W czwartek, grupa robocza, ostatecznie zakończyła swoje negocjacje z rządem w Atenach i ustaliła program pomocy dla Grecji. Wszyscy odetchnęli z ulgą, komentatorzy zaczęli prześcigać się w chwaleniu powziętych decyzji a nerwowość na rynku, która narastała stopniowo od początku tygodnia, ostatecznie zelżała. Media szybko ogłosiły, że uniknięto niekontrolowanego bankructwa i finansowego chaosu, który mógłby ostatecznie doprowadzić nawet do upadku wspólnej waluty. Program pomocy na papierze wygląda obiecująco, jednak po bardziej dokładnym przyjrzeniu się wszystkim punktom, nasuwa się bardzo wiele pytań i wątpliwości.
główne założenia planu dla Grecji:
1. Poparcie dla rozpoczętych w Grecji reform, w tym także dla prywatyzacji. Podjęte działania, pomimo tego, że bolesne dla zwykłych obywateli, są niezbędne do powrotu kraju na ścieżkę wzrostu gospodarczego.
2. EFSF wraz z IMF i firmami z sektora prywatnego, które dobrowolnie przyłączą się do programu pomocy, wyłoży 109 miliardów euro.
3. Wydłużenie spłaty przyszłych pożyczek z obecnych 7.5 roku do min 15 i max 30 lat. Pożyczki będą udzielane z oprocentowaniem niższym niż obecnie, zbliżonym do kosztów EFSF, czyli około 3.5%. Dodatkowo, znaczące wydłużenie czasu spłaty wcześniej zaciągniętego długu.
4. Opracowanie strategii wzrostu gospodarczego i nowych inwestycji dla Grecji. Utworzenie „Grupy Zadaniowej” (Task Force), współpracującej z rządem greckim, starającej się pomóc w sposobie lokowania funduszy, tworzeniu nowych miejsc pracy oraz zwiększeniu konkurencyjności gospodarki.
5. Dobrowolny udział sektora prywatnego w programie pomocy dla Grecji w wysokości szacowanej na początku na 37 mld euro.
6. Wydłużenie czasu spłaty długu wraz z obniżeniem oprocentowania będzie zastosowane także w przypadku Irlandii i Portugalii.
7. Deficyty budżetowe wszystkich członków Strefy Euro, zostaną zmniejszone do 2013 roku do poziomu niższego niż 3%.
EFSF będzie od tej pory dysponował nowymi narzędziami, znacznie zwiększającymi efektywność działania:
1. Możliwość dokapitalizowania instytucji finansowych i rządów krajów nie biorących udziału w programie pomocy, poprzez udzielanie pożyczek
2. Możliwość dokonywania interwencji na rynku wtórnym, w celu ustabilizowania sytuacji finansowej i zatrzymania rozprzestrzeniającego się ewentualnego kryzysu.
Warto zwrócić uwagę na punkt drugi. Dokonywanie interwencji na rynku łudząco przypomina działanie amerykańskiego PPT (Plunge Protection Team), który uważany jest za główną przyczynę utrzymującej się dobrej koniunktury na giełdzie w USA przez ostatnie lata. De facto przeznaczenie znacznych funduszy dla EFSF wraz z prawem do wykorzystania ich, praktycznie w każdej sytuacji którą uzna za stosowną, tworzy nową silną władzę na rynku finansowym w Europie.
Ponieważ od teraz, EFSF będzie mógł interwencyjnie skupować instrumenty dłużne na rynku wtórnym, w niedługim czasie może się okazać, że będzie to Quantitative Eeasing (QE) w wykonaniu europejskim. Jeżeli jakieś państwo zacznie bankrutować, a emitowane przez niego obligacje okażą się warte tyle, co papier na którym są wydrukowane, to EFSF będzie mógł interwencyjnie skupować papiery dłużne tak, aby nie doprowadzić do załamania na rynku.
Na koniec kilka najważniejszych pytań. Po pierwsze, kto pożyczy pieniądze EFSF?
Jeżeli fundusz ma zamiar pożyczać państwom znajdującym się w finansowej zapaści pieniądze, oprocentowane na 3.5 % rocznie, na 15 lub więcej lat, tzn, że sam będzie musiał wyemitować obligacje o podobnym oprocentowaniu. Ilu chętnych znajdzie się na kupno tych papierów, zakładając, że kupujący mogą nawet nie wiedzieć na co EFSF przeznaczy te środki? (a prawdopodobne jest, że przeznaczy je na zakup jakichś bezwartościowych securities). W końcu jak silne są gwarancje wystawione przez kraje uczestniczące w programie? Przecież Włochy, które gwarantują prawie jedną piątą całej kwoty EFSF, same są w finansowych tarapatach. Dalej mamy Hiszpanię, jednego z niesławnych członków PIIGS, zobowiązaną do pokrycia ewentualnych strat w wysokości 12 %, oraz inne kraje którym wiedzie się nie lepiej, takie jak Belgia, Irlandia, Portugalia i nawet Grecja która sama też jest gwarantem EFSF w wysokości 2,8%. Z liczących się państw, pozostają w zasadzie tylko Niemcy i Francja. Załóżmy, że sytuacja będzie się coraz bardziej pogarszać. Czy agencje ratingowe utrzymają rating AAA dla funduszu, przy założeniu, że duża część państw gwarantujących wypłacalność EFSF, sama będzie w poważnych kłopotach?
Może się to ostatecznie skończyć sytuacją, w której same Niemcy będą musiały wziąć na siebie gwarancje funduszu. Ale czy będzie na to polityczna wola w Berlinie?
Albo mówiąc ogólniej, czy podatnicy w Niemczech będą skłonni brać na siebie takie ryzyko?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz