To był bardzo nerwowy tydzień na rynku metali szlachetnych. Srebro zakończyło piątkową sesję na poziomie 34,75 $/oz, co stanowi spadek o 67 centów czyli 1,9%. Jednak niewielka tygodniowa zmiana ceny nie oddaje tego co działo się na rynku. Zaczęło się bardzo pozytywnie od wtorkowego silnego wzrostu, który wyniósł notowania srebra do ponad 37 dolarów. W środę wzrost był dalej kontynuowany aż do momentu kiedy Ben Bernarke ogłosił, że QE3 w najbliższym czasie nie będzie. Ceny srebra i złota runęły po tej informacji w dół, a ogromne obroty świadczą, że pękło wiele stop loss’ów. Właśnie wysyp pozycji ograniczających straty powodował, że coraz więcej osób musiało sprzedawać po coraz niższych cenach. W pewnym momencie była to już panika, kiedy w przeciągu 3 minut ceny srebra spadły o 6.3%. Potem rynek trochę się uspokoił i ostatecznie srebro tego dnia zamknęło się niżej o około 6%, tracąc w pewnym momencie prawie 10% do ceny otwarcia. Czy ogłoszenie, że Quantitative Easing na razie jest odwołane, jest aż tak złym sygnałem żeby wywołać paniczną wyprzedaż kruszców?
Informacja ta wcale nie była taka niespodziewana. Znaczna część inwestorów nie nastawiała się na QE. Z drugiej strony po wypowiedzi szefa Fed, dolar umocnił się w stosunku do euro, co mogło być niekorzystne dla metali szlachetnych, jednak umocnienie nie było szczególnie dynamiczne. Wydaje się, że bardzie potrzebny był pretekst. Najwięksi inwestorzy zapakowani byli „po uszy” w krótkie pozycje i potrzebowali spadków, żeby nie tracić więcej pieniędzy. Gwałtowny spadek nie trudno wywołać, a później napędza się on sam. Tak naprawdę był to trochę niefortunny pretekst ponieważ tego samego dnia EBC zakończył drugą rundę LTRO. Kilka godzin przed przemówieniem Bena Bernarke, Bank Centralny w Europie wpompował do systemu bankowego ponad pół biliona euro (netto nieco ponad 300 mld euro). Na razie te pieniądze nie pomagają w dużym stopniu europejskim gospodarkom. Jednak banki komercyjne będą nimi dysponować przez następne trzy lata. W tym czasie wiele może się zdarzyć, a rządzący już głowią się co zrobić, aby popłynęły one w kierunku rynku obligacji, wspierając krajowe budżety (backdoor QE). Samo założenie, że pożyczka jest udzielona jedynie na trzy lata też jest trochę mylące. Ciężko spodziewać się że problemy finansowe Europy zostaną rozwiązane w tym czasie, a banki przetrzymujące toksyczne aktywa w jakiś cudowny sposób się ich pozbędą. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby po upłynięciu terminu pożyczki, EBC przedłużył ją o kolejne trzy lata.
Silne spadki w środę były koszmarem dla inwestorów korzystających z analizy technicznej. Dzień wcześniej wykres wygenerował bardzo silny sygnał kupna, dynamicznie przebijając wielomiesięczną linię trendu spadkowego. Jeszcze w środę rano notowanie znacznie rosły, co sugerowało że coraz to nowi inwestorzy pojawiają się na rynku i wchodzą do gry. Jednak obsunięcie o 10% w przeciągu kilku następnych godzin wymiotło większość zlewarowanych inwestorów z rynku, a ceny na zakończenie sesji znalazły się ponownie pod linią trendu.
Złoto zakończyło tydzień na poziomie 1712,46 $/oz co stanowi spadek o 62,5 dolara, czyli 3,5%. Rzadko zdarza się aby złoto spadało silniej niż srebro. Ze względu na nierównowagę w ruchu cen obydwu metali wskaźnik GSR zawęził się do poziomu 49,3 pkt.
Pod koniec tygodnia CFTC opublikowała raport Commiment of Traders. Od razu warto zaznaczyć, że obejmuje on dane jedynie do wtorku włącznie. Najistotniejszym dniem tygodnia, w którym doszło do panicznego zamykania długich pozycji była środa. Układ długich i krótkich pozycji w posiadaniu różnych grup inwestorów ukazany w COT, uległ w środę dużej zmianie. Dlatego raport nie ma w tym momencie dużej wartości prognostycznej. Ma jednak pewną wartość ponieważ pokazuje jaka była koncentracja pozycji w różnych segmentach inwestycyjnych, w przeddzień załamania na rynku. Okazuje się że w dniach poprzedzających spadki grupa największych inwestorów, czyli commercials zwiększyła zaangażowanie w krótkie pozycje o 5405 kontrakty, do poziomu 44,6 tysiąca sztuk. To był dziewiąty tydzień z rzędu, kiedy akumulowali oni krótkie pozycje. Dodatkowo bardzo aktywna była grupa czterech największych inwestorów na rynku czyli Top4. Zwiększyli oni zaangażowanie po krótkiej stronie rynku o 3,5 tysiąca pozycji do 31,8 tysiąca sztuk. Jeszcze nie tak dawno mieli ich 18 tysięcy.
Na rynku złota najwięksi gracze także otworzyli dużo krótkich pozycji tuż przed załamaniem cen. Liczba krótkich pozycji netto wzrosła o 16 tysięcy, do poziomu 245,3 tysiąca sztuk. Oczywiście po środowych spadkach dane te uległy bardzo dużym zmianą, ale wszystkie szczegóły poznamy dopiero w następnym tygodniu, po publikacji kolejnego raportu. Jednak i tutaj widać, że dziwnym trafem tuż przed środowym krachem, commercials zapakowali się w krótkie pozycje.
Zakończyliśmy luty który nie był miesiącem dostawy srebra na Comexie. Łącznie rozliczonych i dostarczonych zostało 988 kontraktów, opiewających na 4,94 mln oz kruszcu. Rozpoczął się marzec, który jest miesiącem dostawy. Jeszcze kilka dni przed końcem lutego, w obrocie pozostawało ponad 20 tysięcy marcowych kontraktów. Jednak liczba ta szybko stopniała i ostatecznie 7091 kontraktów opiewających na 35,5 mln oz srebra, pozostało do dostawy w tym miesiącu. Niestety już widać, że większość z nich zostanie rozliczona pieniężnie.
Zapasy srebra na Comexie wzrosły o 1,5 mln oz i wynoszą obecnie 130,4 mln oz.
Drugi raz z rzędu silnie spadła ilość krótkich pozycji na udziały w SLV. Te pozycje to dziwna sprawa, w zasadzie nie powinno ich w ogóle być. Nie mają one nic wspólnego z krótkimi pozycjami na Comexie, który jest typowym rynkiem kontraktów terminowych. SLV to fundusz ETF, który na bieżąco sprzedaje i odkupuje udziały. W przybliżeniu każdy udział reprezentuje uncję srebra, która wraz z jego emisją powinna być zakupiona na rynku i złożona do depozytu. Jest to wygodna forma inwestowania w srebro, dająca możliwość zakupu i sprzedaży metalu w każdym momencie, bez ruszania się z domu, po cenie zbliżonej do spot. Jest tylko jedno małe „ale”, nigdy do końca nie można być pewnym, czy właściciel funduszu faktycznie kupuje srebro na rynku, czy jedynie papierowe kontrakty, co jest dużo wygodniejsze i tańsze. Ponieważ SLV to największy fundusz ETF srebra, kilka lat temu, kiedy był jeszcze zarządzany przez Barclays, w wyniku nacisków ze strony inwestorów opublikował listę przechowywanych sztab srebra, wraz z numerami seryjnymi i nazwami producentów. Lista jest na bieżąco uzupełniana, dodatkowo minimum raz w roku przeprowadzane są inspekcje. Ucięło to dyskusję dotyczącą problemu czy SLV ma srebro czy też nie. Jednak powstał nowy problem. Część analityków zaczęła głośno mówić, że SLV co prawda posiada kruszec jednak ma on więcej niż jednego właściciela. Niestety jest to całkiem realne, i z technicznego punktu widzenia możliwe. Odkładając na bok ten problem, główną cechą funduszu jest to aby każdy wyemitowany udział miał pokrycie w przechowywanym srebrze. Możliwość zawierania krótkich pozycji na udziałach SLV powoduje powstanie udziałów bez pokrycia. Ponieważ krótka sprzedaż polega na pożyczeniu udziałów od bieżących posiadaczy i odsprzedaniu ich na rynku komu innemu. Inwestor który to robi liczy oczywiście, że odkupi je po niższej cenie, odda właścicielowi i zainkasuje różnicę cenową. Takie działanie powoduje , że nie wszystkie udziały mają pokrycie. W szczytowych momentach w kwietniu i w czerwcu zeszłego roku liczba sprzedanych krótko udziałów wynosiła 37 mln sztuk, czyli w przybliżeniu tyle samo uncji srebra. Powodowało to, że co dziewiąta uncja srebra w funduszu istniała tylko na papierze, a inwestorzy nie byli tego raczej świadomi. Oczywiście nie ma to znaczenia w momencie kiedy można łatwo kupić kruszec na rynku, jednak w przypadku problemów z dostępnością ktoś zostanie bez metalu. To samo dotyczy problemu „multiply ownership”, który obecnie nie ma wpływu na działanie funduszu, jednak w przypadku problemów z dostawą, okaże się ciężkim orzechem do zgryzienia.
Krótka sprzedaż 37 mln udziałów ma też drugie dno. Największy jej wzrost nastąpił na fali zeszłorocznej hossy, kiedy ceny srebra dobijały do 50 $/oz. Wtedy też pojawiły się problemy z dostępnością metalu na rynku detalicznym. W popularnym sklepie internetowym APMEX, na dostawę kruszcu trzeba było czekać kilka tygodni, a jest to jeden z najlepiej zaopatrzonych i największych sklepów. Od początku 2011 roku do majowego załamania cen, liczba krótko sprzedanych udziałów wzrosła o ponad 20 mln sztuk. Stało się to w atmosferze coraz większych problemów z kupnem metalu. Możliwe że SLV ratował się krótką sprzedażą ponieważ nie mógł dostać srebra na rynku. Wtedy też Ted Butler wysłał list do CEO BlackRock, czyli firmy zarządzającej funduszem. Wskazał w nim że krótkie pozycje na udziały w funduszu łamią regulamin SLV, ponieważ dopuszczają do sytuacji kiedy część udziałów jest bez pokrycia. Fundusz odpowiedział, że nie ma na to wpływu, jednak sprawa na tym się nie skończyła. Coraz więcej inwestorów zaczęło wysyłać listy do BlackRock z pytaniem czy faktycznie część srebra w funduszu nie ma pokrycia. Nie widziałem odpowiedzi na te listy, jednak prawdopodobnie ciężko było rozsądnie wytłumaczyć inwestorom, dlaczego rzeczywistość odbiega od tego co zakłada regulamin funduszu. Tym bardziej że brak pokrycia wskazywały publikowane na bieżąco dane. Minęło kilka miesięcy i nagle w przeciągu czterech tygodni liczba sprzedanych krótko udziałów spadła o 14 mln sztuk, z 26,5 do 12,5 mln (link). Jest to też dwie trzecie mniej niż 37 mln sztuk w połowie zeszłego roku. Wygląda na to, że BlackRock wzięło się za usuwanie problemu, ale dla pełnego osądu lepiej poczekać jeszcze kilka tygodni. Likwidacja krótkich pozycji na udziałach w SLV, ewentualnie obniżenie ich liczby do minimalnego poziomu, byłaby bardzo pozytywna dla całego rynku srebra. Zniknąłby duży „punkt sprzedaży” papierowego srebra, który dodatkowo sugeruje że sprzedaje prawdziwy metal. Bez niego fundusz musiałby szukać na rynku kruszec w każdym przypadku, nawet jeśli byłoby to utrudnione ze względu na duży popyt z innych kierunków.
Kończąc temat SLV warto wspomnieć o niespodziewanym wzroście zapasów w mijającym tygodniu. Pomimo załamania cen w środę, oraz zamknięcia tygodnia na minusie, srebra w funduszu przybyło. Obecny stan zapasów to 313,9 mln oz, co stanowi wzrost o 2,3 mln uncji.
Sprzedaż Silver Eagle w lutym zamknęła się bardzo niską wartością wynoszącą 1,49 mln oz. Styczeń był bardzo mocny z ponad 6 mln oz sprzedanych monet. Sumarycznie od początku roku US Mint zbył 7,87 mln sztuk jednouncyjnych monet.
Jak zapewne większość czytelników zauważyła, zwykle nie staram się określić ile srebro urośnie lub spadnie, albo w jakim kierunku podążą notowania w najbliższym czasie. Przyczyna tego jest prosta. Na rynku zdominowanym przez commercials, na którym jeden bank ma co czwartą krótką pozycję, ciężko przewidzieć krótkoterminowe ruchy. Jeśli ktoś to potrafi niech napisze i się z nami podzieli. Dobrym przykładem nieprzewidywalności cen srebra była środa, kiedy po dynamicznym przebiciu głównej wielomiesięcznej linii trendu spadkowego, oraz wcześniejszym wzroście powyżej głównych średnich, notowania miały teoretycznie otwarta drogę do nowych szczytów. Jak się to skończyło wszyscy widzieli.
Są pewne wskazówki dotyczące ogólnych trendów jak choćby raporty COT. Kiedy w grudniu zeszłego roku liczba krótkich pozycji netto w segmencie największych graczy spadła do bardzo niskiego poziomu 14 tysięcy, można było przypuszczać że spadki powoli się kończą. Po prostu niewiele dało się już „wycisnąć” z rynku. Tak niska koncentracja krótkich pozycji oznaczała, że potencjalne wzrosty nie będą odczuwalne dla commercials. Dwa miesiące później sytuacja uległa odwróceniu o 180 stopni. W przeddzień środowego załamania commercials byli po krótkiej stronie rynku z 45 tysiącami pozycji. Wzrost notowań srebra (i złota) zaczął ich bardzo drogo kosztować. A segment komercyjny skupia największe instytucje finansowe na świecie, takie jak JPMC czy HSBC, czyli kogoś z kim trudno wygrać.
Celem tego bloga jest zachęcenie inwestorów do kupna srebra i złota jako zabezpieczenia na przyszłość. Jeśli ktoś inwestuje bezpośrednio w kruszce to nawet takie 6% załamanie jakie miało miejsce w środę nie jest tragedią. Papierowe srebro to jednak zupełnie co innego. W przypadku lewarowanych pozycji w instrumentach pochodnych, w przeciągu kilku godzin można było stracić wszystkie zainwestowane pieniądze. Przy długoterminowym zakupie srebra, tygodniowe wahania cen nie mają większego znaczenia. Oczywiście moment zakupu też powinien być przemyślany. Wejście na rynek po znacznych wielomiesięcznych wzrostach może być frustrujące, kiedy rynek niespodziewanie wejdzie w fazę korekty.
Bardzo solidnie i zrozumiale prowadzony blog :)
OdpowiedzUsuńKolego a możesz się odnieść do tego linka?
OdpowiedzUsuńhttp://forsal.pl/artykuly/601087,nadchodzi_nowa_era_dla_srebra_inwestowac_niezly_pomysl_ale_na_straty.html
Generalnie autor ma rację, ale nie jestem pewien czy powinien po tym co napisał wyciągać wniosków, że srebro spadnie. Z jednej strony napisał, że fotografia cyfrowa zmniejsza popyt na srebro co jest prawdą, ale z drugiej całkowity popyt ze strony przemysłu rośnie, ze względu na rozwój innych branż.
OdpowiedzUsuńJeżeli Chiny zwolnią wzrost gospodarczy to będą potrzebować mniej miedzi, cynku, ołowiu a co za tym idzie zmniejszy się ogólne wydobycie tych metali, w tym wydobycie srebra.
Zmniejsza się szansa na QE3 teraz, ale za jakiś czas Ameryka ponownie będzie potrzebować gotówki.
Porównanie z historią Braci Hunt jest raczej błędne, wtedy tylko oni i kilku na prawdę dużych inwestorów kupowało, teraz jest odwrotnie, kupują głównie mniejsi inwestorzy. Poza tym zapasy srebra są dużo mniejsze obecnie.
Bardzie trafne podsumowanie artykułu to zdanie: "Z wszystkich tych prognoz i analiz wynika, że w ciągu najbliższych lat srebro będzie inwestycją ryzykowną". Ale czy wzrośnie czy spadnie tego nie wiadomo.
Nie ma też mowy o głównym problemie, czyli koncentracji krótkich pozycji i tego, że najwięksi gracze są zawsze po krótkiej stronie rynku.
Dzięki za odpowiedź! I jeszcze jedno drobne ;) pytanie, ok?
OdpowiedzUsuńTo oczywiście wróżenie z fusów ale przy otwieraniu długich pozycji - 10-20 lat z fizycznym srebrem powinno być chyba ok?