziesiątki lat zaniżania wartości metalu poprzez skumulowane krótkie pozycje na Comexie, czego skutkiem było przejadanie rezerw kruszcu. Najlepiej aby każdy kto chce kupić srebro, sam zainteresował się tym tematem i zweryfikował wszystkie dostępne informacje.



       

piątek, 20 stycznia 2012

Grecja

Po tym jak oprocentowanie włoskich obligacji spadło poniżej krytycznego poziomu 7%, a sytuacja na rynku długu w strefie euro ustabilizowała się, inwestorzy ponownie przypomnieli sobie o Grecji. Jak źle jest w państwie Homera pokazuje większość wskaźników ekonomicznych. Bezrobocie doszło do 18%, w tym prawie co druga młoda osoba nie ma szans na znalezienie pracy. 2011 rok jest trzecim z rzędu, kiedy wzrost gospodarczy jest ujemny.


Jedynym ratunkiem dla Grecji jest obecnie współpraca z Troiką, czyli z EBC, MFW i Komisją Europejską. Na mocy ustaleń z ubiegłego roku inwestorzy prywatni (PSI – Private Sector Involvment), posiadający greckie obligacje powinni dobrowolnie zgodzić się na restrukturyzację długu, czyli obcięcie wartości papierów dłużnych.
Docierające do mediów informacje sugerują, że rozmowy w sprawie PSI utknęły w martwym punkcie. Jest jednak duża wola do negocjacji, więc prawdopodobnie szybko zostaną wznowione. Grecja potrzebuje rezolucji w sprawie PSI żeby otrzymać drugą transzę pomocy. Musi się to stać do 20 marca, czyli do terminu wykupu papierów dłużnych o wartości 14,5 mld euro. Głównym założeniem PSI będzie próba dogadania się z posiadaczami greckich obligacji, aby zgodzili się anulować 50% ich wartości wynoszącej około 200 mld euro. Pozostała część w 15% zostanie zwrócona w gotówce, a w 35% zamieniona na nowe obligacje. Po takiej redukcji długu nowe obligacje będą już „normalne” tzn. bezpieczne (w teorii) i z niskim oprocentowaniem (nie ponad 100% jak teraz). Jednym z punktów spornych jest właśnie rentowność tych obligacji, która według greckiego rządu powinna wynosić 2%, a według posiadaczy obligacji ponad 4%. Nie należy zapominać, że EBC jest prawdopodobnie największym właścicielem greckich papierów dłużnych, posiadającym według różnych szacunków papiery o wartości pomiędzy 40 a 70 mld euro. Ponieważ Bank Centralny nie uczestniczy w rozmowach dotyczących PSI, co jak mantrę kilkakrotnie powtarzał Mario Draghi na zeszłotygodniowym spotkaniu Rady Prezesów, nie wiadomo jak zostaną potraktowane greckie obligacje w posiadaniu EBC.



Jednak samo zredukowanie wartości długu nie wystarczy. Aby otrzymać pomoc finansową Grecja będzie musiała przeprowadzić strukturalne reformy polegające praktycznie na obcięciu wydatków na wszystko, zaczynając od płac i emerytur na wojsku kończąc. Spowoduje to ogromne zwolnienia, na początku w sektorze publicznym, potem niewątpliwie dołączy sektor prywatny. Pracodawcy i związki zawodowe będą musiały dojść do porozumienia, co na pewno nie będzie łatwe. Nie obejdzie się bez ponownych strajków i blokad które w zeszłym roku często można było obejrzeć w mediach. Tym razem wydaje się, że Grecja nie ma wyjścia. Musi wynegocjować obcięcie długu i przeprowadzić „na serio” poważne reformy, albo czeka ją twardy upadek i możliwe opuszczenie strefy euro. Aż do teraz Grecja była w stanie wysupłać środki na bieżącą działalność, jednak bez PSI i pomocy ze strony UE w marcu zabraknie pieniędzy.  



Z technicznego punktu widzenia, szczegóły PSI powinny być udostępnione w następnym tygodniu. Do końca stycznia Troika musi porozumieć się z Grecją co do następnej transzy pomocy. Jeśli się to powiedzie inwestorzy zostaną zaproszeni do udziału w PSI, który powinien być sfinalizowany do końca lutego (link). Jednak na przeszkodzie porozumieniu mogą stanąć fundusze hedge, czyli grupa silnie zaangażowana w greckie papiery dłużne. Dla funduszy obcięcie wartości obligacji o połowę, może być nie do przełknięcia, chociaż z drugiej strony ryzykują jeszcze większą stratę w przypadku hard default. Dodatkowo irytację wywołuje próba pominięcia EBC w restrukturyzacji długu, który nie musiałby odpisywać strat w posiadanych obligacjach. 



Z prawnego punktu widzenia znaczna większość wyemitowanych obligacji podlega prawu greckiemu, tylko niewielki procent dotyczy prawa angielskiego. Ma to znaczenie ponieważ greckie prawo nie przewiduje CACs czyli Collective Action Clauses. Klauzula ta zaczęła być stosowana około dziesięć lat temu i daje prawo większości posiadaczy obligacji (75%) do decydowania o zmianie niektórych głównych warunków emisji. Oznacza to, że mogą oni zdecydować o restrukturyzacji długu, a podjęta decyzja będzie dotyczyć wszystkich posiadaczy obligacji, nawet tych którzy się na nią nie zgodzili. Obecnie jest pomysł, żeby grecki dług objąć CACs, pomimo że obligacje zostały wyemitowane bez tej klauzuli.
Tutaj pojawia się następny problem, a mianowicie ominięcie ogłoszenia przez ISDA credit event, który w konsekwencji uruchomiłby rynek CDS-ów. Credit event to niewywiązanie się ze swoich zobowiązań przez instytucję która zawarła umowę dotyczącą na przykład emisji obligacji, wypłaty odsetek itp. Rynek rozpoznaje to wtedy jako zdarzenie podważające wiarygodność kredytową takiej instytucji. Typowe credit event to bankructwo, niewypłacenie odsetek i restrukturyzacja długu. ISDA już zapowiedziała, że użycie CACs generalnie nie spowoduje ogłoszenia credit event, chyba że będą spełnione także inne warunki (link). 



Cała sprawa dotycząca greckiego długu ma wiele niedomówień, ponieważ restrukturyzacja to typowy credit event, a jednak ISDA nie zamierza go ogłosić. Po drugie wprowadzenie CACs działających wstecz jest dyskusyjne, po trzecie jeśli 75% posiadaczy obligacji ma zamiar decydować o wszystkim to ciężko mówić o zgodnej i dobrowolnej redukcji długu.

czwartek, 19 stycznia 2012

EBC - SMP, deposit fasility, sterylizacja

W zeszłym tygodniu EBC kontynuował skup obligacji państw strefy euro, w dużo szybszym tempie niż na przełomie grudnia i stycznia. W ramach programu SMP zakupione zostały papiery dłużne o wartości 4 mld euro. Europejski Bank Centralny tym razem prawdopodobnie skupił się na obligacjach greckich. Łącznie bilans SMP zamyka się kwotą 217 mld euro, czyli tyle pieniędzy EBC wpompowało w europejski rynek poprzez skup obligacji państw strefy euro. Tylko od początku sierpnia, kiedy program został wznowiony EBC zakupiło papiery dłużne na kwotę 143 mld euro. Powoduje to ryzyko, że w przypadku niewypłacalności niektórych krajów (np. Grecja), straty banku mogą być ogromne.


Środki przeznaczane na zakup obligacji są ściągane z powrotem do EBC poprzez sterylizację. Od trzech tygodni, czyli od przeprowadzenia LTRO,  cieszy się ona dużym zainteresowaniem. Jest to spowodowane wyższym oprocentowaniem jakie oferuje sterylizowanie środków, w stosunku do składania ich w depozycie. W tym tygodniu wartość ofert przeznaczonych na wysterylizowanie 217 mld euro przekroczyła 377 mld euro. Oprocentowanie jest zmienne, ustalane na każdej aukcji osobno i ze względu na rosnący popyt stopniowo maleje. Przykładowo po tym jak stopa procentowa depozytów została obniżona do 0,25%, stopa sterylizacji wynosiła około 0,5%, żeby później spaść do 0,36% i obecnie do 0,29% czyli minimalnie powyżej stopy depozytowej.


Oprocentowanie długu większości państw europejskich ostatnio spadło i ustabilizowało się na niższych poziomach. Nawet 10-letnie obligacje włoskie, których rentowność rosła ze względu na obawy związane z rolowaniem długu w pierwszym kwartale tego roku, spadły do bardziej akceptowalnych poziomów. Na przykładzie 3-letnich włoskich obligacji można zobaczyć jak część środków z LTRO przeznaczone jest na carry trade. Na przełomie listopada i grudnia zeszłego roku oprocentowanie tych obligacji doszło do niebezpiecznego poziomu 7,9%. Decyzja banków centralnych o otwarciu linii swapowych ostudziła emocje na rynku, a późniejsze ogłoszenie przez EBC rozpoczęcia LTRO spowodowało silny spadek oprocentowania do 4,8%. Trzyletnie obligacje świetnie nadają się do carry trade ponieważ pożyczki w ramach LTRO udzielane są także na trzy lata. Dlatego banki inwestujące w trzylatki nie biorą na siebie ryzyka konieczności oddania pieniędzy EBC przed wykupem papierów dłużnych. 

Wczoraj został pobity kolejny rekord w wysokości środków złożonych przez banki komercyjne na deposit fasility w EBC. Pierwszy raz przekroczone zostało 500 mld euro. Świadczy to o ucieczce banków w bezpieczne aktywa. Dzisiaj nastąpił gwałtowny spadek wartości depozytów do 395 mld euro. Póki co nie wiadomo dlaczego tak się stało, jednak sytuacja powinna wkrótce się wyjaśnić.  



poniedziałek, 16 stycznia 2012

EBC - Mario Draghi

Europejski Bank Centralny udostępnił szczegóły czwartkowego spotkania Rady Prezesów, po którym szef banku Mario Draghi odpowiadał na pytania dziennikarzy. Głównym wydarzeniem spotkania było pozostawienie wszystkich trzech stóp procentowych, czyli operacji refinansujących, depozytu i kredytu w EBC na niezmienionych poziomach, wynoszących odpowiednio 1%, 0,25% i 1,75%.


Część pytań zadawanych prezesowi EBC dotyczyła przeprowadzonej w drugiej połowie grudnia operacji LTRO, czyli zasileniu systemu bankowego prawie 500 mld euro nowych środków (netto 210 mld). Na pytanie czy była ona sukcesem, oraz czy istnieją obawy dotyczące zachowania banków komercyjnych, które lokują większość otrzymanych środków z powrotem w ECB (link) zamiast zasilać nimi gospodarki krajów strefy euro, Mario Dragi odpowiedział:
„Im więcej czasu mija od przeprowadzenia 3-letniego LTRO, tym więcej widać sygnałów świadczących o jego sukcesie. Główną przyczyną przeprowadzenia tej operacji jest dostarczenie bankom w strefie euro zabezpieczenia przed ryzykiem utraty płynności. Ponieważ pożyczki w ramach LTRO zostały udzielone na stosunkowo długi okres, daje to bankom wystarczająco dużo czasu na właściwe i bardziej efektywne zarządzanie płynnością, aktywami i zobowiązaniami. Nie zapominajmy, że pierwszy kwartał tego roku przynosi ponad 200 mld euro obligacji przeznaczonych do wykupienia, dlatego podjęte decyzje z pewnością zapobiegły potencjalnemu braku funduszy w systemie bankowym, z wszystkimi tego negatywnymi konsekwencjami.
Możemy także zobaczyć spadające znacząco, jeśli nie dramatycznie, oprocentowanie wszystkich krzywych rentowności. Z początku w krótkich terminach, a obecnie także w średnich i długich (czyli spadające oprocentowanie obligacji krótko, średnio i długoterminowych). Jest to sygnał świadczący o tym, że pieniądze nie pozostały bezczynne na rachunkach banków, tylko cyrkulują w gospodarce. 
Jeśli chodzi o powrót pieniędzy otrzymanych w ramach pożyczki z powrotem na konta EBC, to okazuje się że znaczna część banków, które dostały środki z LTRO nie jest tymi samymi które składają pieniądze na
EBC deposit fasility.
Myślę że podjęte decyzje, ograniczyły zasięg spadku akcji kredytowej, który bez tego mógłby być dużo większy. Mówiąc o kondycji kredytowej mam na myśli średnią dla całej strefy euro. Należy pamiętać, że są państwa w których spadek akcji kredytowej jest bardzo widoczny, a są kraje gdzie jeszcze się tego nie dostrzega. Dlatego uśredniam, ale dla części państw strefy euro gdzie liczba udzielanych kredytów maleje, LTRO przyszło w odpowiednim czasie, aby powstrzymać dalsze problemy”.



Na pytanie czy po sukcesie LTRO, Bank centralny zamierza wycofać się z zakupów obligacji w ramach SMP (Security Market Programme), Mario Dragi odpowiedział:
„Głównym zadaniem SMP jest odblokowanie kanałów którymi mogą przepływać środki w systemie bankowym. Obecnie możemy stwierdzić, że rynek międzybankowy ciągle nie funkcjonuje. Dlatego optymistycznym sygnałem jest powolne otwieranie się niektórych rynków niezabezpieczonych pożyczek, które ma teraz miejsce. Jesteśmy jednak na początku tego procesu i miejmy nadzieję, że będzie on kontynuowany”.



Na pytanie, czy Rada nie obawia się ryzyka związanego z rozrastającymi się aktywami Banku Centralnego, i czy nie chce go ograniczyć, prezes Banku Centralnego odpowiedział:
„Nie ulega wątpliwości, że rozszerzenie listy zabezpieczeń, które dokonaliśmy w celu zwiększenia dostępu do LTRO, pomogło większej ilości banków uzyskać pożyczkę. Spowodowało to oczywiście zwiększenie potencjalnego ryzyka, które na siebie bierzemy. Jednak nasze zarządzanie ryzykiem jest bardzo szczegółowe i sprawne, mamy dobrze rozwinięty system reguł ograniczających ryzyko”. 



Cały tekst, z wszystkimi pytaniami i odpowiedziami można zobaczyć tutaj.

niedziela, 15 stycznia 2012

Analiza rynku srebra, 15 stycznia 2011

Mijający tydzień przyniósł wzrosty notowań na rynku srebra i złota. W pierwszej części tygodnia ceny rosły, jednak odczuwalna była słabość rynku, co zaowocowało późniejszymi piątkowymi spadkami. Ostatecznie srebro zakończyło ostatnią sesję tygodnia na poziomie 29,59 $/oz, co stanowi wzrost o 79 centów czyli 2,74%. Wynik wydaje się w miarę dobry, ale psuje go fakt że notowania metalu w czwartek były prawie 4% wyżej. Złoto zakończyło tydzień na poziomie 1638 $/oz, co stanowi wzrost o 22 dolary czyli 1,36%. Na ostatniej sesji tygodnia doszło do silnych spadków, spotęgowanych dodatkowo informacją ze Standard & Poor's o obniżeniu ratingu Francji i Włoch. Notowania złota odrobiły trochę strat w późniejszych godzinach ostatniej sesji tygodnia, przez co zdołały utrzymać się powyżej średniej z 200 sesji. Była to jedyna pozytywna rzecz w trakcie piątkowych notowań. Jednak pomimo tego wzrostu w ostatnich godzinach handlu, ceny złota ciągle znajdują się poniżej MA-50. Ze względu na nierównowagę we wzrostach obydwu metali wskaźnik GSR zawęził się do 55,4 pkt.

W piątek opublikowany został raport Commitment of Ttraders. Liczba krótkich pozycji netto na rynku srebra w posiadaniu największych inwestorów, wzrosła o pokaźne 3146 sztuk do poziomu 19062. Tłumaczy to wspomnianą wcześniej słabość rynku, która jak się okazuje wynikała z zamykania długich i otwierania krótkich pozycji w dużych ilościach przez commercials. Nie są to najlepsze wyniki i trochę rozczarowuje, że sektor komercyjny znowu zaczyna kumulować krótkie pozycje lub wyzbywać się długich na tak niskich poziomach cenowych.
Na rynku złota sytuacja wygląda nieznacznie lepiej. Liczba krótkich pozycji netto w posiadaniu commercials zwiększyła się o 4,7 tysiąca do 167 tysięcy sztuk. W skali całego rynku nie jest to duży wzrost i ciągle znajdujemy blisko minimalnych poziomów z października ubiegłego roku kiedy to NCS wynosiło 159 tysięcy.   
Według opublikowanego przez US Geological Survey raportu (link), amerykańskie kopalnie wydobyły w październiku ubiegłego roku 81,4 tony srebra . Jest to niższa o 30% wartość niż w analogicznym miesiącu 2010 roku i o 7% mniej niż we wrześniu. W całym 2010 roku w Ameryce wydobyto 1270 ton srebra czyli 40,8 mln uncji. Dane za 2011 rok dostępne są tylko do października, ale uśredniając tą wartość otrzymamy produkcję na poziomie 1108 ton czyli 35,6 mln uncji. To dosyć pokaźny spadek produkcji o ponad 5 mln oz, w stosunku do 2010 roku.


Jeszcze pod koniec XX wieku wydobycie srebra w Ameryce kształtowało się powyżej 60 mln oz rocznie, osiągając swój szczyt w 1997, kiedy wartość ta przekroczyła 70 mln oz. Od tego czasu wydobycie stopniowo spada, aż do prognozowanego 35 mln oz w roku ubiegłym. Zupełnie inaczej wygląda sprzedaż głównej monety bulionowej w USA, czyli jednouncyjnej Silver Eagle. Do 2007 roku roczna sprzedaż nie przekraczała 10 mln oz, kształtując się we wcześniejszych latach nawet w granicach 3-4 mln oz rocznie. W 2007 roku wszystko się zmieniło i na fali kryzysu i ucieczki inwestorów do bezpiecznych aktywów, popyt inwestycyjny zaczął rosnąć wykładniczo. Wszystko wskazuje na to, że 2011 rok będzie pierwszym w historii, kiedy sprzedaż jednego tylko typu monety w USA, będzie większa niż całkowite wydobycie srebra w tym kraju. Dla porównania w 1997 roku sprzedaż Silver Eagle wyniosła 3,64 mln oz, a wydobycie srebra 70 mln oz. Oznacza to,  że jeszcze 15 lat temu w Ameryce na wybicie tej monety przeznaczano 5% wydobytego srebra, podczas gdy obecnie jest to 112%.


Podobna sytuacja ma miejsce w Kanadzie i to na jeszcze większą skalę. Sprzedaż podstawowej srebrnej monety kanadyjskiej, czyli Maple Leaf przez wiele lat kształtowała się na niewielkim poziomie, nieprzekraczającym zwykle 1 mln uncji rocznie. Zmieniło się to w 2006 roku, kiedy klienci kupili 2,45 mln sztuk monet. Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko, a wykresy na statystykach sprzedaży poszły pionowo do góry. W tym roku prognozuje się sprzedaż na poziomie około 24 mln oz. Royal Canadian Mint wypuszcza na rynek różne serie srebrnych monet, z bardziej liczących się oprócz Maple Leaf, do zestawienia można dodać jeszcze serię „Wildlife” którą sprzedano w ilości 2 mln oz. Daje to zeszłoroczną prognozę sprzedaży na poziomie 26 mln oz. Dla porównania prognoza wydobycia srebra w 2011 roku wynosi 18,6 mln uncji. Oznacza to, że tylko na te dwa typy monet zużyto 140% ilości srebra wydobytego w Kanadzie. Patrząc z perspektywy, w 1996 roku wydobycie wynosiło 40 mln oz, natomiast emisja Maple Leaf zamknęła się w 0,25 mln oz, czyli stanowiła niecały procent ilości srebra wydobywanego w kraju.   


Oprócz zwykłego raportu COT, Komisja Rynków Terminowych publikuje także disaggregated report (link), który rozbija kategorię commercials i non-commercials na cztery grupy inwestorów: 

1. Producenci/handlowcy/użytkownicy – podmioty zaangażowane głównie w produkcję, przetwarzanie oraz pakowanie fizycznego srebra, które używają rynku terminowego do zabezpieczania przed ryzykiem zmian kursu metalu.
2. Swap dealerzy – instytucje które używają rynku terminowego do zabezpieczania transakcji swap. Stroną transakcji swap mogą być inwestorzy spekulanci jak na przykład hedge funds, albo tradycyjni którzy na rynku fizycznego srebra kupują kontrakty futures w celu zabezpieczenia przed ryzykiem.
3. Zarządzający kapitałem (Money Managers) – mogą to być zarejestrowani doradcy w handlu na rynku surowców (CTA) lub różnego typu fundusze (także hedge), które generalnie zajmują się handlem na rynku terminowym surowców na rzecz swoich klientów.
4. Pozostali reportables – wszyscy inni reportables, którzy nie zaliczają się do powyższych kategorii.




Podział ten został stworzony aby zwiększyć przejrzystość segmentu komercyjnego i oddzielić swap dealerów od reszty grupy. Ponieważ pewna liczba największych instytucji na rynku może należeć do więcej niż jednej grupy, przydziela się je do tej w której ich działalność jest dominująca.
Jest jeszcze inne zestawienie dostępne w raporcie disaggregated. Dzieli ono uczestników rynku na dwie grupy. Pierwsza to Top4, która zawiera liczbę krótkich i długich pozycji w posiadaniu czterech największych inwestorów na rynku. Druga to Top8 analogicznie zestawiająca pozycje pierwszej ósemki. Jak widać na poniższym wykresie, czwórka największych inwestorów była zawsze zaangażowana głównie w krótkie pozycje. Jednak od początku 2010 roku najwięksi inwestorzy systematycznie zaczęli się ich wyzbywać, schodząc ostatnio do najniższego od ponad pięciu lat poziomu 16,1 tysiąca krótkich pozycji netto.


Ilość srebra w największym funduszu ETF SLV nie zmieniła się w stosunku do poprzedniego tygodnia i wynosi 9516,75 ton, czyli 306 mln oz.
Ilość srebra przechowywana w magazynach Comexu ponownie poszła ostro do góry, tym razem o 3,7 mln oz, do poziomu 125 979 555 oz. To już ósmy tydzień z kolei nieprzerwanych wzrostów. Od drugiej połowy listopada zapasy Comexu zwiększyły się o 18,7 mln oz srebra. Nie ma na razie żadnych informacji dlaczego firmy prowadzące depozyt lub ich klienci, kumulują na Comexie srebro w tak dużej skali.
Styczeń nie jest miesiącem dostaw srebra na Comexie. Pomimo tego pozostają one na dosyć wysokim poziomie. Przez dwa tygodnie stycznia rozliczone i dostarczone zostały 674 kontrakty, opiewające łącznie na 3,37 mln oz metalu.
Mijający tydzień przyniósł kilka zasadniczych zmian na rynku europejskim. Po pierwsze ustabilizowała się sytuacja na rynku papierów dłużnych, a przeprowadzone aukcje hiszpańskich i włoskich obligacji spotkały się ze sporym zainteresowaniem inwestorów. Obydwa państwa zbyły pełną pulę wystawionych do sprzedaży papierów dłużnych. Obniżyło to rentowność włoskich obligacji dużo poniżej krytycznego poziomu 7%. Możliwe że są to pierwsze zwiastuny carry trade, czyli wykorzystania przez banki komercyjne funduszy otrzymanych w ramach LTRO (link) do finansowania zakupów obligacji państw strefy euro. Jest to porównywalne do „standardowego” Quantitative Easing, z tą tylko różnicą że normalnie to bank centralny finansuje rząd skupując papiery dłużne, a w tym przypadku robią to banki komercyjne wykorzystując pieniądze Europejskiego banku Centralnego. Może być to opłacalne ponieważ oprocentowanie niektórych obligacji państw strefy euro jest dużo wyższe niż koszt pożyczki w ramach LTRO, ustalony na poziomie 1%. Z drugiej strony ryzyko jest całkiem spore. Jeżeli sytuacja rynkowa nagle się pogorszy, żaden bank nie chciałby zostać złapany z bilansem pełnym niewiele wartych papierów dłużnych. Uspokojenie sytuacji na rynku długu miało miejsce przed ogłoszeniem w piątek wieczorem informacji o obniżeniu ratingu dla Francji z AAA do AA+ z możliwością dalszego obniżenia w przyszłości. Włochy zostały potraktowane jeszcze gorzej, tracąc dwa poziomy w ratingu i schodząc do poziomu BBB+. Obniżenie ratingu Francji stanowi dosyć poważny problem, ponieważ jest to jeden z gwarantów Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej EFSF, który gwarantuje ponad jedną piąta aktywów funduszu. Obniżenie ratingu Francji może odbić się na zaufaniu do EFSF, który jest obecnie głównym programem pomocowym dla zagrożonych upadkiem państw strefy euro. Następny tydzień pokarze jak inwestorzy potraktują kroki podjęte przez S&P.


W przypadku srebra i złota ciężko jest prognozować krótkoterminowe zachowanie cen.  Ostatnie dwa raporty COT na rynku srebra były negatywne i chociaż notowania metalu wzrosły, to działo się to z dużymi oporami spowodowanymi zajmowaniem krótkich lub sprzedażą długich pozycji przez segment komercyjny. Na rynku złota nie było to aż tak bardzo odczuwalne, dodatkowo ceny kruszcu zdołały wybronić się przed spadkiem poniżej swojej średniej MA-200. Premia w funduszu srebra PSLV, która w zeszłym tygodniu doszła do rekordowych poziomów w okolicach 35% spadła obecnie do 24%, co i tak jest dosyć dużą wartością. Zapasy Apmexu ciągle pozostają na niskich poziomach co sugeruje zwiększony popyt na fizyczne srebro ze strony drobnych inwestorów. Ilość 10 oz sztabek w magazynach Ampexu wynosi obecnie 3200 sztuk, co jest bardzo niskim poziomem (zwykle kilkanaście lub kilkadziesiąt tysięcy), a 100 oz - 750 sztuk, czyli tutaj wszystko wróciło do normy. 

sobota, 14 stycznia 2012

S&P obniża ratingi

W piątek agencja ratingowa Standard & Poor’s zrewidowała ratingi 16 członków strefy euro obniżając dziewięć z nich (link). Wśród pechowców znalazły się: Francja (AA+), Austria (AA+), Malta, Słowacja i Słowenia których ratingi obniżone zostały o jeden stopień, oraz Włochy (BBB+), Hiszpania (A), Portugalia i Cypr potraktowane ostrzej przez Agencję, których rating został obcięty o dwa stopnie. Prognozy na przyszłość pozostają negatywne dla wszystkich za wyjątkiem Niemców i Słowacji, których outlook jest stabilny. Agencja nie zmieniła ratingu Grecji, który ciągle pozostaje na śmieciowym poziomie CC, sygnalizującym  nadchodzące bankructwo. 


Główną przyczyną kroków podjętych przez S&P jest przekonanie, że inicjatywy podjęte w ostatnich tygodniach przez europejskie państwa, których celem było ratowanie sytuacji na kontynencie, nie są wystarczające. Sytuacja w Europie coraz bardziej pogarsza się, na co wpływ według S&P ma pięć głównych czynników. Po pierwsze zaostrzenie warunków kredytowych, na co zwraca uwagę ostatni „The Euro Area lending survey”. Po drugie wzrost premii za ryzyko dla coraz szerszej grupy emitentów długu w strefie euro, czyli ogólnie mówiąc problemy z rentownością obligacji. Po trzecie próby delewarowania podjęte zarówno przez rządy jak i gospodarstwa domowe. Po czwarte pogarszające się prognozy wzrostu gospodarczego ( jak choćby spadający PMI). W końcu po piąte zbyt długa i wyboista droga rządów europejskich do porozumienia i podjęcia stanowczych kroków ratujących sytuację.



Według agencji ratingowej ostatni szczyt UE, który miał miejsce 9 grudnia 2011 roku, nie przyniósł żadnych konkretnych rozwiązań, które w dużej skali pozwoliłyby zmierzyć się z problemami finansowymi w strefie euro. S&P zauważa że głównym problemem europejskich rządów jest spojrzenie na kryzys jedynie z jednej strony. Osoby odpowiedzialne za podejmowanie kluczowych decyzji w UE widzą zawirowania w Europie jako skutek rozpasania i życia ponad stan peryferyjnych gospodarek unijnych. Nie zauważają natomiast, że kryzys bierze się także z nierównowagi i braku konkurencyjności pomiędzy głównymi krajami strefy euro i państwami peryferyjnymi. Standard & Poor’s widzi w tym główne zagrożeni., Reforma bazująca jedynie na ograniczaniu wydatków przez rządy (fiscal austerity) ryzykuje „samounicestwienie”, czyli im bardziej będą cięte wydatki tym mniejsze będą dochody rządów i wyższe bezrobocie, co w konsekwencji wymusi ponowne ograniczenia wydatków.



Nie wszystkie państwa strefy euro są jednakowo narażone na pogarszającą się sytuacje rynkową. Te które są szczególnie zagrożone przez dalsze ograniczenie akcji kredytowej i takie które mogą mieć problem ze zdobycie funduszy na rynku długu, zostały gorzej potraktowane przez Agencję. W konsekwencji ich rating obniżono o dwa stopnie. Kraje które dostały negatywny outlook są w grupie ryzyka. W przypadku pogorszenia się ogólnej sytuacji rynkowej, będą miały one problemy i w przeciągu roku albo dwóch ich rating zostanie ponownie obniżony. Jednym z zagrożeń, które może pojawić się w niedługim czasie są znaczne potrzeby finansowe Włoch i Hiszpanii w pierwszym kwartale 2012 roku. Dodatkowo  jeśli do strefy euro przyjdzie recesja, rządy europejskie będą miały problem z przeforsowaniem swoich niepopularnych społecznie planów, dotyczących dalszych cięć wydatków. W grudniu 2011 roku Europejski Bank Centralny wspomógł banki komercyjne trzyletnimi pożyczkami oprocentowanymi na poziomie 1% (LTRO). S&P na razie nie chce wypowiadać się, czy banki faktycznie użyją otrzymane środki na kupno obligacji państw strefy euro i tym samym przyczynią się do wspomagania wzrostu gospodarczego na kontynencie.


S&P przewiduje, że w strefie euro w 2012 i 2013 roku nastąpi wzrost gospodarczy na poziomie odpowiednio 0,2% i 1% czyli trochę niżej niż ostatnia prognoza z grudnia 2011 roku. W początku 2012 roku spodziewana jest niewielka recesja, która jednak w miarę szybko zamieni się w ponowny wzrost gospodarczy. Pomimo tych  dosyć pozytywnych prognoz, Agencja daje 40 procentowe prawdopodobieństwo na wystąpienie głębokiej recesji, która może doprowadzić do skurczenia się euro-gospodarek o 1,5% w 2012 roku. Nie wyklucza także najczarniejszego scenariusza, w którym następuje załamanie gospodarcze, rządy nie są w stanie przyjąć planów budżetowych, następuje „credit crunch”, totalny brak zaufania do rynku i ucieczka oszczędności sektora prywatnego w bezpieczne aktywa.   



Agencja dobrze ocenia działania podjęte przez EBC w celu zapobieżenia utraty zaufania do rynku i rozlania się kryzysu po Europie. Bank Centralny poluzował kryteria dotyczące nowych aktywów przeznaczonych na zabezpieczenie operacji finansowych. Zmniejszył także dwukrotnie, w krótkim odstępie czasu stopy procentowe, zmniejszając stopę operacji finansowych do historycznego minimum na poziomie 1%. Dodatkowo zasilił banki 500 mld euro (w praktyce 210 mld), co spowodowało złagodzenie presji na płynność w systemie bankowym.  EBC zapowiedział także dalsze nielimitowane wspomaganie płynności dla wszystkich instytucji potrzebujących dodatkowych środków. Pomoże to na pewno bankom, które muszą wykupić obligacje za ponad 200 mld euro w pierwszym kwartale tego roku. EBC obniżył stopę depozytów do minimalnego poziomu 0,25% co ma zachęcić banki komercyjne do szukania innych możliwości zarobku, czyli carry trade polegającego na kupnie wyżej oprocentowanych obligacji państw strefy euro.



Wielu inwestorów miało nadzieję, że po grudniowym szczycie, EBC przystąpi do bardziej zdecydowanego kupna obligacji na rynku wtórnym, w ramach programu SMP. Jednak szybko okazało się, że Bank Centralny preferuje inną, pośrednią drogę wspomagania europejskich rządów, poprzez niskooprocentowane, nielimitowane aukcje LTRO. EBC ma nadzieję, że pieniądze wpompowane w system bankowy znajdą w końcu drogę do rynku obligacji i wspomogą wzrost gospodarczy w strefie euro. Problemem może być delewarownie narzucone bankom przez EBA (link), które wymusza pozbycie się części papierów wartościowych i zmniejszenie wielkości aktywów. Ma to na celu sprostanie nowym wymogom mającym wejść w życie w połowie 2012 roku.



Jak widać z powyższego skrótu z raportu S&P, prognozy na przyszłość nie są zbyt ciekawe. W najlepszym przypadku czeka nas niewielki wzrost gospodarczy, a w najgorszym załamanie i głęboka recesja. Większość państw strefy euro ma outlook negatywny, dlatego można się spodziewać dalszych obniżek ratingu.   

czwartek, 12 stycznia 2012

EBC - depozyty w górę, sterylizacja, "ciche QE"

W zeszłym tygodniu EBC skupił z rynku obligacje państw europejskich o wartości 1,5 mld euro. Nie jest to wielka kwota, ale warunki panujące na rynku nie stwarzają presji na interwencyjny skup papierów dłużnych przez Bank Centralny. Wyjątkiem pozostają Włochy, których oprocentowanie 10-letnich obligacji znajdowało się ostatnio niebezpiecznie blisko maksymalnych poziomów z listopada ubiegłego roku, przekraczając co chwila poziom 7% uznawany za granicę bezpieczeństwa. Obecny tydzień przyniósł przesilenie, oprocentowanie spadło i kształtuje się teraz w okolicach 6,7%. Papiery dłużne głównych gospodarek strefy euro pozostają w bezpiecznej odległości od wysokich nieakceptowalnych poziomów. Oprócz Italii dwa inne państwa wybijają się z tego schematu. Pierwszy to Grecja, której rentowność obligacji nie ma już praktycznie żadnego znaczenia. Drugi to Niemcy, które na fali rynkowego pesymizmu i ucieczki inwestorów do bezpiecznych aktywów, notują minimalne oprocentowanie swoich papierów dłużnych. Wiadomo, że niemieckie obligacje są najbezpieczniejsze i rynek w pełni to dyskontuje sprowadzając ich rentowność do 1,82% niewiele więcej ponad zeszłoroczne minimum na poziomie 1,65%. 


Dzisiaj odbyło się we Frankfurcie spotkanie, na którym Rada Dyrektorów EBC zadecydowała o pozostawieniu wszystkich stóp procentowych na dotychczasowych poziomach. Według przewidywań Banku Centralnego, inflacja powinna pozostać powyżej 2% przez następne kilka miesięcy, po czym spadnie poniżej tego poziomu. Zawirowania i brak zaufania na rynkach finansowych tłumią wzrost gospodarczy w Europie, który w trzecim kwartale 2011 wyniósł jedynie 0,1%. Prognozy na przyszłość pozostają bardzo niepewne z możliwością znacznego pogorszenia. Duże ryzyko związane jest z rynkiem długu, na którym niepewna sytuacja może spowodować rozlanie się kryzysu na inne rynki. Takie otoczenie inwestycyjne sprawia, że nie ma presji inflacyjnej, co jest na rękę dla banku, który obecnie skupia się na utrzymaniu celu inflacyjnego w średnim terminie poniżej 2%. Niska inflacja jest warunkiem wstępnym dla polityki monetarnej, aby zaczęła ona brać udział w kreowaniu wzrostu gospodarczego i tworzeniu miejsc pracy w Europie.



Sytuacja w Grecji i zaufanie do tamtejszego systemu bankowego (jeżeli jakiekolwiek jeszcze jest) pogarsza się z miesiąca na miesiąc. Skutkuje to wycofywaniem depozytów z banków i przenoszeniem ich do Szwajcarii, zamianą na kruszce lub po prostu trzymania gotówki ukrytej bezpiecznie w domu. Widać że ludzie przestają wierzyć w zapewnienia rządu, że wszystko znajduje się pod pełną kontrolą. W listopadzie 2011 następne 3,5 mld euro depozytów opuściło greckie banki. Miesiąc wcześniej było to 6,8 mld euro, a od początku roku prawie 37 mld euro. W tym tempie za cztery lata grecki system bankowy straci wszystkie dostępne środki (link).  


Wartość depozytów w EBC pobija kolejne rekordy. Wczoraj doszła ona do poziomu 486 mld euro. Pieniądze składane w depozyt do Banku Centralnego przez inne banki komercyjne są oprocentowane na minimalnym poziomie 0,25%. Pomimo tak mało atrakcyjnych warunków depozyty mają dwie duże zalety. Po pierwsze są jednodniowe, czyli mogą być błyskawicznie podjęte jeżeli któryś z banków ma problemy z płynnością, a po drugie są bardzo bezpieczne.



Zeszłotygodniowe zakupy obligacji za 1,5 mld euro, przeprowadzone w ramach programu SMP, zwiększyły sumaryczną ilość zakupionych przez EBC papierów dłużnych do 213 mld euro ("Ciche QE"). Cała ta kwota podlega sterylizacji, która w tym tygodniu pobiła ponowny rekord, zbierając ponad 376 mld euro ofert na wysterylizowanie 213 mld euro. Nie jest to wielkie zaskoczenie, 7-dniowe depozyty oferowane w ramach sterylizacji są oprocentowane trochę wyżej (na ostatniej aukcji 0,32%) niż jednodniowe deposit fasility. Sprawia to, że przy ogromnym popycie na jednodniowe depozyty, można spodziewać się równie dużego popytu na wyżej oprocentowane depozyty w ramach sterylizacji.