Mijający tydzień na rynku srebra był łudząco podobny do poprzedniego, jedynie zakres wahań cen był trochę węższy. Od poniedziałku do środy notowania spadały, żeby w czwartek i w piątek odrobić praktycznie całe straty. Tak jak w poprzednim tygodniu zakończyliśmy piątkową sesję na prawie niezmienionym poziomie w stosunku do jego początku, i to pomimo znacznych zmian cen w czasie pięciu dni notowań. Dobrze pokazuje to poniższy wykres tygodniowy. Od strony technicznej znajdujemy się w rejonie w którym wiele razy następowało wyhamowanie spadków i zmiana trendu. Czerwoną poziomą kreską zaznaczony jest poziom około 27 $/oz, przy którym w styczniu 2011 roku ceny zawróciły do góry kreśląc ostatnią najsilniejszą fazę hossy zakończoną majowym krachem. Potem jeszcze dwa razy ceny odbijały się od tego poziomu. Przez ostatnie dwa tygodnie notowania także nie chciały spadać poniżej tej granicy.
W czwartek rano ceny srebra dosyć mocno poszły do góry, zyskując w przeciągu kilku godzin prawie dolar wartości. Było to reakcją na pogłoski o rozpoczęciu nowej rundy LTRO w lipcu (tym razem jednorocznego), oraz obcięciu stóp procentowych przez ECB do 0,25%, najprawdopodobniej planowanego na wrzesień.
W środę pierwszy raz w historii Niemcy wyemitowały długoterminowe (2-letnie) obligacje o wartości 4,6 mld euro i z oprocentowaniem równym 0%. Popyt na nie pokazuje determinację inwestorów do lokowania środków w bezpieczne aktywa, nawet jeśli ma ich to sporo kosztować. Zerowa wartość kuponu obligacji powoduje, że zamiast zarabiać zainwestowana kwota się nie zwiększa, a relatywnie traci na wartości ze względu na inflację. Niemcy zapewniły także oficjalnie, że nie będą emitować obligacji o oprocentowaniu ujemnym. W tym samym czasie oprocentowanie 10-letnich papierów skarbowych osiągnęło kolejne historyczne minimum, spadając w piątek do poziomu 1,37%, co dodatkowo potwierdza determinację inwestorów w szukaniu bezpiecznych lokat dla swoich oszczędności.
Ostatecznie srebro zakończyło tydzień na poziomie 28,46 $/oz, co stanowi spadek o 12 centów czyli 0,4%. Złoto zakończyło piątkową sesję ceną 1573 $/oz, co stanowi spadek o 16 dolarów czyli 1%. Ze względu na nierównowagę w spadkach obydwu metali wskaźnik GSR zawęził się do poziomu 55,3 pkt.
W piątek CFTC opublikowała raport Commitment of Traders. Na rynku srebra liczba krótkich pozycji netto w posiadaniu największych inwestorów spadła o 686 kontraktów i wynosi obecnie 15.222 sztuki. Znajdujemy się obecnie niespełna tysiąc kontraktów wyżej niż 27 grudnia zeszłego roku, kiedy commercials byli po krótkiej stronie rynku z 14,132 pozycjami.
Grupa Top4, czyli czterech największych inwestorów na rynku dokupiła w mijającym tygodniu 360 krótkich pozycji i posiada ich obecnie 19,5 tysiąca.
Na rynku złota liczba krótkich pozycji netto w posiadaniu największych graczy spadła ponownie, tym razem o 3,3 tysiąca kontraktów, do najniższego poziomu od kilku lat wynoszącego 135,6 tysiąca pozycji. Od załamania cen pod koniec lutego commercials pozbyli się 110 tysięcy krótkich pozycji, czyli prawie połowy wszystkich które posiadali, przy 12% spadku cen złota.
Najmniejsi inwestorzy, czyli grupa non-reportables ponownie zmniejszyła zaangażowanie w długie pozycje, tym razem minimalnie bo tylko o 9 kontraktów. Jednak sam fakt jest ważny ponieważ pokazuje, że drobni inwestorzy ciągle nie wierzą we wzrosty.
W centrum zainteresowania inwestorów od dłuższego już czasu znajduje się Grecja. Ponieważ wielu Greków obawia się o swoje oszczędności, depozyty wypływają z banków szerokim strumieniem, stawiając system bankowy w bardzo trudnej sytuacji. Większość greckich banków jest odcięta od zwyczajnych linii kredytowych w EBC, ze względu na brak odpowiednio wartościowych zabezpieczeń (collateral). Ostatnią deską ratunku jest obecnie Emergency Liquidity Assistance (ELA) czyli dokapitalizowanie ze strony Greckiego Banku Centralnego (za zgodą EBC), przeznaczone dla banków w wyjątkowo trudnej sytuacji. Jednak ma ono swoje ograniczenia, a w innych krajach zaczynają się odzywać głosy przeciwne stosowaniu ELA. Część obserwatorów zaczyna zauważać, że same narzędzia polityki monetarnej w Grecji nie są żadnym lekarstwem na złą sytuację w kraju. Financial Times podał (link), że EBC zgodził się na pomoc w ramach ELA dla Grecji w wysokości 100 mld euro. Wszystko przeszło zupełnie bez echa, nie było na ten temat oficjalnej informacji, nie zostały też podane żadne szczegóły. ELA została stworzona jako ostatnia deska ratunku dla tonących systemów bankowych, jednak uzyskanie bardziej znaczących informacji na jej temat graniczy z cudem. Wiadomo, że na większą skalę korzystała z tego systemy Irlandia, a teraz robi to Grecja. Jak tłumaczy to Luc Coene, zarządzający belgijskim bankiem centralnym: „Nie mówisz nikomu, jeżeli jesteś w krytycznej sytuacji, bo wtedy na pewno będzie jeszcze gorzej. Nie widzę sensu w większej przejrzystości (w ujawnianiu informacji)”. Analitycy szacują, że w chwili obecnej Grecja wykorzystuje w ramach ELA 96 mld euro, Irlandia 41 mld euro oraz Cypr 4 mld euro. Łącznie daje to ponad 140 mld euro, co stanowi więcej niż 10% sumy pożyczonej przez EBC w ramach „zwykłych” operacji monetarnych. To oznacza, że kraje w bardzo trudnej sytuacji finansowej mogą dostać setki miliardów euro, boczną drogą, praktycznie poza „radarem” całego rynku. Dochodzi do tego inna sprawa, mianowicie tymczasowość ELA, która przynajmniej w teorii powinna być wykorzystana tylko przez krótki okres, aż do momentu unormowania się sytuacji. Jak pokazuje przykład Irlandii, kraje które już zaczną pobierać pieniądze z tego systemu, zaczynają wykorzystywać go permanentnie. W każdym razie decyzja o braku zgody na fundusze w ramach ELA równałaby się automatycznemu powrotowi Grecji do drachmy, czego w Brukseli raczej nie chcą.
W przyszłym miesiącu Grecję czekają kolejne wybory, w których najprawdopodobniej zwyciężą skrajne partie. Niekoniecznie musi to oznaczać opuszczenie strefy euro, ponieważ Grecy w ogromnej większości są przychylni wspólnej walucie, ze względu na dotacje unijne i inne wynikające z tego korzyści. Nie są już oni jednak w stanie zaaprobować dalszych cięć w wydatkach i redukcji zatrudnienia w sektorze publicznym, które pogorszą i tak już fatalną sytuację społeczną.
W komentarzach do zeszłotygodniowej analizy padły dwa pytania dotyczące odpowiednio terminu następnej rundy luzowania ilościowego QE w Ameryce, oraz proporcji wyemitowanego papierowego złota i srebra w stosunku do fizycznego metalu. Próba odpowiedzi na pierwsze pytanie to trochę jak wróżenie z fusów. Jednak dokładny termin ogłoszenia QE może nie mieć aż tak dużego znaczenia, co postaram się wyjaśnić poniżej. Dokładnie jedenaście miesięcy temu zakończyła się QE2 w ramach której Fed zakupił obligacje skarbowe na kwotę 600 mld$. Potem sytuacja na rynku znacznie się pogorszyła i Fed ogłosił operację „twist”, czyli zamianę krótkoterminowych papierów skarbowych ze swojego portfela na papiery z dłuższym terminem do wykupu. Nie wiązało się to z zastrzykiem nowych środków do systemy finansowego i w konsekwencji nie miało aż tak dużego wpływu na rynek jak QE2. Przez drugą połowę zeszłego roku i początek 2012 temat trzeciej rundy luzowania ilościowego był ciągle na ustach inwestorów, jednak lepsze dane z amerykańskiej gospodarki powodowały, że presja na Fed znacznie zelżała. Pomimo tego przedstawiciele Rezerwy Federalnej co jakiś czas przypominali inwestorom, że w każdej chwili mogą zastosować QE i ponownie napompować ceny akcji i surowców. Trzeba przyznać, że był to całkiem skuteczny straszak na próbujących grać na spadki akcji, o czym przekonali się oni szczególnie boleśnie np.: z początkiem października zeszłego roku. DJIA przebił wtedy wsparcia w dwumiesięcznym trendzie bocznym i wydawało się, że silne spadki są tylko kwestią czasu. Wystarczyła jednak wzmianka Fed’u o QE3 i rynek poszedł gwałtownie do góry. Obecnie sytuacja znacznie się skomplikowała. Wskaźniki wyprzedzające PMI dla czterech największych europejskich gospodarek są grubo poniżej 50 pkt, co sugeruje zbliżającą się recesję. Grecja i Hiszpania stoją na skraju przepaści i nie wiadomo którego kraju bardziej się obawiać. Do tego dochodzą Chiny, w których sytuacja pogarsza się bardzo szybko. Wszystko to ma bezpośredni wpływ na gospodarkę amerykańską i może wymusić prewencyjne działania Fed’u. Dodatkowo wiadomo, że rzeczą której Ben Bernarke obawia się najbardziej jest deflacja (słynne wyrzucanie pieniędzy z helikoptera). Od końca marca ceny surowców mocno spadają, a indeks surowcowy CRB jest obecnie na poziomie 1,5-rocznego minimum. Widmo recesji w Europie i problemy w Chinach jeszcze bardziej zmniejszają oczekiwania inflacyjne. Podsumowując, wszystkie powyższe czynniki czyli spadające ceny surowców, recesja, niskie oczekiwania inflacyjne oraz dodatkowo bardzo niskie oprocentowanie amerykańskich papierów dłużnych oraz spadający S&P500 tworzą dobry „klimat” pod rozpoczęcie QE3.
Następne posiedzenie FOMC odbędzie się 19 czerwca, jednak większość komentatorów uważa, że to jeszcze zbyt wcześnie na następną rundę QE. Pod warunkiem oczywiście, że nic złego nie wydarzy się w miedzy czasie. Obecnie członkowie Fed’u zaprzeczają pogłoskom o zbliżającym się QE i wygląda na to, że muszą „czarno na białym” zobaczyć złe dane płynące z gospodarki, żeby przemyśleć temat ponownie (link).
Jeśli ktoś zdoła odgadnąć kiedy Fed zdecyduje się na nowy program luzowania ilościowego i zajmie odpowiednio wcześnie pozycje na rynku, może liczyć na bardzo duże zyski. Jeśli jednak poczeka na decyzję Fedu, to też może na tym dobrze wyjść. QE1 rozpoczęło się 25 listopada 2008 roku. Do zakończenia w pierwszym kwartale 2010 roku Fed skupił z rynku 1.4 bln$ papierów wartościowych opartych na kredytach hipotecznych (MBS), oraz 400 mld$ innego długu. W tym czasie DJIA wzrósł o około 25%. Druga runda QE rozpoczęła się 3 listopada 2010 roku (ale było o niej wiadomo już wcześniej). Od tego momentu aż do zakończenia 30 czerwca 2011 roku, DJIA wzrósł o około 11%. To i tak niewiele w porównaniu z inwestycją w srebro. Pierwsze informacje o QE2 pojawiły się już w sierpniu kiedy cena srebra była poniżej 20 $/oz. Do majowego załamania cen w 2011 roku ceny srebra wzrosły o ponad 150%.
Ilość srebra w SLV wzrosła o 1,46 mln oz i wynosi obecnie 310,7 mln oz. Liczba krótkich pozycji otwartych na udziały w funduszu ponownie wzrosła, tym razem do 14,2 mln sztuk (uncji). Nie jest to pozytywna informacja, jednak w szerszej skali znajdujemy się dużo poniżej maksimum na poziomie 37 mln udziałów, sprzedanych krótko w zeszłym roku.
Zapasy Comexu wzrosły o 200 tysięcy uncji i wynoszą obecnie 141.918.445 oz. Maj jest miesiącem dostawy srebra na Comexie. Od początku miesiąca rozliczonych i dostarczonych zostało 2409 kontraktów opiewających na nieco ponad 12 mln oz metalu. To rekordowy miesiąc dostawy od prawie 2 lat.
Sprzedaż Silver-Eagle w końcu ruszyła mocno do góry. Inwestorzy zaczęli intensywniej zaopatrywać się w te najbardziej rozpoznawalne jednouncyjne monety, przewidując zapewne zakończenie spadków i chcąc szybko skorzystać z atrakcyjnej ceny.
January 6,107,000
February 1,490,000
March 2,542,000
April 1,520,000
May 2,352,500
Total 14,011,500
Patrząc na wykres notowań złota i srebra z perspektywy dwóch tygodni , znajdujemy się w trendzie bocznym. Kształtuje się on przy relatywnie bardzo niskiej zawartości krótkich pozycji w portfelach największych inwestorów. Od początku fali spadkowej pod koniec lutego, commercials zdołali bardzo mocno ograniczyć swoje zaangażowanie po krótkiej stronie rynku. Odpowiednio o 66% w przypadku srebra, oraz o 45% w przypadku złota. Obecne poziomy zaangażowania wyglądają bardzo pozytywnie. Widać, że najwięksi inwestorzy na rynku nie spodziewają się jakiś wielkich spadków.