piątek, 25 listopada 2011

QE-3, za rok wybory


Wybory prezydenckie w Ameryce zbliżają się nieubłaganie. 6 listopada 2012 roku poznamy nowego prezydenta USA. Tymczasem konflikt na linii republikanie – demokraci coraz bardziej się zaostrza. Nie wiadomo jeszcze kto będzie przeciwnikiem Baracka Obamy w wyborach, wiadomo natomiast, że utrata władzy przez demokratów może być poważnym ciosem dla Fed. Republikanie nie przebierają w słowach i coraz częściej krytykują Rezerwę Federalną, a szczególnie główną postać w zarządzie czyli Bena Bernarke. Wiadomo, że tak naprawdę chodzi o pieniądze. Gospodarka amerykańska ponownie zaczyna dryfować w kierunku recesji. Pozostało już niespełna 12 miesięcy na to, aby przekonać wyborców, że sytuacja wcale nie jest taka zła. Jednak stworzenie iluzji dobrobytu kosztuje. Republikanie zdają sobie z tego sprawę i wykorzystują każdą okazję na krytykę Fedu, aby nie dopuścić do rozpoczęcia nowego programu pomocowego dla amerykańskiej gospodarki. Wiedzą że skutkiem nowej pomocy, polegającej na dodruku pieniędzy, byłaby krótkotrwała iluzja bogactwa, która pozwoliłaby wygrać demokratom przyszłoroczne wybory.


Podczas debaty prezydenckiej 9 listopada w Michigan, z ust kandydatów na prezydenta,  można było usłyszeć takie stwierdzenie: „Po pierwsze sądzę że Ben Bernarke jest dużą częścią obecnych problemów i powinien być wyrzucony z pracy tak szybko jak to możliwe. Myślę że należy przeprowadzić audyt w Rezerwie Federalnej i powinno udostępnić się wszystkie decyzje i dokumenty z lat 2008 – 2010, tak abyśmy zrozumieli kto dostał pomoc finansową i dlaczego, oraz kto jej nie dostał i jakie były tego przyczyny.”  


Rick Perry, pełniący funkcję gubernatora Texasu, który także stara się o fotel prezydencki, wprost ostrzega Bena Bernarke, aby nie próbował dodrukowywać pieniędzy na kampanię prezydencką. W czasie spotkania w Cedar Rapids (Iowa) gubernator stwierdził: „ Jeśli ten człowiek zacznie drukować więcej pieniędzy, od teraz aż do wyborów, nie wiem jak potraktujecie go tutaj w Iowa, ale w Texasie będzie na straconej pozycji. Sądzę że drukowanie pieniędzy przeznaczonych do uprawiania polityki, w tym szczególnym czasie w Ameryce jest perfidne i niebezpieczne.”


Newt Gingrich, czyli obecnie drugi w kolejce kandydat na prezydenta, ze strony republikanów oskarża Fed: „W tajemnicy przed wszystkimi, Bernarke wydał setki miliardów dolarów na pomoc wybranym instytucją, zupełnie pomijając inne. Nie potrafię dojrzeć nikogo w mediach, kto żądałby chociaż minimalnej przejrzystości w stosunku do Fedu. Myślę, że jest to złe i naznaczone korupcją, aby jeden człowiek posiadał tak dużą i do tego ukrytą władzę.”


Newt Gingrich wraz z innymi republikanami wykorzystuje każdą okazję aby zniechęcić zarząd Fed do włączenia pras drukarskich, a w szczególności do rozpoczęcia nowego programu skupu obligacji QE-3. Na razie demokraci z Barackiem Obamą na czele minimalnie zwyciężają, zyskując nieco ponad 50% głosów, ale prawdziwa gra o poparcie wyborców dopiero się zaczyna. 

 Jeśli Fed zaryzykuje i pomimo ostrzeżeń opozycji rozpocznie QE-3, narazi się na poważne kłopoty w przypadku wygranej republikanów. Jeśli tego nie zrobi, za niecałe 12 miesięcy kraj może być ponownie pogrążony w recesji, co będzie przysłowiowym gwoździem do trumny dla obecnie rządzących demokratów. Czasu pozostało niewiele. Jeżeli Fed zamierza ratować USA przed recesją, powinien to zrobić w najbliższych miesiącach.


Po zakończeniu QE-2 w czerwcu tego roku, gospodarka USA pozbawiona kroplówki z pieniędzmi zaczęła ponownie zmierzać w kierunku recesji. Pierwszym krokiem ratunkowym ze strony Fed było rozpoczęcie we wrześniu „operation twist” mającej na celu obniżenie długoterminowych stóp procentowych poprzez zamianę obligacji z krótkim terminem do wygaśnięcia na obligacje długoterminowe (na rachunku Fed). Oprocentowanie obligacji 30-letnich faktycznie zaczęło spadać już z końcem lipca, ze względu na widmo recesji i poszukiwanie przez inwestorów bezpiecznej lokaty kapitału. Do tego pod koniec września doszła operacja „twist”, która przyspieszyła spadki i zepchnęła oprocentowanie poniżej 3%. Fed’owi udało się utrzymać na niskich poziomach długoterminowe stopy procentowe, na których opierają się kredyty mieszkaniowe, bez wpompowywania dodatkowych pieniędzy w rynek.

Giełda jest odzwierciedleniem stanu gospodarki. Recesja poprzedzona jest zwykle bardzo gwałtowną wyprzedażą akcji. Spadki na giełdzie powodują szybką utratę majątku i zaufania, co na pewno nie sprzyja rządzącym. Pomimo gróźb republikanów, próbujących zniechęcić Rezerwę Federalna do drukowania pieniędzy w czasie poprzedzającym wybory, Fed wykorzystuje słowne zagrania, w celu powstrzymania spadków na giełdzie. Na razie całkiem dobrze mu to wychodzi. W momentach kryzysowych wypuszczana jest informacja, że Fed wcale nie zrezygnował QE-3 i prawdopodobieństwo zasilenia gospodarki nowym kapitałem jest ciągle bardzo wysokie. Tak było 4 października. Główny amerykański indeks – DJIA wyłamał się z dwumiesięcznego trendu bocznego i zanurkował w dół. Sytuacja dla byków wydawała się beznadziejna, jednak Fed wydał oświadczenie: „Komisja kontynuuje skrupulatne monitorowanie rynku i jest przygotowana do powzięcia odpowiednich działań w celu wypromowania wzrostu gospodarczego przy utrzymaniu stabilnych cen.”
To wystarczyło aby rynek odbił do góry, odrobił całodzienne straty wynoszące 400pkt. i zamknął sesje 1,5% wyżej od otwarcia. Optymizmu starczyło na następnych kilka tygodni. Dwa dni po oświadczeniu Fed, 6 października, wzrosty zostały dodatkowo wzmocnione decyzją Banku Anglii dotyczącą rozszerzenia angielskiego programu QE. Bank of England postanowił wpompować w gospodarkę dodatkowe £75 mld.

Zobaczymy jak długo jeszcze taki słowne interwencje będą działać. Jeśli Fed na prawdę chce utrzymać gospodarkę USA z dala od recesji w czasie wyborów, a co za tym idzie wypromować wzrosty na giełdzie potrzebuje znacznych środków. A czasu pozostało już na prawdę niewiele.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz