czwartek, 30 czerwca 2011

QE2

Dzisiaj o godzinie 17.00 czasu polskiego rozpocznie się ostatnia aukcja papierów skarbowych w ramach programu stymulacyjnego QE2. Poprzez operacje otwartego rynku (POMO) zostaną skupione obligacje o wartości do 5 mld dolarów. W ten właśnie sposób, przez ostatnie osiem miesięcy, Fed zwiększał płynność w systemie bankowym USA. Jaki jest bilans QE2 i jak w ogóle doszło do jego rozpoczęcia?

Po wybuchu kryzysu finansowego w 2008 roku Fed zdecydował się na rozpoczęcie QE1, czyli skupu papierów wartościowych opartych na kredytach hipotecznych (MBS). Przedstawiciele Banku Centralnego USA (Fed) założyli, że kupno długoterminowych papierów skarbowych, zarówno MBS-ów jak i zwykłych obligacji, spowoduje spadek długoterminowych stóp procentowych. Tańsze kredyty oznaczają większą ich dostępność zarówno dla przedsiębiorstw jak i dla zwykłych obywateli. Ostatecznie Fed skupił z rynku MBSy na kwotę 1.4 biliona dolarów oraz obligacje skarbowe o wartości 400 mld dolarów.

W tym samym czasie (grudzień 2008 roku) Fed zdecydował się poluźnić politykę monetarną. Polegało to na obniżeniu stóp procentowych do minimalnego poziomu 0.25% w celu pobudzenia gospodarki. Było to bardzo agresywne posunięcie ze strony banku centralnego USA. Niestety Fed wpadł w pułapkę płynności. Niskie stopy procentowe spowodowały, że w systemie bankowym było ponadprzeciętnie dużo pieniędzy. Nie były one jednak przeznaczane na kredyty dla firm i konsumentów. Bankowcy zdecydowali, że o wiele większe zyski przyniosą im inwestycje w surowce, akcje czy obligacje, zamiast udzielanie ryzykownych kredytów.

Jednak zakończenie QE1 nie spowodowało wyraźnej poprawy w gospodarce USA. Rynek nieruchomości pozostawał w stanie głębokiego załamania. Małe firmy, będące głównym motorem gospodarki, były praktycznie odcięte od kredytów, a bezrobocie zaczynało mocno dawać się we znaki. Szef Fedu Ben Bernarke przyznał, że kraj znajduje się bardzo ciężkim położeniu i jeśli będzie trzeba rozpocznie drugą rundę QE i zacznie drukować tyle pieniędzy ile będzie potrzebnych, aby zabezpieczyć kraj przed spiralą deflacji. „Użyjemy wszystkich możliwych narzędzi, aby promować wzrost gospodarczy i ustabilizować ceny”.

5 listopada 2010 roku rozpoczął się Quantitative Eeasing 2, w ramach którego Fed zobowiązał się do skupowania papierów dłużnych emitowanych przez Departament Skarbu USA. Każdego miesiąca, od listopada 2010 roku do czerwca 2011, Fed kupował obligacje nowych emisji warte 75 mld dolarów. Dodatkowo co miesiąc zamieniał obligacje o wartości 35 mld $, które były już wcześniej w posiadaniu Fedu, a których termin do wykupu właśnie dobiegał końca, na nowe. Dawało to sumarycznie 110 mld dolarów comiesięcznych zakupów papierów skarbowych, co przez osiem miesięcy zamknęło się kwotą prawie 900 mld dolarów. (z czego 600 mld $ przeznaczone było na zakup nowych emisji obligacji)

Głównym założeniem QE2 było wywołanie „efektu bogactwa”. Poprzez obniżenie długoterminowych stóp procentowych, wszystkie inne stopy takie jak hipoteczna, albo obligacji korporacyjnych powinny zmaleć. Miało to doprowadzić do ponownego zainteresowania konsumentów kupnem nieruchomości. Spadek cen mieszkań zostałby zahamowany, a budownictwo i branże z nim powiązane mogłyby się znowu rozwijać i zatrudniać nowych pracowników. Ceny akcji i obligacji zaczęłyby rosnąć, zwiększając zaufanie konsumentów do gospodarki, co znowu powodowałoby zwiększoną konsumpcję i wzrost zatrudnienia w firmach.

Z końcem tego miesiąca QE2 ostatecznie przejdzie do historii. Jak można je podsumować?
Co prawda ceny akcji wzrosły i to znacznie, ale był to jedyny pozytywny efekt wpompowania 600 miliardów dolarów w gospodarkę. Z drugiej strony mamy potężną inflację i bańkę spekulacyjną na rynku surowców (czy raczej wzrost ich wartości w skutek nadmiaru pieniędzy w systemie). QE2 nie wpłynęło także na ceny nieruchomości, które dalej spadają.
Najpopularniejszy wskaźnik obrazujący zmiany cen domów w USA S&P/Case-Shiller, spadał ponownie w pierwszym kwartale 2011 do poziomów nie notowanych od wielu lat.


Niestety, ale oznaki spowolnienia gospodarczego w największych światowych gospodarkach przypadają właśnie na czas zakończenia programu stymulacyjnego (QE2). Spadają wskaźniki PMI  (Purchasing Managers’ Index) dla najbardziej rozwiniętych krajów takich jak USA, Niemcy albo Chiny. Wskaźnik dla Japonii odbił trochę w górę, ale znajdował się już wcześniej poniżej kluczowego poziomu 50%. Dodatkowo rząd Stanów Zjednoczonych musi znaleźć sposób na obcięcie wydatków o 400 miliardów dolarów rocznie w nadchodzącej dekadzie. 

Inwestorzy są podzieleni w opinii, czy po zakończeniu QE2 nastąpi następne poluzowanie polityki monetarnej i rozpoczęcie QE3. Jeżeli się tak stanie to zapewne nie od razu. Patrząc z dalszej perspektywy na całą gospodarkę Ameryki, można odnieść wrażenie, że jest ona jak studnia bez dna, która jest w stanie wchłonąć każdą ilość nowych pieniędzy. Także prędzej czy później, zapewne doczekamy się następnego programu skupu papierów dłużnych

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz